Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 września 2003, 12:28

autor: Jacek Hałas

Cold Zero: Ostatni Sprawiedliwy - recenzja gry - Strona 5

Przygodowa gra akcji zrealizowana przy użyciu zaawansowanego trójwymiarowego silnika graficznego. Gracz jako prywatny detektyw John McAffrey musi wykonać 16 trudnych misji i uporać się m.in. z Włoską Mafią.

Dość uciążliwy błąd gry wiąże się z przechodzeniem pomiędzy lokacjami znajdującymi się na jednej mapie. Gra wyłącza wtedy namierzanie sterowanej postaci (blokowanie widoku). Dość głupie jest też to, że każdy etap postać zaczyna mając puste ręce. Czy tak trudno byłoby zapamiętać, co ostatnio trzymała w swych łapkach? Mnie osobiście zdziwiło też to, że gra premiuje zabijanie wrogów. Pod koniec każdej misji są wyświetlane specjalne statystyki, gdzie dokładnie napisano, za co i ile punktów doświadczenia się dostało. W trakcie gry dość często odczuwa się braki w posiadanej amunicji. Handlarze bronią rzadko kiedy sprzedają ją w dużych ilościach. Nie można też niestety wyjmować magazynków ze zdobywanych na wrogach broni. Jedyne co można w takiej sytuacji zrobić, to zabrać całą giwerę. I wreszcie filmiki między misjami. Są one jednymi z gorszych, z jakimi ostatnio miałem do czynienia. Pomijam już nawet fakt, że są dość nudne i gracz nie ma na nie żadnego wpływu. Zastosowanie niezbyt nowoczesnego engine’u odbiło się znacząco na ich jakości, tym bardziej, że większość scenek ukazano w dość dużym zbliżeniu. Postaci zachowują się jak kukły, bardzo często widać też przekłamania w stylu płaskich rąk. W kilku miejscach kamera źle się ustawia i pokazuje na przykład poszarapane koło w wozie czy znikających „statystów”. Wyraźnie więc widać, że gra była wydawana w dość dużym pośpiechu.

AI przeciwników jest dość słabe. Zdarzają się im co prawda przebłyski geniuszu, ale w ogromnej większości przypadków jedyne co potrafią, to stać i prowadzić nieprzerwany ogień. Są też kiepscy w reagowaniu na hałasy dobiegające z otoczenia. Jest to już jednak wina niedopracowania gry. Zdarzają się sytuacje, w których jakiś wróg usłyszał chód bohatera z odległości 10-15 metrów. Chwilę później bezkarnie można przebiec za jego plecami. Przeciwnicy nie potrafią działać w grupach. Dzięki temu walka z 5-6 oponentami jednocześnie nie sprawia większych problemów. Obniża to też poziom trudności. Na szczęście problemy z amunicją i apteczkami trochę go równoważą.

Od strony graficznej „Cold Zero” nie zachwyca. Najlepsze wrażenie wywarły na mnie projekty plansz. Widać, że solidnie nad nimi popracowano. Co ciekawe, niektóre elementy otoczenia można niszczyć. Tyczy się to głównie wszelakich desek, skrzynek czy beczek. Te ostatnie bardzo często zawierają benzynę, co doprowadza do bardzo efektownie wyglądających wybuchów. Trochę gorzej jest z wnętrzami. Tu niewiele można zdziałać. Tylko okazjonalnie wpada się na jakąś szafkę czy szufladę, do której można zajrzeć. Dużym plusem map jest na pewno ich różnorodność. Mamy tu typowe miejskie klimaty, ale i poziomy w dżungli czy górach. O wiele gorzej zrealizowano projekty postaci. Autorzy nie dopracowali nawet wyglądu głównego bohatera, na którego przecież cały czas się patrzy. Najśmieszniej wygląda on w biegu. Odnosi się wtedy wrażenie, jak gdyby był jakąś marnie sterowaną kukiełką. Tyle dobrze, że przez większość czasu gra się na oddalonym widoku, przez co umyka wiele innych okropieństw związanych z jego animacją (np. „kamienna” twarz). Na plus wypadły natomiast tekstury. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Zarówno ich jakość, jak i dobór prezentują dobry, światowy poziom. Warstwa dźwiękowa woła o pomstę do nieba. Zdecydowanie na niekorzyść wypadają dialogi mówione. Są one wyprane z emocji. Aktorzy w ogóle nie wczuli się w swoje role. Nie potrafili nawet odpowiednio zaakcentować niektórych pytań.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej