Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 listopada 2019, 10:00

Recenzja gry Planet Zoo – czy to na pewno jest gra? - Strona 2

Doskonała, fascynująca i satysfakcjonująca… praca. Granie w Planet Zoo jest jak chodzenie do roboty. Nie chce ci się, męczysz się, ale na koniec jesteś zadowolony z tego, co zrobiłeś.

To gra, czy dodatek do gry?

Pewną kontrowersją może się wydawać, że Planet Zoo to w zasadzie Planet Coaster z 2016 roku. Gdyby w obu grach budować tylko dróżki, ozdoby i sklepiki, trudno byłoby zgadnąć, która jest która. Można odnieść wrażenie, że nowy tytuł to dodatek. Podobnie jak w RollerCoaster Tycoonie 3, w którym DLC dodało możliwość budowania zoo.

Trudno mi nazwać to wadą gry. Nowej zawartości jest tutaj dość, żebyśmy byli zadowoleni, ale zastanawia mnie, czy nie dałoby się połączyć obu gier tak, żeby dało się jeździć kolejką górską między słoniami. W końcu już teraz Planet Zoo oferuje tworzenie podobnych, choć znacznie wolniejszych atrakcji.

To może nie jest kolejka górska, ale gościom się podoba.

Troski dyrektora zoo

Wspominałem, że rozgrywka w Planet Zoo jest żmudna i tu pojawia się największa wada, czyli interfejs. Brakuje w nim kilku funkcji. Na przykład opcji szybkiego i łatwego zamykania okienek. Jest ich bardzo dużo i tylko część zamykamy szybko, uderzając klawisz Esc.

Handlowałem karaluchami, mogłem je hurtem przenieść do centrum handlowego (niefortunna nazwa, ale to nie to, co myślicie), ale sprzedawać musiałem każdego osobno. Takich szczegółów jest sporo i potrafią zirytować. Dodatkowo część opcji, jak na przykład wyszukiwanie zwierząt do kupienia po gatunku, jest naprawdę dobrze ukryta i niewygodna w użyciu.

Problem staje się jeszcze bardziej dotkliwy, gdy zobaczymy, jak wiele w tej grze jest mikrozarządzania. Zajmujemy się tu nawet takimi drobiazgami, jak wymiana popsutych ławek. W trybach z włączoną ekonomią, w których musimy się przejmować wszystkimi aspektami działalności, zwyczajnie brakuje czasu, żeby popodziwiać zwierzaki.

Owszem, to mała zebra przy ciele swojego zmarłego ze starości ojca...

A RYBKI? A PTASZKI?

Wybór dostępnych zwierząt jest pozornie spory i stworzenie zoo z nimi wszystkimi zajmie nam wiele czasu. Z drugiej strony twórcy mają ogromne pole do popisu w DLC. W grze praktycznie całkiem pominięto zwierzęta wodne. Mamy krokodyle, ale nie ma ryb, fok, delfinów, krabów, ośmiornic. Dodatek pt.: „Oceanarium” aż się prosi.

W grze nie ma też wielu ptaków. Jest paw, struś, flaming i tyle. A orły, sowy, papugi? A bociany?

Innym dodatkiem, który bardzo chciałbym zobaczyć w grze jest minizoo. To ważna część każdego miejsca tego typu i bardzo go tu brakuje.

Źle dobrane stado oznacza walki o władze.

Prawdopodobnie najlepsza gra o zoo na świecie

Czy warto zagrać? Oczywiście że tak. Nie ma drugiej takiej gry na rynku. To nie pierwszy symulator zoo na rynku, ale ten jest najlepszy. Ma wady, owszem, po 12 godzinach gry cięgiem (tak, pisanie recenzji czasem wymaga poświęceń) czułem się znudzony. Interfejs wymaga pewnych poprawek, a gra bywa trudna i nieczytelna. Jeśli jednak będziecie szukać konkurencji, okaże się, że Planet Zoo jest najlepsze, najbardziej rozbudowane i najciekawsze w swojej niszy.

Cały czas musimy balansować pomiędzy wygodą gości i spokojem zwierząt.

To świetny tycoon w czasach, w których nie robi się już tycoonów i jednocześnie chyba najlepsza na rynku gra dla fanów zwierząt. Nie da się jej jednak polecić wszystkim. Posiadacze cierpliwości i talentu będą bez końca tworzyć coraz wspanialsze parki, czerpiąc oceany satysfakcji z efektów. Pozostali, a to większość graczy, znudzi się po paru godzinach. Dla tych pierwszych to gra na 9 na 10, dla tych drugich, co najwyżej na 1. Zastosuję pokraczną matematykę, odejmę 1 od 9 i wystawię grze 8. Tak naprawdę jednak to tytuł dla ściśle określonego gracza.

O AUTORZE

Z Planet Zoo spędziłem około 25 godzin, grając głównie w trybie wyzwań i piaskownicy, czyli dokładnie tak samo, jak zawsze gram w tycoony studia Frontier, a gram w nie od pierwszego RollerCoaster Tycoona. W prawdziwym życiu jestem fanem zoo. Odwiedziłem krakowskie, wrocławskie, warszawskie, chorzowskie, praskie, moskiewskie, tokijskie, a nawet zoo w rumuńskiej Timisuarze.

ZASTRZEŻENIE

Grę do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od studia Frontier Developments.

Marcin Strzyżewski | GRYOnline.pl

Marcin Strzyżewski

Marcin Strzyżewski

W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR.

więcej