Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 sierpnia 2019, 16:07

autor: Sebastian Purtak

Recenzja gry Age of Wonders: Planetfall – barman, Cywilizację z XCOM-em proszę - Strona 2

Twórcy kultowej serii przenieśli się w daleką przyszłość, skorzystali ze sprawdzonych wzorców i stworzyli grę, w której będziemy się bawić przez lata. Age of Wonders: Planetfall to udana strategia, której warto wybaczyć drobne potknięcia.

Skąd, do cholery, wzięły się kosmiczne krasnale?!

Potencjał tego świata nie został na szczęście zmarnowany w kampanii fabularnej. Muszę wyznać, że w grach tego typu tryb kampanii nigdy nie był dla mnie główną atrakcją i miałem raczej tendencję do lekceważenia go i faworyzowania swobodnej rozgrywki. Tym razem z poczucia obowiązku odpaliłem kilka pierwszych misji fabularnych i ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, że intryguje mnie, co będzie dalej, o co chodzi z tym kataklizmem i jak przedstawiona zostanie historia poszczególnych ras. Spora w tym rola wspomnianej wizji świata.

Pewnego razu jedna z moich sond zwiadowczych wleciała na teren dużego sektora mapy, w całości pokrytego ruinami miasta z wielką, grawitacyjną anomalią pośrodku. Ten imponujący widok sprawił, że faktycznie chciałem ustalić, co w tym miejscu zaszło i jak ja sam mogę to wykorzystać. Myślę, że gdyby akcja gry toczyła się w klasycznym świecie fantasy, takie sytuacje zdarzałyby mi się rzadziej.

Dzielni Żołnierze Kosmosu w akcji.

W odbiorze nie przeszkadza również fakt, że dialogi postaci są miejscami tak czerstwe, iż udaje im się osiągać poziom żartów z pewnego kultowego teleturnieju. Nadaje to jednak całości jeszcze bardziej komiksowy charakter, co dobrze współgra z przyjętą konwencją.

Kolejnym mocnym elementem kampanii fabularnej są rasy, których historię możemy obserwować. Znalazło się tu kilka naprawdę ciekawych koncepcji, jak na przykład żołnierze Awangardy, którzy po 200 latach w hibernacji wracają na tereny Związku Gwiezdnego, całkowicie zniszczonego przez wspomniany kataklizm. Nie są to pomysły wybitnie oryginalne, a jednak potrafią zaintrygować. W jaki sposób w tym postapokaliptycznym świecie pojawiła się rasa cyborgów – byłych obywateli, których umysły zostały scalone ze sztuczną inteligencją? Czy rasa zniewolonych owadów odnajdzie drogę do swojej ojczystej planety i skąd, do cholery, wzięły się te kosmiczne krasnale? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania potrafi być naprawdę zajmujące.

Zbuduj swojego wymarzonego obcego!

Nic nie stoi na przeszkodzie aby do boju poprowadzić też hordę bezlitosnych cyborgów.

Dostępne w grze strony konfliktu różnią się nie tylko wyglądem i historią. Choć każda z nich dysponuje podobną pulą jednostek, to jednak w szczegółach są one wyraźnie odmienne. Awangarda, z którą zacząłem przygodę, bazuje więc na zrównoważonej gospodarce i na jednostkach walczących na dystans. Gdy jakiś czas później spróbowałem swoich sił z rasą cyborgów, szybko zostałem zmuszony do kapitulacji, gdyż – jak się okazało – ci głównie walczą wręcz, a ich mocną stroną jest umiejętność pozyskiwania części z pokonanych wrogów.

Do pewnego stopnia dostępne rasy wpisują się więc w obowiązujące w gatunku schematy. Awangarda to tak naprawdę „standardowi ludzie”, cyborgi (Zgromadzenie) to „armia nieumarłych”, a Amazonki to takie „leśne elfy”. Nie mam jednak nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, gdyż zostało ono zrealizowane dobrze, a poszczególne stronnictwa faktycznie wymuszają inny styl gry.

O ile na płaszczyźnie świata i fabuły Planetfall dość odważnie bawi się konwencją, tak pod względem rozgrywki stanowi syntezę sprawdzonych rozwiązań. Strony konfliktu możemy modyfikować za pomocą edytora przypominającego ten ze Stellaris, co daje duże możliwości ich personalizacji. Sama rozgrywka podzielona została na część strategiczną i taktyczną, przy czym ta pierwsza to po prostu wariacja na temat Cywilizacji. Rozwijajmy założone kolonie, odkrywamy nowe tereny i budujemy kolejne miasta.

Główną atrakcją jest tu zdecydowanie mapa świata – z całym mnóstwem detali. W każdym sektorze znajdziemy nie tylko odpowiednie zasoby surowców, ale też budynki pełniące różnorakie funkcje. Niektóre z nich dają niewielkie bonusy odwiedzającym je armiom, inne natomiast oferują stałe wsparcie dla naszej gospodarki, o ile uda nam się je przejąć. Nadaje to grze bardziej erpegowy charakter i często determinuje kierunek ekspansji. Dzięki temu też stale miałem wrażenie, że podróżuję przez planety spustoszonego imperium, pełne potężnych i zagadkowych instalacji oraz ruin.

Mapa strategiczna aż kipi od atrakcji.

O RASACH I TECHNOLOGIACH

W grze występuje w sumie sześć grywalnych ras, z których każda dysponuje własnymi jednostkami i specjalnymi mechanikami. Wybrać możemy też jedną z tzw. tajnych technologii, a więc odrębną gałąź drzewka technologicznego o określonej specjalizacji. Tych również jest sześć, w tym ścieżka mocy psionicznych, syntezy z SI czy rozwoju broni masowej zagłady. Dają one dostęp nie tylko do konkretnych perków, ale też nowych oddziałów, co wyraźnie wpływa na przebieg rozgrywki. Ponadto modyfikować możemy naszego głównego bohatera, decydując o jego roli na polu bitwy.

Choć edytor dowódców, pozwalający na wymienione operacje, nie jest tak rozbudowany jak we wspomnianym Stellaris, to i tak oferuje spore możliwości personalizacji i eksperymentowania z różnymi buildami.

TWOIM ZDANIEM

Wolisz strategie turowe, czy w czasie rzeczywistym?

Turowe
52,1%
W czasie rzeczywistym
47,9%
Zobacz inne ankiety