Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 16 września 2020, 15:00

Recenzja gry Super Mario 3D All-Stars – oldskulowe wąsy na Switchu! - Strona 2

Wydanie Super Mario 64, Super Mario Sunshine i Super Mario Galaxy na Nintendo Switch to świetny sposób, aby przybliżyć kultowe i epokowe platformówki wielu Polakom. Niektóre z tych gier powstały wówczas, gdy rodzice nie mieli was jeszcze w planach.

Mario wakacyjny – dla szukających wyzwania

  1. Tytuł gry: Super Mario Sunshine
  2. Data premiery i platforma: 2002, GameCube
  3. Osobista ocena: 9/10
  4. Ocena na Metacritic: 92

2002 to był wspaniały rok dla graczy. Na pecetach pojawiły się WarCraft 3 i Morrowind. Na PlayStation 2 wyszło GTA: Vice City i pierwsze Kingdom Hearts. To jednak Nintendo święciło największe sukcesy. Metroid Prime pozostaje jedną z najwybitniejszych gier wszech czasów, a The Legend of Zelda: A Link to the Past do dzisiaj zachwyca nietuzinkowymi pomysłami i doskonałym wykonaniem. W tym towarzystwie premiera tropikalnej odsłony Mario wydaje się mniej znacząca. Niesłusznie, bo to świetna, choć trudna gra.

W Sunshine złowrogi Bowser robi najgorszą rzecz na świcie – rujnuje wszystkim wakacje. A jakby tego było mało, to jeszcze mieszkańcy Wyspy Delfino winią za wszystko nieszczęsnego Mario. Naszemu bohaterowi nie pozostaje więc nic innego niż zdemaskować intrygę wielkiego żółwia (wiedzieliście, że Bowser jest żółwiem?) i oczyścić rajską wyspę z syfu, który ją wręcz zalewa. Czynimy to wszystko z pełniącego rolę hubu miasteczka Delfino Plaza, miejsca pełnego tajemnic, smaczków i detali, tak charakterystycznych dla gier z Mario – i tak rzadkich w innych tytułach.

W realizacji zadania odzyskania dobrego imienia Mario i posprzątania wyspy pomoże nam F.L.U.D.D., czyli napędzany wodą plecak vel robot vel jetpack. I to właśnie obecność tego gadającego wynalazku wyróżnia Sunshine na tle innych odsłon. Twórcy wycisnęli ten pomysł jak cytrynę, dodając do klasycznego zestawu ruchów Mario dodatkowe skoki (jest nawet rocket jump, bo czemu niby nie), loty czy mechanikę walki za pomocą wodnego niby-to-pistoletu. I efekt – jak to zwykle w przypadków magików z Nintendo – jest doskonały.

Super Mario Sunshine to bodaj najbardziej chilloutowa odsłona serii. Tropikalny klimat, przepiękna leniwa muzyka i dorodne palmy wręcz krzyczą: URLOP! Zabawnie kontrastuje to z opinią, jaką wśród graczy ma Sunshine. Uchodzi bowiem za grę trudną, wręcz frustrującą. I jest w tym sporo prawdy. Sunshine to idealna odsłona dla każdego żądnego wyzwania gracza – tutaj nawet dojście do miejsca wskazanego na danej mapie potrafi być wyzwaniem. Nie raz musiałem się zatrzymać się i pogłówkować, jak dostać się do jednej z czerwonych monet, albo wielokrotnie wspinałem się na portowe konstrukcje tylko po to, żeby po drobnym błędzie znowu wylądować na samym ich dole. A gdy po raz nasty spadamy w przepaść, bo krzepki tubylec, który ma przerzucić Mario nad przepaścią, robi to w trudny do przewidzenia sposób – łatwo zwyczajnie się wkurzyć.

Chwaliłem Super Mario 64 za precyzję i elegancję designu. Niestety, Sunshine to odsłona mniej dopieszczona. Nie znajdziecie w niej błędów (halo, to gra Nintendo, oni takich rzeczy nie robią), ale niektóre sekcje są po prostu frustrująco trudne. Nie zmienia to faktu, że przy odrobinie samozaparcie gra daje strasznie dużo satysfakcji. Czasem dopadała mnie myśl wyrzucenia Switcha przez okno, bywało, że zaciskałem i tak już zawodzące Joy-Cony (ta uwaga o braku błędów nie dotyczy tych kontrolerów). Nic jednak nie zastąpi uczucia satysfakcji, gdy wreszcie się udawało. Jeśli znacie to doświadczenie choćby z Dark Souls, to wiecie o czym mówię.

Fascynuje mnie, jak świeże Sunshine sprawia dzisiaj wrażenie – a gra dopiero co świętowała swoją osiemnastkę. Owszem, kamera mogłaby działać ciut lepiej, a grafika swoje lata już ma, ale w zasadzie w ten tytuł można dzisiaj wskoczyć niemal bez żadnego problemu. O ilu grach z 2002 roku możecie z czystym sumieniem powiedzieć to samo?

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej