Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 września 2019, 16:58

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry The Legend of Zelda: Link's Awakening - nowoczesny oldschool z szacunkiem dla oryginału - Strona 3

Gier z serii The Legend of Zelda nigdy za wiele. Tym razem Nintendo po raz kolejny sięga w przeszłość, by przywrócić blask jednej z najlepszych mobilnych przygód Linka, powstałej w 1993 roku na Game Boya Link’s Awakening.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Przebieg rozgrywki, narracja, zagadki, świat przedstawiony, fabuła – nad każdym z tych elementów gry można się rozpływać, ponieważ są spójne, przemyślane i dają mnóstwo radości z zabawy. Nie ma jednak gry, w której nie trafiałyby się jakieś błędy i nie inaczej jest z tą pozycją. Pierwszą bolączką są bardzo widoczne przycięcia animacji. Zazwyczaj gram na Switchu na telewizorze i początkowo myślałem, że animacja nie daje rady z tego właśnie powodu. Kiedy jednak przeszedłem w tryb mobilny, sytuacja wcale nie uległa poprawie. Utrata klatek zdarza się głównie w otwartym świecie w bardziej wymagających dla procesora lokacjach, na przykład na bagnach. Nie przeszkadza to bardzo w zabawie, ale sprawia wrażenie niechlujstwa i dziwię się trochę, że w produkcie tej rangi nie dopieszczono tego elementu.

Marin to taka "trochę Zelda" t

Drugą sprawą jest sterowanie. Ośmiokierunkowy analog to nie do końca to, czego spodziewamy się w nowych tytułach. Brak płynnego przejścia animacji postaci pomiędzy kierunkami jest fatalnym niedopatrzeniem. Zwłaszcza, że przeszkadza to również w wykonywaniu niektórych ruchów, przez co zdarzało się, że traciłem zdrowie lub nawet życie. Na przykład bieg/szarżę można wykonać tylko w czterech kierunkach, co potrafi zdezorientować w momencie, gdy musimy szybko zareagować. Nie wiem, czy to pokłosie oryginału czy świadoma, acz chybiona decyzja twórców.

Wielkie jajo na wielkiej górze

Irytowały mnie także pisemne komunikaty pojawiające się każdorazowo po podniesieniu któregoś z power-upów. Jeżeli miałbym się doszukiwać oldschoolu, to właśnie w tym miejscu. Kilkusekundowe oczekiwanie i zastój w rozgrywce tym spowodowany doprowadziły do tego, że zwyczajnie przestałem je podnosić.

Na początku zabawy można wybrać jeden z dwóch poziomów trudności. Normalny i Hero. Wybrałem ten pierwszy i po pokonaniu kilku bossów wydał mi się on zbyt łatwy. Warto o tym pamiętać przed rozpoczęciem nowej rozgrywki, choć tak naprawdę starcia z bossami we wszystkich grach z tej serii nigdy nie były szczególnie wymagające.

Klasyk instant!

The Legend of Zelda: Link’s Awakening jest kolejną fantastyczną grą z cenionej serii, z którą warto się zaznajomić. To właściwie must have dla każdego posiadacza konsoli Nintendo Switch. Tytuł został przygotowany z ogromnym szacunkiem dla oryginału, a mimo to nie sprawia wrażenia przestarzałego. Owszem, można odnieść wrażenie, że niektóre mechaniki bezpowrotnie się zestarzały i nijak nie uratuje ich nawet uwielbiany oldschool. Całość jednak została tak wykwitnie podana, że znów – jak często to bywa w przypadku Nintendo – pewne rzeczy wybaczamy. I tylko najwięksi malkontenci będą narzekać.

Kolega blokuje mi przejście. K

Dla wielu osób będzie to zupełnie nowa gra. Być może nawet bez wspomnień dotyczących starej wersji z Game Boya, będzie im się grało jeszcze lepiej. Niektórym może jednak nie przypaść do gustu oprawa graficzna, sprawiająca wrażenie dość plastikowej. Wszystko się tutaj świeci, przez co całość wygląda dziecinnie. Warto jednak przełamać tę barierę niechęci i mimo wszystko spróbować. Przygody Linka na wyspie Koholint odwdzięczą się fantastyczną zabawą, nawet bez tej całej mitologii, którą kojarzymy na co dzień z postacią w zielonym kubraczku. Gdyby nie błędy technologiczne, ocena podskoczyłaby o pół punktu.

O AUTORZE:

Uwielbiam gry z serii The Legend of Zelda, ale to było moje pierwsze zetknięcie z Link’s Awakening. W związku z tym dużo czasu poświęciłem na eksplorację świata, często przemierzając go wzdłuż i wszerz, w poszukiwaniu tajnych przejść i innych sekretów. Dlatego też ukończenie gry zajęło mi blisko dziesięć godzin. Znając odrobinę świat gry myślę, że spokojnie da się ją ukończyć w o połowę krótszym czasie. Choć recenzowana pozycja bardzo przypadła mi do gustu, dla mnie najlepszym przenośnym tytułem cyklu pozostaje A Link Between Worlds na konsolę Nintendo 3DS.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej