Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 stycznia 2021, 14:00

Hitman 3 wymiata! Recenzja najlepszej gry z Agentem 47 - Strona 2

Prawie pięć lat po udostępnieniu graczom pierwszego fragmentu rebootu Hitmana, rewolucjonizującego serię i pokazującego potencjalny nowy kierunek dla całego gatunku skradanek, trylogia „World of Assassination” zostaje zamknięta w świetnym stylu.

Pięć stron świata

Zabawę zaczynamy od lśniącego blichtrem dubajskiego wieżowca, do którego najpierw musimy się dostać, spacerując po zewnętrznych konstrukcjach. Już na tym etapie twórcy chwalą się nowym, bardziej filmowym podejściem do prezentacji miejsca akcji – kamera w wybranych momentach odkleja się od Agenta 47, by lepiej pokazać rozmach lokacji, a odpalona w wyreżyserowanych fragmentach muzyka podkreśla doniosłość danej sceny. Projekt map jest podobny do tego, co pamiętamy chociażby z Paryża w pierwszym sezonie – wydarzenia mają miejsce w trakcie dużej imprezy, podczas której sporo się dzieje i na głównym parkiecie, i za znacznie mniej efektownymi kulisami, i na mocniej strzeżonych wyższych piętrach, gdzie znajdziemy VIP-ów. Miejscówka ta jest przy tym mocno rozbudowana wertykalnie, każąc nam przy pierwszym podejściu zaczynać na najniższym piętrze i stopniowo piąć się w górę, ku coraz bardziej niebezpiecznym rejonom.

Dartmoor to moim zdaniem najlepsza mapa w historii serii.

Po tej wizycie wśród chmur zostajemy ściągnięci na ziemię – do ponurej rezydencji w angielskim Dartmoor, gdzie trwają przygotowania do pogrzebu. Jakby pochówek to było zbyt mało, na miejscu dochodzi również do tajemniczej zbrodni, którą to sprawę możemy spróbować rozwiązać, podszywając się pod detektywa. Jak wspominałem już przy okazji zapowiedzi, lokacja ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie – zabawa w Herkulesa Poirota niesamowicie bawi, klimat rodem z angielskich kryminałów jest niepodrabialny, a ilość poukrywanych tu smaczków zachwyca. Dartmoor szybko stało się moją ulubioną mapą w całej serii.

Powyższe dwie miejscówki zrealizowano według dobrze znanych w tym cyklu wzorców. Po nich natomiast IO Interactive zaczyna wprowadzać całkiem interesujące zmiany do formuły. Na przedmieścia Berlina, stanowiące kolejne miejsce akcji, scenariusz wysyła Agenta 47 nieprzygotowanego i pozbawionego danych wywiadowczych oraz wsparcia taktycznego. W trakcie tej misji samodzielnie musimy ustalić tożsamość naszych celów, nie dostajemy też typowych wskazówek w menu interfejsu o okazjach fabularnych sprzyjających ich likwidacji. To wymusza zmianę nawyków i inne podejście – bardzo ciekawe urozmaicenie standardowej rozgrywki. Berlin mocno zyskuje dzięki temu rozwiązaniu i staje się unikatową lokacją.

Neonowe miasto wzbudza silne cyberpunkowe skojarzenia.

Kolejne na liście chińskie miasto Chongqing zachwyca wszechobecnymi neonami, a w połączeniu z tajną nowoczesną placówką, jaką przychodzi nam infiltrować, oferuje mocno cyberpunkowy klimat. Mapa ta w o wiele większym stopniu od pozostałych wymusza korzystanie z nowego gadżetu na wyposażeniu 47 – kamery, która może zdalnie hakować wybrane urządzenia i na przykład otwierać zablokowane drzwi oraz tunele wentylacyjne czy aktywować zasłony. Tu również mocno daje o sobie znać bardziej filmowe podejście do projektowania zadań, na tę chwilę zupełnie zmieniające sposób ich zaliczania.

Mająca miejsce przy prestiżowej winiarni misja w argentyńskiej Mendozie to głównie odskocznia od ponurej kolorystyki wcześniejszych wyzwań, pozwalająca wziąć udział w barwnej imprezie, zwiedzić pobliski sad czy trafić do bogatej rezydencji. To również kolejne wprowadzenie niestandardowej mechaniki, której jednak nie zdradzę, gdyż jest ona ściśle powiązana z fabułą tego tytułu.

Większość map utrzymana jest w ponurej stylistyce – Mendoza na tym tle jest przyjemnym urozmaiceniem.

Z całej piątki najbardziej spodobało mi się Dartmoor i neonowe miasto Chongqing, ale – jak wspomniałem –każda lokacja wypada bardzo dobrze, a wiele z nich posiada też interesujące, unikatowe urozmaicenia. Wszystkie są też zadowalającej wielkości, oferując 20 poziomów mistrzostwa do zdobycia, garść ciekawych okazji fabularnych do eliminacji wroga (najczęściej trzy na poziom, z czego jedna bardzo mocno rozbudowana – o wiele mocniej, niż przyzwyczaiły nas dwa poprzednie Hitmany) i jeszcze więcej takich, które możemy sobie opracować sami. Jako całość jest to najlepszy, najrówniejszy i najbardziej różnorodny pakiet, jaki dostaliśmy w ramach tej trylogii. A biorąc pod uwagę, że to właśnie mapy były najmocniejszym punktem rebootowanej serii – jest naprawdę dobrze.

Zdecydowanie wolę taki pakiet pięciu świetnych map (i solidnego epilogu) niż wariant z pierwszego sezonu, gdzie lokacji dostaliśmy sześć, ale nie wszystkie wypadły tak udanie. O opcji z Hitmana 2, gdzie map było niby sześć, ale prezentowały nierówny poziom, na dodatek część z nich okazała się zauważalnie mniejsza od pozostałych, nie wspominając.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Wolisz się skradać czy siać śmierć i zniszczenie?

Skradanie - bez zabójstw
9,9%
Styl cichego zabójcy jest dla mnie
55,1%
Lubię strzelać - po coś te spluwy w grach są...
26,9%
Dawno nie graliśmy w Postala...
8,2%
Zobacz inne ankiety