Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 lipca 2003, 16:12

autor: Marcin Cisowski

X2: Wolverine's Revenge - recenzja gry

X-Men 2: Wolverine's Revenge to powstała na kanwie popularnej serii komiksów wydawnictwa Marvel, przygodowa gra akcji z widokiem z perspektywy trzeciej osoby (TPP).

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Chyba każdy szanujący się chłopiec miał w swojej młodości (wczesnej lub trochę późniejszej) do czynienia z komiksem. Dla jednych bohaterem był Spiderman, dla drugich Batman, a dla jeszcze innych Kaczor Donald. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Czasami ta fascynacja była na tyle duża, że grupy rozwrzeszczanych dzieciaków (do których ja oczywiście też się zaliczałem) opanowywały okoliczne drzewa – pojazdy superbohaterów, place zabaw między blokami – pola bitwy. To ważne, żeby mieć jakieś wzory, z którymi się identyfikujemy, które chcemy w jakiś sposób naśladować. Bohaterowie komiksów niosą jasny przekaz o pokoju, o sprawiedliwości i pomocy niewinnym. To są bardzo banalne słowa, ale jakże aktualne dla dzisiejszego świata i dzisiejszego pokolenia najmłodszych. W dobie Pokemonów i innego śmiecia (przepraszam, jeśli kogoś uraziłem – nie chciałem), którym fascynują się siedmioletnie dzieci, odczuwalny i zauważalny już na pierwszy rzut oka jest fakt braku dobrych, wyrazistych wzorów. Bo przecież kilkulatek nie będzie brał sobie za wzór cnót wszelkich Georga W. B. czy pana Leszka M. Przemilczę to, czego uczą obecnie wyświetlane kreskówki i inne chodliwe towary z segmentu dla bardzo niepełnoletnich. Chcę teraz wyjaśnić, po co to wszystko pisałem. Po pierwsze oczywiście po to, żeby nabić jak największą ilość znaków. Ale ważniejsza jest ta druga kwestia. Mianowicie dane mi jest oceniać grę na podstawie jednego z moich ukochanych komiksów, grę, której bohaterem zachwycałem się i który był właśnie jednym z takich moich wzorów (pozdrowienia dla Spidermana). Mowa o Wolverinie, czyli popularnym Rosomaku. I szczerze mnie wkurza, że tak ją spartaczono. Mogła być impulsem do sięgnięcia po jakieś stare tytuły, kilka napalonych dzieciaków w porywie fascynacji najnowszym filmem o mutantach mogło odkryć nieznany do tej pory dla nich świat – świat komiksu. Jak twórcy mogli zrobić tak okropną rzecz i wypuścić na światło dzienne produkt, który jest niczym innym, jak nośnikiem reklamowym filmu i kolejnym źródłem wyciągnięcia ostatnich groszy z kieszonkowego małych szkrabów?? No mogli, bo teraz tak się robi, moi państwo. Takie jest życie, takie są realia i nic na to nie poradzimy. I ja głupi miałem złudne nadzieje, że może tym razem coś się w tej materii zmieni.

Na ziemię sprowadziło mnie już intro, które jest obrzydliwe wizualnie i estetycznie, a historia w nim zawarta jest na tyle głęboka, że przyjemność jej poznania pozostawię Wam. Po tym niechlujnym wprowadzeniu następuje zdecydowany skok jakościowy, a mianowicie ekran (a właściwie ekrany) menu. Jest to jeden z mocniejszych punktów omawianej pozycji. Stylistyką jednoznacznie nawiązuje do filmu goszczącego od niedawna na naszych ekranach. W miarę ładne przejścia, bardzo duża jak na ten rodzaj gier ilość wszelkiego rodzaju dodatków, bonusów i bajerów, które z założenia mają uatrakcyjnić nam rozgrywkę. Szczegółowo wypowiem się o nich w dalszej części tekstu. A jak przedstawia się sama gra? Pewnie wielu z czytających pamięta gry z cyklu SPIDERMAN wydawane na poczciwego PSX-a i późniejsze konwersje na PC. Zarówno w ich przypadku, jak i w przypadku dzisiejszego bohatera, paluszki maczało Activison. I coś się chłopaki nie wysiliły. Można powiedzieć, że poszli na łatwiznę. Taki sam sposób przedstawienia akcji, podobne sterowanie, zamysł i konstrukcja poziomów, i w ogóle założenia całej gry. Przedstawienie akcji to standardowy do bólu tryb tpp, z uciekającą na wszystkie strony - z wyjątkiem tej właściwej - kamerą, przenikaniem przez tekstury i innymi jego niedoskonałościami. X2: WOLVERINE’S REVENGE jest typową konsolową zręcznościówką, do której autorzy przemycili kilka patentów z innych gier oraz pewnego rodzaju zadania, teoretycznie wymagające chwili namysłu. Jednak to nie one sprawiają nam największą trudność.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.