Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 października 2019, 15:00

Recenzja gry The Outer Worlds - RPG roku? Tak, ale 2012 - Strona 3

Rok temu Obsidian święcił triumfy, zapowiadając The Outer Worlds na fali nagonki na Fallouta 76. Dziś, gdy Bethesda przestaje nadstawiać pleców, z których można by się wybić, pozycja duchowego następcy Fallouta: New Vegas już nie jest tak mocna…

Technicznie jest... no cóż, Obsidian

Zacofana warstwa technologiczna kłuje w oczy również na innych płaszczyznach. Ot, chociażby miasta i budynki – w większości przypadków są to osobno doczytywane lokacje, które nawet nie mogą pochwalić się pokaźnymi rozmiarami. Szczególnie upiorna sytuacja panuje w miastach, gdzie straszą puste przestrzenie, a „życie” nieudolnie imitują dwu- czy trzyosobowe skupiska nieruchomych kukieł (animacje postaci to osobna, równie smutna historia). Brakuje nawet dźwięków tła naśladujących miejski gwar. Na archaiczne wyglądają też wspomniane już dzikie obszary – tak skromne, że nie sposób dostrzec w nich otwartych przestrzeni, którymi rozpaczliwie starają się być.

Jednym z własnych pomysłów The

Jeśli opis technologicznych „cudów” The Outer Worlds nie był wystarczająco pocieszny, to niewątpliwie rozbawi Was raport dotyczący optymalizacji gry. Przepraszam – „optymalizacji”. Grałem na przyzwoitym komputerze wyposażonym w Core i5-4570 (3,2 GHz), 16 GB RAM-u i kartę GeForce GTX 1060 (6 GB) i przy ustawieniach bardzo wysokich w rozdzielczości 1080p nieczęsto cieszyłem się stabilnymi 60 klatkami na sekundę. Płynność animacji przy byle okazji zjeżdżała w okolice 40 FPS-ów. Jakby tego było mało, nawet na dysku SSD notorycznie odnotowywałem przycinki związane z doczytywaniem danych na bieżąco, a po załadowaniu nowego dużego obszaru zwykle jeszcze przez kilka sekund doświadczałem „drgawek”, patrząc na tekstury wyostrzające się na moich oczach. Istna groteska.

Z drugiej strony – przynajmniej w ciągu 30 godzin gry nie natrafiłem na zbyt wiele błędów. Rzecz jasna nie brakowało gliczy (np. bezwładnie fruwających ciał), ale naprawdę poważny bug przydarzył mi się tylko raz. W pewnym momencie gra spontanicznie uznała, że jeden z moich towarzyszy poniósł śmierć – kilkanaście sekund po rozmowie z nim, w trakcie bezpiecznej podróży statkiem kosmicznym. Oczywiście nie bierzcie tego za pewnik – mogło mi się zwyczajnie poszczęścić. W końcu mówimy o grze studia Obsidian Entertainment.

Jest statek bohatera - są i sk

CZY KTOŚ JUŻ ZAMAWIAŁ SEQUEL?

Żyjemy w czasach, gdy opracowywaniu nowej marki od razu towarzyszy rozważanie potencjalnej kontynuacji pierwszej gry. Nie inaczej jest z The Outer Worlds. Przedstawiciel firmy Microsoft, do której od niedawna należy studio Obsidian Entertainment, wyraził chęć uczynienia z omawianej tu pozycji otwarcia dla całej serii – serii, która może stałaby się prominentnym tytułem ekskluzywnym dla platform giganta z Redmond. Szansy na sequel nie wyklucza również zakończenie The Outer Worlds. Wprawdzie zamyka ono praktycznie wszystkie wątki i podsumowuje losy każdego bohatera opowieści, ale jednocześnie pozostawia wystarczająco dużo punktów zaczepienia, by było na czym budować ewentualną część drugą.

A może to wszystko nie ma znaczenia?

Ktoś zapyta: skoro Fallout: New Vegas odniósł sukces mimo całej swojej technologicznej niedoskonałości, to dlaczego nie miałoby się to udać również The Outer Worlds? Decydują o tym dwa czynniki. Po pierwsze, FNV skłaniał do przymknięcia oka na technikalia, bo bronił się z nawiązką na płaszczyźnie fabularnej. TOW nie ma tutaj tak silnej pozycji – i nie chodzi tylko o ten nieszczęsny słodko-gorzki niespójny klimat uniwersum.

Jak wspominałem, w grze nie brakuje ciekawych, pomysłowych zadań, podobnie rzecz ma się z barwnymi postaciami – ale w ostatecznym rozrachunku dochodzi się do wniosku, że mogło być znacznie lepiej. Celnie obrazuje to drużyna. Składają się na nią nawet sympatyczne osobowości, których dialogi zostały napisane na tyle sprawnie, by dało się bez trudu uwierzyć, że są to ludzie z krwi i kości. Można by jednak oczekiwać po nich więcej polotu – a zwłaszcza po ich osobistych wątkach, nierzadko bardzo krótkich i/lub wyglądających, jakby powstały trochę na siłę. Podobnie rzecz ma się z wieloma innymi zadaniami, nawet tymi wchodzącymi w skład głównej linii fabularnej – niektóre sprawiają wrażenie zapychaczy.

Ciekawie pomyślano kreator pos

Drugą kwestią, która działa na niekorzyść The Outer Worlds, jest fakt, że od premiery Fallouta: New Vegas wiele wydarzyło się, jeśli chodzi o rozwój gatunku RPG. Nastąpiło jego zbliżenie z rasowymi grami akcji i identyfikowanie się jako szlachetny „rolplej” przestało być wymówką dla siermiężnie zaprojektowanej walki. W przypadku gier pierwszoosobowych dowodzi tego nie tylko nadchodzący Cyberpunk 2077, ale nawet nieszczęsny Fallout 4, któremu może i jeszcze sporo brakuje do rasowych shooterów, a i tak pod względem strzelania stoi on lata świetlne przed TOW.

To wszystko prowadzi do smutnej konstatacji, że studiu Obsidian Entertainment po prostu zabrakło pieniędzy, by uczynić z The Outer Worlds taką grę, jaką produkcja ta powinna była się stać. Podejrzewam, że lwią część budżetu pochłonęło nagrywanie dialogów (z umiarkowanie udanym skutkiem) i praca grafików, którzy mieli nadać Arkadii oryginalny charakter (to dla odmiany wyszło zupełnie nieźle). Oszczędności pewnie szukano, sięgając po technologię Unreal Engine, która pozwoliła osiągnąć względnie ładną grafikę niedużym kosztem – dodatkowo zredukowanym dzięki umowie z Epic Games Store.

Niestety, twórcom zabrakło środków, by doszlifować mechanikę, nakreślić świat z większym rozmachem, a zwłaszcza pozwolić sobie na więcej polotu w opowiadaniu historii – uczynić ją dłuższą oraz wyposażyć w więcej cut-scenek czy zwrotów akcji. Dość powiedzieć, że z ukończeniem samego głównego wątku można spokojnie uwinąć się w marne 15 godzin (na szczęście drugie tyle z okładem zawiera się w zadaniach pobocznych).

Jak przystało na tradycyjne RP

Zastanawiacie się może, dlaczego tytuł, na który tyle narzekam, dostał tak „wysoką” ocenę? Na The Outer Worlds należy patrzeć przede wszystkim przez pryzmat klasycznej gry RPG – a na tej płaszczyźnie wciąż mamy do czynienia z bardzo porządnym rzemiosłem. Jeśli tęsknicie za starymi, dobrymi czasami „rolplejów”, w których bezimienni bohaterowie ochoczo rwali się ratować (albo niszczyć) świat bez żadnego konkretnego powodu, a po drodze trwonili czas na wszelkiej maści głupstwa w imię zbierania punktów doświadczenia – The Outer Worlds wyciśnie Wam z oczu łzę nostalgii. Niestety, każdej innej grupie może wycisnąć co najwyżej łzę żalu po niewykorzystanym potencjale.

O AUTORZE

Z The Outer Worlds spędziłem około 30 godzin. W tym czasie ukończyłem obie główne ścieżki fabularne i obejrzałem oba podstawowe warianty zakończenia (zaczynając drugie podejście, po prostu cofnąłem się do zapisu wykonanego w momencie, od którego jeden wątek ostatecznie wyklucza drugi – następuje to dopiero pod koniec przygody). Przede mną jeszcze dobre kilkanaście godzin eksplorowania Arkadii i wykonywania zadań pobocznych.

Ostatnie gry studia Obsidian Entertainment głęboko zapadły mi w serce (zarówno Pillars of Eternity II, jak i Tyranny oceniłem na 9/10, pierwszemu PoE przyznałem tylko pół oczka mniej), więc i po The Outer Worlds wiele sobie obiecywałem. Niestety, tym razem erpegowym weteranom powinęła się noga. Ich najnowsze dzieło nie wybija się ponad drugą ligę, gdzie za konkurentów robią mu pozycje takie jak GreedFall czy Elex. Na szczęście rok 2019 nie minie bez prawdziwych perełek w gatunku RPG. Zaledwie tydzień temu na rynek trafiło wspomniane w ramce Disco Elysium – fenomenalny „izometryk”, w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Na tle takiej gry TOW wygląda po prostu ubogo.

ZASTRZEŻENIE

Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od agencji Kool Things.

Krzysztof Mysiak | GRYOnline.pl

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Wolisz RPG izometryczne, czy w 3D?

Izometryczne
21,8%
3D - z perspektywy pierwszej osoby
21,4%
3D - z perspektywy trzeciej osoby
56,7%
Zobacz inne ankiety