Recenzja gry The Surge 2 – najłatwiejsze Dark Souls, w jakie grałem - Strona 4
Druga odsłona The Surge poprawia wszystkie najważniejsze błędy poprzednika i jest od niego zwyczajnie lepszą grą... ale jej obniżony poziom trudności rozczaruje niejednego fana gier typu soulslike.
Mury Jerycha
Oprawa wizualna gry nie zrobiła na mnie pozytywnego pierwszego wrażenia – całe otoczenie wydawało mi się paskudnie nieczytelne i rozmazane. Na szczęście szybko udało mi się znaleźć winowajcę tego stanu rzeczy w opcjach graficznych – twórcy uznali, że to dobry pomysł, by wszelkie rozmycia i inne flary ustawić domyślnie na maksymalnym poziomie.
Po stonowaniu tych zapędów świat The Surge 2 stał się znacznie ostrzejszy i w efekcie oprawę wizualną mogę ocenić w miarę pozytywnie. Nie jest to konsolowa ekstraliga, dość często trafiają się też pojedyncze, paskudnie rozmazane tekstury, ale generalnie gra nie ma się czego wstydzić na tle innych tytułów dostępnych na PlayStation 4.
Nie mogę jej również niczego zarzucić, jeśli chodzi o płynność czy dopracowanie – podczas zabawy nie zdarzyły mi się spadki FPS-ów ani nie natrafiłem na żadne błędy. Brakowało mi jedynie możliwości zwiększenia rozmiaru wyświetlanych napisów – inni twórcy powoli uczą się, że nie każdy gracz konsolowy lubi przysuwać nos do telewizora, żeby odczytać mikroskopijne literki, deweloperzy z Deck13 wciąż nie odrobili tej lekcji. We znaki dają się także długo widoczne na ekranie plansze ładowania, które musimy oglądać, gdy zmieniamy poziom oraz po każdym zgonie.
Pod względem artystycznym gra utrzymuje styl poprzedniej części serii – zwiedzamy głównie industrialne ruiny miasta, ścieki, tunele czy laboratoria. Wyjątek stanowi sztuczny park – duża lokacja, którą odwiedzamy mniej więcej w połowie gry. Spora ilość zieleni w innych produkcjach może nie zrobiłaby wielkiego wrażenia, tutaj jednak stanowi bardzo miłą i potrzebną odmianę. Podobnie jak w pierwszym The Surge odwiedzane lokacje jako takie nie imponują, ale za to skutecznie budują spójność i wiarygodność tego świata, który przecież sam w sobie nie jest zbyt ciekawym miejscem do życia.
A JAK PREZENTUJE SIĘ WERSJA PC?
The Surge 2, mówiąc krótko, zostało słabo zoptymalizowane. Po blisko 20 godzinach spędzonych z tą pozycją notoryczne przycięcia stały się nie do zniesienia, szczególnie podczas dynamicznych walk i szybkiego pokonywania mapy pieszo (gra na szczęście nie crashuje). Pomimo zmniejszenia ustawień z „bardzo wysokich” na „wysokie” problemy nie ustąpiły, choć podzespoły nie były eksploatowane do granic ich możliwości. Sytuację nieco poprawiło wybranie opcji adaptacyjnej synchronizacji pionowej.
Grafika wydaje się dość specyficzna. Wszechobecne są duże różnice w kontraście i nadmierne naświetlenie – zmniejszenie opcji świateł oraz okluzji otoczenia może na szczęście poprawić doznania wzrokowe. Grając w wersję przedpremierową, doczekałem się patcha, który wprowadza antyaliasing w wersji TAA, poza domyślnym SMAA (obie formy wyglądają jednak bardzo słabo).
Mój sprzęt:
- GPU: Gigabyte GTX 1080
- CPI: Intel i5-8400
- RAM: 16 GB
- Rozdzielczość: 2560x1080 (21:9)
- Używane ustawienia: wysokie
Patryk Homa
Dwa kroki w stronę Dark Souls i jeden krok wstecz
The Surge 2 to bardzo dobra gra. Jakby nie patrzeć, jest to wciągająca produkcja nastawiona na walkę, w której starcia lśnią, sprawiają frajdę i długo się nie nudzą. Tytuł ten cechuje też ciekawie wykreowany świat, solidna warstwa techniczna (przynajmniej w wersji konsolowej, choć z kilkoma drobnymi ale) oraz odrobione zadanie domowe, jeśli chodzi o największą bolączkę poprzedniej odsłony cyklu – frustrujący projekt poziomów.
Problem w tym, że jest to też gra... może nie łatwa, ale nie tak trudna, jak można by po niej oczekiwać. Po dzieła tego typu sięgają specyficzni gracze, mający bardzo konkretne oczekiwania – chcą oni wysokiego poziomu wyzwania, które ich wymęczy, podda ich umiejętności próbom, a na koniec zaserwuje olbrzymie pokłady satysfakcji, jeśli mu sprostają. I The Surge 2 tego nie oferuje. Nie poczułem się specjalnie dumny z siebie, gdy skończyłem zabawę. Nie bardziej, niż gdybym przeszedł Assassin’s Creed czy Yakuzę.
Dlatego zanim zdecydujemy się na romans z kolejną produkcją Deck13, warto być świadomym tego, na co się piszemy. Jako weterani Nioha, Bloodborne’a, wszystkich Dark Soulsów i pierwszego The Surge możemy dzięki temu uniknąć dużego rozczarowania. A z drugiej strony – jeśli zawsze chcieliśmy spróbować tego typu gier, ale baliśmy się, że mogą być one dla nas zbyt trudne, to właśnie The Surge 2 wydaje się w tym momencie najlepszym punktem wejścia, by zobaczyć, o co w tym wszystkim chodzi.
O AUTORZE
Według dostępnego w grze licznika zaliczenie The Surge 2 zajęło mi dokładnie 29 godzin i 18 minut. W tym czasie ukończyłem główny wątek fabularny i zrobiłem część zadań pobocznych, ale sporo ich również ominąłem. Nie skusiły mnie też starcia z opcjonalnymi bossami, więc jeśli ktoś zechce wycisnąć z gry wszystko, spokojnie może do mojego wyniku doliczyć kilka kolejnych godzin.
Z gier typu soulslike moim ulubieńcem pozostaje Nioh, którego swego czasu oceniłem na 9/10. Pierwsze The Surge było dla mnie natomiast grą na 7/10.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od dystrybutora, firmy CDP.
Michał Grygorcewicz | GRYOnline.pl