Atrox - recenzja gry - Strona 2
Atrox to strategia czasu rzeczywistego wzorowana na takim znanym RTS-ie jak Starcraft. Akcja przenosi nas do odległej przyszłości, kiedy to trwa wojna (Atrox War) pomiędzy trzema odmiennymi nacjami: Intelion, Createse oraz Hominian.
Po odpaleniu gry wita nas intro, które już zdradza pierwsze źródła inspiracji twórców. Pomysł jego wyreżyserowania to istna kalka tego, co widzieliśmy w drugiej części „Obcego” (pozornie opuszczona baza), nie zabraknie również motywów ze „Starship Troopers” (masowe zastępy przeciwników atakujących grupy ratunkowe). Nie powiem, ja obejrzałem je raczej z przymusu i nigdy więcej do tego filmiku nie miałem ochoty wracać. Zresztą do pozostałych również (a i tak nie jest ich zbyt wiele). „Atrox” to strategia czasu rzeczywistego. Do wyboru mamy zabawę single- lub multiplayer. Najpierw postaram się napisać co nieco o singlu, albowiem to pewnie do niego większość graczy sięgnie w pierwszej kolejności. Do wyboru mamy kampanie dla każdej z trzech ras, bądź też „wolną” potyczkę. Poza wyborem mapy, ustalamy strony konfliktu, liczbę złóż czy pieniędzy, którymi dysponować będziemy na starcie. Ot, żadna rewelacja, tak samo zrealizowano to w „Starcrafcie” czy chociażby kolejnych częściach „Command&Conquer”.
Jak już wiecie, w grze do wyboru są trzy rasy i o ile wątek fabularny dla każdej z nich już opisałem, to warto by było jeszcze dodać kilka informacji na temat praktycznego wykorzystania ich umiejętności. Zacznijmy od rasy Hominians. Z wyglądu przypominają oni Marines, których świetnie znamy z cyklu filmów o „Obcym”. Podobnie jak i wspomniani komandosi, są wyposażeni w futurystyczne karabinki, posiadają również możliwość teleportowania się pomiędzy swoimi bazami (także tymi na innych planetach). Createse to z kolei ogromne robale, średnia waga najmniejszych osobników to ponad 200 kilogramów! Cechą charakterystyczną tej rasy jest możliwość powiększania populacji w dość szybkim tempie (ciekawe, czy coś Wam to już przypomina), tak więc ich główną zaletą są ataki przy użyciu licznych, ale dość słabo opancerzonych jednostek. I wreszcie ostatnia rasa – Intellions. Na pierwszy rzut oka sprawiają oni wrażenie ogromnych, dwunożnych robotów. Mają także liczne odnóża, które wykorzystują w trakcie walki. Rasa Intellions posiadła możliwość teleportacji w dowolne miejsca, a to za sprawą specjalnych chipów, zapewniających nadnaturalne zdolności. Z pewnością przyda się to podczas rozgrywania niejednej misji, aczkolwiek istnieje także druga strona medalu. W niektórych etapach (kampania) trzeba się będzie śpieszyć, gdyż chipy te są bardzo podatne na kontrolę z zewnątrz.
Jeżeli do tej pory wszystko wyglądało w miarę pozytywnie, to dalej będzie już znacznie gorzej. Wszystkie trzy rasy, które pojawiają się w grze, to BARDZO dokładne kopie tych, które świetnie już znamy ze „Starcrafta”. Autorzy nie pokusili się nawet o najmniejsze zmiany, tak więc osoba, która ukończyła grę Blizzardu, „Atroxa” w zasadzie przejdzie na pamięć. Zarówno jednostki poszczególnych ras, jak i strategie działania są prawie identyczne. W zależności od wyboru, możemy mieć liczne acz słabe oddziały, powolne i ociężałe giganty albo coś pośredniego (rasa ludzi). To samo tyczy się budynków. Są rafinerie, baraki, domy do zwiększania populacji (ale o nich za chwilę), centra naukowe oraz ogromne hale, w których produkujemy znacznie mocniejsze jednostki. W grze pojawiają się zaledwie dwa surowce. Jeden z nich wydobywamy przy użyciu specjalnych jednostek, drugi pozyskuje się poprzez postawienie koło niego rafinerii, co zapewnia stały przyrost. Surowce te występują oczywiście w ograniczonych ilościach, aczkolwiek skalkulowano je tak, aby wybudowanie armii i obrona przed atakami do momentu jej utworzenia nie były żadnym problemem.