Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 listopada 2019, 13:46

Recenzja gry NFS Heat – nowy Need for Speed dowozi... i nie dowozi - Strona 2

Need for Speed: Heat to najlepszy NFS, ale tylko na tle dwóch ostatnich odsłon. Zapamiętamy go jednak na zawsze dzięki wyjątkowym przygodom z policją. Uberpolicją!

Zły porucznik zamiast ziomali

Oprócz przesadzonej mocy policyjnych radiowozów największą bolączką nowego Need for Speed jest mała liczba trybów wyścigów. Mamy sprint, okrążenia, drift, off-road, pojedynek z „duchem” i to w zasadzie wszystko. Brakuje chociażby starć na 1/4 mili czy eliminacji. Ściganie szybko staje się przez to nieco monotonne, zwłaszcza że rozgrywka często zmusza nas do małego grindu reputacji, by rozwinąć wątek fabularny. Małą pociechę stanowią zawiązane właśnie z nim misje, w których – na wzór pierwszej części The Crew – znajdziemy nie tylko wyścigi, ale też unikatowe zadania śledzenia jakiegoś auta, eskortowania czy staranowania przeciwnika.

Generalnie chyba po raz pierwszy od wielu lat mogę stwierdzić, że fabuła w Need for Speed nie okazuje się kompletnie żenująca. Nadal jest to forma opowiadania o brutalnych, skorumpowanych gliniarzach i łamaniu prawa w formie przyjaznej dla dzieci. Czasem czuć, jakby w tej historii brakowało sporej gromady bohaterów i postaci pobocznych, ale na tle poprzednich części i tak nie jest źle. Całość wydaje bardziej poważna, autentyczna, bez ziomali, przesadzonych scen rodem z Szybkich i wściekłych czy wielkich eksplozji. Dobre wrażenie robią zwłaszcza antagoniści – policjanci, którzy naprawdę zachowują się jak źli do szpiku kości ludzie. Ogólnie – da się to oglądać.

Ilość detali niektórych miejsc w Palm City zachwyca.

UKŁON W STRONĘ NAJWIĘKSZYCH FANÓW

Autorzy zamieścili w fabule świetny easter egg dla największych fanów cyklu Need for Speed. Warto przejść całą historię tylko po to, by dać się zaskoczyć w tym jednym, szczególnym momencie, choć pewnie będzie trudno uniknąć natknięcia się na tę informację w sieci.

Palm City, dawniej Miami

Need for Speed: Heat to także całkiem ładne otoczenie i świat gry. Widać, że wolno, bo wolno, ale jednak dostosowywanie silnika Frostbite do gry wyścigowej jakoś postępuje. Wciąż nie jest tak ślicznie jak w Forzy Horizon, niemniej wzorowane na Miami Palm City wraz ze swoim wiejskim otoczeniem może się podobać. Świetnie prezentują się zwłaszcza drapacze chmur czy niezwykle szczegółowo oddane obiekty portu oraz żwirowni. Po całym mieście rozrzucone są też autorskie graffiti i murale, których odkrywanie stanowi niezły bodziec do eksploracji świata gry.

Szkoda tylko, że przy tym całym rozmachu i detalach Palm City jest kompletnie martwym miastem. Liczba samochodów na ulicach nasuwa skojarzenia z ruchem w Nowy Rok o 8 rano – nie ma ludzi na chodnikach, nie jeżdżą pociągi, nie ma żadnych oznak, że ktoś tu mieszka. Need for Speed ciągle tkwi w swoim zacofaniu, mimo że takie Midnight Club: Los Angeles już w 2008 roku pokazało, iż metropolia w grze wyścigowej może tętnić życiem. Na ulicach Palm City najbardziej aktywny jest deszcz, który pada kilka razy dziennie, tak jakby twórcy chcieli się pochwalić wyłącznie refleksami na kałużach.

Prawie jak Forza Horizon...

Po stylówkach w Ghost Recon Breakpoint, w NFS: Heat poczułem się od razu jak w domu!

CARRAMBA, CZEGO JA SŁUCHAM?

Wiem, że to kwestia gustu, ale Need for Speed: Heat ma chyba najgorszy soundtrack w historii gier samochodowych. Jeśli nie gustujecie w hiszpańskojęzycznym techno i rapie, to lepiej puśćcie sobie własną składankę w tle i wyciszcie muzykę w grze. Twórcy zapewne chcieli stworzyć klimat Miami pełen wpływów z Kuby czy Puerto Rico, ale albo trochę im nie wyszło, albo tam rzeczywiście dominują teraz takie rytmy i czas zacząć współczuć mieszkańcom.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grałeś w Need for Speed: Payback?

Tak
50,3%
Nie
49,7%
Zobacz inne ankiety