Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 czerwca 2003, 11:02

autor: Borys Zajączkowski

Postal 2 - recenzja gry - Strona 4

Postal 2 to sequel jednej z brutalniejszych i najkrwawszych gier jakie kiedykolwiek powstały na PC, stworzony przez ten sam, wzbudzający wiele kontrowersji zespół - Running With Scissors.

Wszystko, co jest dziełem rąk ludzkich może być w dobrym albo w złym guście. Również opowieść o okrucieństwie może być wzruszająca, bądź cyniczna, bądź dokumentalna, bądź nudna, bądź frapująca, bądź kiczowata. „Postal 2” został narysowany bardzo grubymi kreskami, ale wiele spośród pokazanych w nim wynaturzeń nosi znamię zrzucania zasłony i wytykania palcami takich czy innych świństw i głupot. Są rodzice protestujący przeciwko brutalnym grom, których protest przeradza się w zbrojny atak pod hasłem: „zabić twórców okrutnych gier!”. Są miłośnicy drzew protestujący przeciwko ich wycince na papier. Ci zanim spalą bibliotekę, krążą po niej z tablicami: „Achtung! Hitler napisał książkę!”, „Najpierw pomyśl, potem czytaj.” Są księża udzielający rozgrzeszenia z wszystkiego za pieniądze. Jest również parada słoni, która może się przerodzić w jatkę, jeśli któreś zwierzę spanikuje. Miasteczko Paradise tętni życiem i przepełnione jest godnymi obejrzenia obiektami. Gracz może zwiedzić kościół, las, bank, ratusz, złomowisko, sklepy, domy, posterunek (ten najczęściej), fabrykę napalmu, zakłady mięsne i wiele, wiele więcej rozległych i dość ciekawie zaprojektowanych miejsc. Bogactwo świata „Postala” oraz dużo czarnego lub zwyczajnie cynicznego humoru, czynią z niego po prostu dobrą grę. Nawet gdyby nie była to gra na wskroś okrutna, miło by się po ulicach miasteczka spacerowało i załatwiało wszystkie te sprawunki, które Postal Dude do załatwienia ma.

Inna rzecz, że gdyby „Postal 2” nie był grą tak wynaturzoną, nie byłby „Postalem 2” i wzbudziłby zapewne znacznie mniejsze zainteresowanie. Tak czy owak, wszystkie jego obrzydliwe elementy tworzą pewną interesującą i niebanalną całość, która nie istniałaby w przypadku ich braku. Uważam jednak, że z sikania na spalone, drżące agonalnie zwłoki autorzy mogli zrezygnować, a poświęcić więcej uwagi np. odstrzeliwaniu rąk i nóg, co nie ma tu miejsca... (ach, „Soldier of Fortune”...) Głupio mi to pisać, gdy przechodzę do porządku dziennego nad odcinaniem głów i rzucaniem nożyczkami, ale... sikanie na zwłoki jest... niesmaczne.

W kwestii technicznej... Miasteczko Paradise, jako się już napisało, urzeka i zaprasza do spacerów po nim. Trudno jednak się oprzeć wrażeniu, że grafika w grze jest sterylna. Owszem, tak miało być, żeby wszystko było pięknie i na wysoki połysk, lecz niekoniecznie takie kanciaste i ostro oświetlone. Po prostu to, co widzimy na ekranie jest cacy, ale odstaje nieco od obecnych standardów. Przyzwyczajamy się już do naturalnie wyglądającej wody, do plusku i kręgów towarzyszących przechodzeniu przez nią; do dynamicznego i miękkiego oświetlenia – kolejnych elementów w obrazowaniu świata gry, jakimi raczy nas rozwój techniczny. Dostaliśmy za to atrakcyjny i zróżnicowany świat oraz ruchome gałki oczne. Również udźwiękowienie „Postala 2” pozostawia nieco do życzenia. Nie to, żeby odgłos wystrzału dawał odczuć niedosyt. Niedosyt jest tu wynikiem nie jakości dźwięków, lecz ich ilości. Jest bida. Odgłos kroków głównego bohatera rozlega tak samo niezależnie od tego, czy biegnie on po kafelkach, metalowych kratach, brnie przez kałużę, czy przemierza bezkresy żwirowych alejek. Czasem jego poczynania nie wydają żadnego dźwięku. Ludzie podobnież dysponują stosunkowo ograniczonym zasobem wyrażeń – z całą pewnością zestaw twarzy i ubrań jest większy niż bogactwo ich słownictwa. Na plus trzeba zapisać komentarze, którymi sypie Postal Dude w miarę rozwoju wydarzeń, gdyż pobrzmiewają w nich echa niezastąpionego Duke’a Nukema: „ha! myślałeś, że dzisiaj nie umrzesz; niespodzianka!”, „to by było na tyle w kwestii nie wychylania się...”

Suma sumarum... Druga część „Postala” jest grą dobrą. Jest grą absolutnie nie dla dzieci i nie jest grą dla dorosłych, przy czym dzieci w żadnym wypadku nie powinny jej do rąk dostać, dorośli mogą. Im się i tak wiele złego nie stanie, gdy w wirtualnym świecie dopadną ich problemy, z którymi muszą się borykać na co dzień i od święta. Z tą tylko różnicą, że w grze będą mogli odreagować stres w stopniu, jaki w życiu pozostaje nieosiągalny dla nikogo poza agentami rządowymi i terrorystami. To, że autorzy „Postala 2” nieco przesadzili z serwowaniem sposobności wyżycia się, to fakt. Jednakże gdy minęło mi początkowe „co by tu jeszcze”, udało mi się przejść całą grę nikogo bezpodstawnie nie zabijając i było sympatycznie. Uważam się bowiem za człowieka wrażliwego i szanuję nawet wirtualne życie – w miarę możliwości. Ludziom nie potrzebującym takiej gry, brzydzącym się wszelkim wynaturzeniem i nieprawością przypominam, że mogą jej nie kupić. Świat się nie zmieni ani w przypadku, gdy w tę grę ktoś zagra, ani w przypadku, gdy w nią nie zagra.

Shuck