Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 marca 2021, 15:54

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Endzone: A World Apart - radioaktywny city-builder - Strona 2

Survivalowy city builder w wykonaniu studia Gentlymad to tytuł ze wszech miar godny uwagi, aczkolwiek pod pewnymi warunkami. Jakimi? Dowiecie się z naszej recenzji.

Notyfikacje i samouczek

Brak sensownych powiadomień to ogromna wada gry. Choć od czasu do czasu pojawiają się informacje o takim czy innym problemie, twórcy nie zaimplementowali tych najbardziej prozaicznych komunikatów o ukończeniu jakiejś budowy, braku pracownika i tym podobnych duperelach, co zdecydowanie wpłynęłoby na komfort rozgrywki. W Endzonie trzeba więc czuwać nad wszystkim osobiście. Przy mocno rozbudowanej kolonii staje się to wrzodem na tyłku i bolącym zębem w jednym.

Trzeba pochwalić twórców za naprawdę dobry samouczek. Szkoda, że potem często brakuje ważny powiadomień.

W ogarnianiu całości pomaga świetny samouczek. Autorzy bardzo się postarali, aby gracz nie czuł się w gąszczu zależności sam jak palec i w prawie doskonały sposób tłumaczą wszystkie aspekty rozgrywki. Po ukończeniu tutorialu powinniście właściwie poczuć się tak, jakbyście już raz przeszli grę na łatwym poziomie trudności. Wadą tego rozwiązania jest czas, jaki trzeba na to poświęcić. Co prawda można kilkakrotnie przyśpieszyć jego upływ, ale zaliczenie tego trybu i zrozumienie go w pełni i tak zajęło mi kilka godzin. Nie wiem – dwie, może trzy. Sporo jak na samouczek.

Świetny sposób wyboru poziomu trudności

Poważnie potraktowano również wybór stopnia skomplikowania nowej gry. Nie tylko przygotowano siedem początkowych ustawień, ale pozwolono też każde z nich dowolnie zmodyfikować, ustalając na przykład, w jakiej intensywności mają występować poszczególne rodzaje nawiedzających wirtualny świat żywiołów, czy mają pojawiać się misje poboczne, intruzi lub tak prozaiczne rzeczy jak choroby mieszkańców.

Nie brakuje też ustawień mapy – ilości surowców, dostępnych na początku narzędzi, stanu badań naukowych czy liczby występujących w lokacji jezior i ruin. Myślę, że takie podejście do sprawy jak najbardziej się chwali i niewątpliwie spodoba się osobom próbującym rzucać samym sobie konkretne wyzwania w związku z grą. A gdyby było Wam jeszcze mało, na przetestowanie czeka dziesięć dodatkowych scenariuszy wymagających spełnienia określonych warunków. Genialna sprawa.

Noszenie masek w przyszłości stanie się normą... Przynajmniej według twórców gry.

Rozwój i eksploracja

Z czasem kolonia zyskuje możliwość wzniesienia budynków wynalezionych w akademii naukowej. Szkoda jedynie, że dostępne drzewko technologiczne jest raczej skromnych rozmiarów. Z drugiej strony, kiedy tylko przypomni mi się piekło mikrozarządzania, dochodzę do wniosku, że może to i dobrze. Przy jeszcze większej różnorodności budynków każdy gracz zwyczajnie utonąłby w tym wszystkim.

Mimo wszystko, kiedy w końcu wybudowałem coś w rodzaju gildii eksploratorów, uzyskując w ten sposób możliwość wysyłania zwiadowców w celu penetracji miejscowych ruin, poczułem się nieco rozczarowany prostotą tej funkcji. Nie posyłamy ekspedycji w ciemno. Za każdym razem gra podpowiada, jakie umiejętności powinny cechować eksploratorów i jakie narzędzia powinni oni ze sobą zabrać, aby mieć pewność, że wyprawa się powiedzie i powrócą ze wszystkimi dobrami, które znajdą. Nie pozostawia to miejsca na zaskoczenie. Temat, który mógłby stanowić ważną atrakcję, został potraktowany po macoszemu. Szkoda.

Fajna gra, ale mogłaby być lepsza

Mam problem z właściwą oceną Endzone’a. Jest to bowiem pozycja na wysokim poziomie. Grając przez kilkanaście godzin, nie dostrzegłem tu żadnych błędów, glitchy czy jakichkolwiek problemów wynikających z niedbałego wykonania. Będzie to zapewne interesujący tytuł dla osób poszukujących nowych wyzwań w city builderach i lubiących tego typu zabawę. Grę cechuje dość wysoki stopień trudności w związku ze skomplikowaną siatką zależności pomiędzy produkcją a konsumpcją dóbr w naszej kolonii.

Ekspedycje niestety rozczarowują.

Niestety, w moich oczach po znacznym rozbudowaniu osady zabawa straciła sens z powodu konieczności mikrozarządzania niemal każdym jej fragmentem, każdym budynkiem. Z czasem do rozgrywki wkrada się nie tylko chaos, ale i zwyczajna nuda. Albo inaczej – nie chce się już opanowywać tego chaosu. Chociaż nie wątpię, że mnóstwo osób znajdzie w Endzonie pokłady niemal niewyczerpywalnej zabawy.

O AUTORZE

Poświęciłem Endzone’owi kilkanaście godzin. City buildery nie są gatunkiem, który przez ostatnich kilka lat często pojawiał się w moim menu gracza, ale w zasadzie mogę powiedzieć, że w znacznym stopniu przyczynił się on kiedyś do ukształtowania mojego gustu. Jeśli kojarzycie takie tytuły jak Utopia, K240 czy pierwsi Settlersi, powinniście doskonale orientować się w temacie. :)

Zapraszam na mojego Twittera.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

TWOIM ZDANIEM

Wolisz gry postapokaliptyczne produkowane na...

78,6%
Wschodzie
21,4%
Zachodzie
Zobacz inne ankiety