Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 sierpnia 2003, 12:32

autor: Jacek Hałas

Ghost Master - recenzja gry - Strona 5

Ghost Master to strategia czasu rzeczywistego, w której możemy wcielić się w postać zjawy - Mistrza Duchów. Zostaliśmy przywołani z zaświatów i sprowadzeni do miasteczka Gravenville z zadaniem terroryzowania i straszenia jego mieszkańców.

Kilka pierwszych etapów w „Ghost Master” było dla mnie trochę niezrozumiałych. Zastanawiałem się, w czym tkwi trudność prowadzenia zabawy skoro poza wynajdywaniem fobii śmiertelników praktycznie niczym się nie trzeba było martwić. Z czasem zweryfikowałem jednak tę opinię. Nie licząc utrudnień związanych z dotarciem do celów misji, zdecydowanie najwięcej problemów sprawiają tu osoby, które potrafią z duchami walczyć. Zaliczamy do nich łowców duchów, media oraz czarodziejki. Najprościej walczy się z tymi pierwszymi. Łowcy nie są wcale tak dobrze wyposażeni i zorganizowani, jak początkowo mogłoby się wydawać. Problemy mogą sprawiać tylko wtedy, gdy pojawiają się grupami. Pojedynczych osobników spokojnie można wystraszyć, a następnie przegonić z planszy. Nawet jeśli zdarzy się tak, że posiadany duch zostanie „namierzony”, to jest wystarczająco dużo czasu, aby odesłać go na ławkę, gdzie będzie bezpieczny. Nieco gorzej jest z czarodziejkami. Korzystają one z prostych zaklęć. Także i na nie jest jednak sposób. Wystarczy pozbyć się magicznego kręgu, z którego czerpią moc, a staną się praktycznie bezbronne. Najgorzej jest, gdy mieszkańcy wezwą medium. Tu trzeba już bardzo uważać. Chwila nieuwagi i możemy stracić najlepszego ducha. W tym przypadku najlepiej jest więc dokładnie monitorować poczynania swych maszkar.

Jak już wspomniałem, akcja gry rozgrywa się w niewielkim miasteczku. Nie oznacza to jednak, że kolejne plansze są monotonne. Autorzy mocno się wysilili przy projektach poziomów. Przy okazji sparodiowali też ogromną ilość filmów. Z ciekawszych nawiązań warto wymienić: „Blair Witch Project” (należy doprowadzić grupkę osób do wiedźmy), „Poltergeist” (duch, który „przywiązał” się do małej dziewczynki), „Evil Dead” (chatka na odludziu, tajemnicza księga oraz demon czekający na ofiary w piwnicy), „Goodfellas” (nazwa poziomu – Deadfellas – mówi chyba sama za siebie) czy też serial „Charmed” (grupka trzech czarodziejek). Oczywiście nie są to nawiązania bezpośrednie, zawsze można się jednak domyślić, na czym wzorowali się autorzy danego poziomu. Jeśli zaś chodzi o różnorodność samych lokacji, poza wymienionymi już wyżej miejscami przyjdzie postraszyć na posterunku policji (najfajniej dręczy się tu więźniów, którzy nie mają gdzie uciec), w szpitalu (lekarze romansujący z pielęgniarkami) czy też na pokładzie liniowca (mafioso, który ponoć niczego się nie boi...). Szkoda tylko, że po pewnym czasie mapki zaczynają się powtarzać albo są do siebie łudząco podobne. Tyle dobrze, że większość z nich nie razi ciasnotą i jest gdzie się wyżyć. Samych etapów jest sporo, tak więc z pewnością nie skończy się gry w kilka wieczorów (szczególnie jeśli chce się uwolnić wszystkie uwięzione duchy).

Hej ty! Gdzie się pchasz? Nie widzisz tego napisu? Wyraźnie namazano tu krwią – WSTĘP TYLKO DLA NIEUMARŁYCH! Mam podnieść ten czerwony telefon, wybrać 0-800 PIEKLO i powiedzieć, że się naprzykrzałeś? No...już cię tu nie ma!

Mimo tych wszystkich zalet, o których wcześniej napisałem, nie obyło się też w recenzowanej grze bez kilku potknięć. Na szczęście nie zaważą one zbytnio na końcowej ocenie, warto jest jednak o nich powiedzieć. Jednym z bardziej widocznych błędów są zachowania niektórych osób pod sam koniec gry. Bardzo trudno jest je wtedy wystraszyć. Ja na przykład nie rozumiem postawy dorosłej osoby, która nie reaguje na następujące po sobie fruwanie przedmiotów, pojawienie się pająków i wreszcie podpalenie całego pomieszczenia. Trochę z tym przesadzono. Bardzo często jest też tak, że niektórzy śmiertelnicy dosłownie po 10-15 sekundach od momentu, w którym wybiegli z budynku z typowym przerażeniem na twarzy za chwilę do niego wracają i zachowują się jak gdyby nic się nie stało. Są to jednak tylko wyjątki, większość osób zachowuje się „poprawnie”.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej