autor: Borys Zajączkowski
Hard Truck 18 Wheels of Steel - recenzja gry
Hard Truck 18 Wheels of Steel to, jak można się domyśleć z samego tytułu, symulacja prowadzenia ogromnego, osiemnastokołowego, amerykańskiego samochodu ciężarowego.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Dziwna to gra i nudnawa to gra, choć bardzo interesująca to gra... Po trosze symulator jazdy ciężarówką, po trosze prosta gra ekonomiczna. Przywodzi mi na myśl trzy zdarzenia z przeszłości: moje prawo jazdy, piękną córkę znajomego oraz zajazd na drodze do Zakopanego. Niekoniecznie w tej kolejności. Dzieje się tak dlatego, iż od zawsze imponowało mi to, co potrafią zrobić z maszyną zawodowi kierowcy w porównaniu z nami wszystkimi, dla których branie zakrętów na ręcznym lub parkowanie w mieście stanowi górną poprzeczkę kierowania samochodem. Lata temu robiłem prawo jazdy. Jednego dnia pociłem się na placu manewrowym pomiędzy słupkami. Gdy fiatem Uno starałem się zmieścić w łuku jadąc tyłem, dostrzegłem na sąsiednim łuku coś pięknego i zawstydzającego mnie zarazem. Tam, ten sam manewr ćwiczył kierowca w ciężarówce. Z przyczepą. I szło mu jakby lepiej niż mnie... Również lata temu, we wspomnianym zajeździe byłem świadkiem zdarzenia tak nieefektownego i nie rzucającego się w oczy, że dopiero po dłuższej chwili dostrzegłem w nim niezwykłość. Na stosunkowo niewielki parking podjechał tir. Olbrzymia ciężarówka z naczepą i jeszcze z przyczepą. Kierowca zatrzymał się, żeby coś zjeść, ale zanim wyłączył silnik zrobił prostą rzecz – przykleił swoją maszynę do krawężnika, żeby zrobić przejazd. Wycofał do krawężnika ciężarówkę z dwoma przyczepami, które posłusznie skręcały tam, gdzie on pomyślał! I nie wiem, czy nie zajęło mu to mniej czasu, niż ja potrzebuję na parkowanie tyłem.
Ostatnie wspomnienie – o znajomym i jego pięknej córce – bierze się stąd, iż w Polsce tak naprawdę wielkie ciężarówki pojawiają się rzadko. Nie za bardzo mają którędy się poruszać. Znajomy zaś od wielu już lat jeździ nimi w Stanach przewożąc to i owo ze wschodniego wybrzeża na zachodnie i z powrotem. Opowiadał onegdaj o skali całego przedsięwzięcia. Gdy wraca z dajmy na to San Francisco do Filadelfii, gdzie mieszka, wówczas mijając Chicago czuje się już u siebie, a zostało mu jeszcze ponad tysiąc kilometrów do przejechania. Polska tymczasem, dobrze linijkę przykładając, ma sześćset kilometrów od krańca do krańca i dalej z domu w jej granicach uciec się nie da. A to, że znajomy ma piękną córkę, to insza inszość.
Wielkie maszyny od zawsze napędzają chłopięcą wyobraźnię i chociaż prym w tej konkurencji wiodą niewątpliwie pociągi, drogowe osiemnastokołowce trzymają się wcale nieźle. Etos samotnej jazdy przez pustkowia jest wprawdzie specjalnością amerykańską – to tam powstają filmy drogi z pamiętnym „Konwojem” na przedzie – lecz idea podróży w superkomfortowej kabinie mając za plecami kilkadziesiąt ton ładunku nie może się nie podobać. Oczywiście gra komputerowa nie jest w stanie oddać atmosfery takiego domu na kółkach, tym bardziej że tak naprawdę nic godnego uwagi się w nim nie dzieje, lecz przyznaję z radością autorom „Hard Truck”, iż wykonali kawał dobrej roboty. Nie stworzyli gry szczególnie zaawansowanej technicznie, nie odkryli nic nowego ani w kwestii jazdy samochodem na komputerze, ani w kwestii zabawy w mikroekonomię. Udało im się jednak zrobić grę, która wbrew wszelkim pozorom i danym po temu wciąga.