Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 września 2003, 13:11

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Downtown Run - recenzja gry - Strona 4

Dynamiczne, wybitnie zręcznościowe wyścigi samochodowe rozgrywające się w największych światowych metropoliach, tj. w Londynie, Rzymie, Moskwie, Nowym Jorku i Montrealu...

Reguły szybkich i wściekłych

Prawie nic oryginalnego nie otrzymamy także jeśli chodzi o tryby wyścigów. Oprócz standardowych mistrzostw i ścigania się na czas, dodano również ucieczki przed policyjnym radiowozem (ukłon w stronę Hot Pursuit 2, ale efekt jest o wiele słabszy) oraz wyścigi do ostatniego wozu na trasie. W tych ostatnich ścigamy się tak długo, aż wyeliminujemy wszystkich oponentów za pomocą power-upów. Właściwie na każdej trasie możemy jeździć wedle zasad dowolnego z powyższych trybów, producenci nie trudzili się tworzeniem dróg specjalnie przeznaczonych dla jakiegoś rodzaju wyścigu. Oczywiście część torów będzie zablokowana, dopóki nie uzbieramy odpowiedniej ilości punktów „prestiżu”. I tutaj pojawia się coś ciekawego. W niektórych trybach rozgrywki punkty będą nam odejmowane, jeśli zostaniemy wyeliminowani z wyścigu, zbyt często wpakowywać się będziemy w pułapki lub po prostu nie dojedziemy na czas do następnego checkpointu. Dzięki takiemu rozwiązaniu niektóre tryby dostarczają większej dawki adrenaliny. Jedyną ciekawostką jest tryb zakładów. Komputer narzuca nam rajd na określonych zasadach, w którym do wygrania jest jakaś pula punktów prestiżu. Może to być rajd, w którym musimy wyeliminować oponenta, albo po prostu dojechać do mety przed upływem określonego czasu. Pule są dosyć wysokie, gdyż zaczynają się od 10 tysięcy punktów, które można łatwo zdobyć lub w mgnieniu oka przegrać i stracić w ten sposób dostęp do tras i samochodów, które wcześniej stały się dostępne.

Ja...ja...ja...jaaazdaaaaa!

Tak naprawdę Downtown Run to nic innego jak Pet Racer w realiach Midtown Madness 2 i to wcale nie w najlepszym wydaniu. Uproszczenia graficzne w negatywny sposób wpływają na nasze zadowolenie z zabawy, a po kilkunastu minutach gracz ma dosyć ciągłego rozlewania oleju, podkładania bomb czy używania superdopalacza i chciałby pościgać się w bardziej realnych zawodach. Dodatkowo po jakimś czasie irytować zaczynają ustawienia kamery. Nawet z największej odległości od naszego pojazdu wygląda on jak prawdziwy kolos, a widok z przodu maski sprawia, że mamy wrażenie nieproporcjonalności naszego wozu względem innych. Szkoda, że twórcy nie wzięli sobie za wzór takich wspaniałych gier, jak chociażby Burnout 2 czy seria Grand Tourismo na Playstation 2. Jednak w tym właśnie tkwi cały urok tej gry. Gracz oczekuje zupełnie innej grywalności, zbliżonej do Hot Pursuit 2 czy wyścigówek z konsoli PS2. A guzik! Z początku gracz nie wie, jak właściwie ugryźć ten tytuł i nawet może mieć problemy z jego zrozumieniem. Efekt? Wyłączamy grę po kwadransie i ignorujemy ją. Ale jeśli damy jej szansę i spróbujemy zrozumieć, to wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa jazda!

W Polsce dystrybucją Downtown Run zajmie się firma LEM. Pierwsze wrażenie niekorzystnie wpływa na DR. Dopiero jeśli damy grze szansę, przyjrzymy się jej mechanice i zaczniemy ją rozumieć, wówczas grywalność nabiera sensownych kształtów. Z początku wystawiłem grze 60%. Później odkryłem rewelacyjny, najwyższy poziom trudności Downtown Run, gra nabrała niesamowitego tempa i zaczęła sprawiać mi autentyczną przyjemność. Przyznam się, że temu tytułowi udało się mnie przykuć do monitora na długie godziny (głównie nocne, co kosztowało mnie utratą ogromnej ilości godzin snu), a nie udało się to nawet wydanej ostatnio Need For Speed: Hot Pursuit 2. Porównywać tych gier nie ma sensu, bo grywalność polega na czymś zupełnie innym. Niemniej Downtown Run powinien się spodobać nawet fanom tak dopracowanych i spektakularnych megaprodukcji, jak właśnie NFS:HP2. Zdaję sobie sprawę, że grywalność Downtown Run opiera się na rozwiązaniach infantylnych, ale w swojej prostocie gra jest po prostu fajna i dostarcza sporo frajdy. A chyba właśnie taki jest sens gier komputerowych – żeby dostarczały nam rozrywkę w czystej formie. Na koniec rada dla tych, którzy zdecydują się na zakup Downtown Run. Na samym początku najlepiej jest wyłączyć muzykę podczas wyścigów, gdyż jest to denerwująca młuca bez ładu i składu. Faboy Slim i jego „Right Here, Right Now” lub mix Bartheza z Safri Duo powinien o kilka procent podnieść przyjemność ze ścigania się w Downtown Run.

Krzysztof „Kokosz” Marcinkiewicz