Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 6 sierpnia 2003, 14:08

autor: Jacek Hałas

Atrox - recenzja gry - Strona 3

Atrox to strategia czasu rzeczywistego wzorowana na takim znanym RTS-ie jak Starcraft. Akcja przenosi nas do odległej przyszłości, kiedy to trwa wojna (Atrox War) pomiędzy trzema odmiennymi nacjami: Intelion, Createse oraz Hominian.

Nic pozytywnego nie mogę również powiedzieć na temat samej kampanii singleplayer. Każda rasa rozegra osiem misji, a więc w sumie będzie ich 24. Nie są one jednak ze sobą zbytnio połączone. Wiele RTS-ów nowej generacji przyzwyczaiło już nas do jednolitego wątku, który jest stopniowo odkrywany wraz z kolejnymi etapami. Tak było na przykład w wydanym kilka miesięcy temu „Warcraftem III”. Pod tym względem „Atrox” rysuje się jako bardzo przestarzała gierka. Sam briefing ogranicza się do nudnego opisu misji. Co więcej, nie zatrudniono nawet żadnego narratora, na ekranie pokazują się tylko same wiadomości. Brakuje również częstych filmików, które mogłyby pozwolić nam lepiej wczuć się w rolę przywódcy danej rasy. Same misje są bardzo sztampowe. Podobnie jak miało to miejsce w wielu wydanych już RTS-ach, podzielono je na dwie grupy. W pierwszej mamy już gotowe podstawy do rozbudowy bazy, a naszym zadaniem jest pozbycie się wszystkich baz przeciwników. Z kolei drugi typ misji polega na dowodzeniu niewielkim oddziałem jednostek. Nie możemy nic budować, tak więc każda osoba jest na wagę złota. Jak już powiedziałem, same cele misji również nie są odkrywcze. Czasami trzeba zlikwidować daną jednostkę, innym razem określony budynek albo przedostać się do wyznaczonego punktu w określonym czasie.

Niewielkim pocieszeniem jest zawarcie modnych ostatnio w RTS-ach elementów z gier RPG. Każdy pojedynczy oddział posiada swoje doświadczenie. Wraz z kolejnymi zwycięstwami pozwala mu to na zwiększanie niektórych umiejętności. W przypadku czołgów jest to na przykład grubość pancerza czy też siła ognia. W krótkim czasie nauczymy się więc szanować nasze oddziały, albowiem strata doświadczonego żołnierza w wielu sytuacjach może w znaczący sposób utrudnić wykonanie danej misji. W grze trafiają się również „bohaterowie”, ale ich rola ogranicza się raczej do pojedynczych epizodów, nie są oni niestety stałym elementem gry. W „Atroxie” pojawia się także ograniczenie co do ilości możliwych do wyprodukowania jednostek. Jedynym ratunkiem po przekroczeniu takiej granicy jest postawienie kilku domków, które umożliwią zwiększenie populacji. I to by było na tyle. Cała reszta gry to nic innego jak zwykły, bardzo przeciętny RTS. Po kilku chwilach spędzonych z „Atroxem” doszedłem do wniosku, że ta gra w niczym mnie nie zaskoczy. I miałem rację... Poza elementami RPG cała warstwa strategiczna została oparta na sprawdzonych pomysłach. Być może dla niektórych to plus, ale ja wolałbym coś innowacyjnego, nawet ryzykując utratę części grywalności.

Przed całkowitą klęską „Atroxa” chronią całkiem przyjemnie zrealizowane tryby gry multiplayer. Mamy cztery takie do wyboru: Melee, Fusion, Survival i Fusion Survival. Melee to tradycyjny grupowy deathmatch w RTS-owym wydaniu. Wybieramy ilość stron konfliktu, mapę (dość zróżnicowane), rasę, którą mamy zamiar pokierować oraz naszych sojuszników. W trybie Fusion uzyskujemy dostęp do jednostek wszystkich trzech ras, co z pewnością ułatwia zabawę, ale w dość znaczny sposób pozbawia ją realizmu rozgrywki. Z kolei Survival (a także jego odmiana Fusion) to już „czysty” deathmatch, tu nie ma mowy o żadnej współpracy, każdy walczy o zwycięstwo własnej rasy. Same tryby nie są może zbyt odkrywcze, ale na pewno gra się o wiele przyjemniej niż w przypadku kampanii singleplayer. Multiplayerowe mapki zostały dość dobrze przygotowane, brakuje im co prawda detali (o nich za chwilę, gdy wspomnę też o grafice), ale technicznie nie mam im nic do zarzucenia. W sumie jest ich 15, a to zapewnia co najmniej kilka tygodni zabawy.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej