Recenzja gry Warhammer: Chaosbane – takie casualowe Diablo 3 - Strona 4
Czy Warhammer osadzony w Starym Świecie doczeka się w końcu dobrej produkcji RPG, której nie będzie można niczego zarzucić? Jest na to spora szansa, ale w mglistej przyszłości. Teraźniejszość jest bowiem dalece niezadowalająca.
Średnia gra, co nie znaczy, że zła
W zasadzie chyba każdy aspekt Warhammera: Chaosbane cechuje pewne niedopracowanie. Mogło być ciekawie, ale pokuszono się o zrzynkę rozwiązań z innych hack’n’slashy i na tym poprzestano. Zresztą cały czas miałem wrażenie, że gram w nieco ładniejsze, niemniej zdecydowanie uboższe Diablo 3. Nie jestem w stanie wymienić postaci, które spotkałem, co najwyżej bossów, z którymi walczyłem. Tych – nawiasem mówiąc – było jak na lekarstwo, bowiem raptem czterech.
Dwóch pierwszych zapamiętałem dzięki mechanikom. Były przyjemne, gdyż nie sprowadzały się do stania przed większym niegodziwcem i traktowania go wszystkim, co mamy na wyposażeniu. Trzeba reagować na to, co dzieje się na ekranie, dzięki czemu starcia trwają dłużej. Dwóch ostatnich, a już zwłaszcza finałowy, sprawiło mi jednak wielki zawód. Zresztą związana z nimi otoczka fabularna również nie powala. W trzech pierwszych aktach gonimy pretendenta, który chce zostać czempionem Chaosu i ucieka przez całą mapę, by na końcu zmienić się w bossa.
Dużo tego marudzenia, ale to nie tak, że wszystko, co Chaosbane miało do zaoferowania, okazało się słabe. Zdecydowanie przypadł mi do gustu system umiejętności, który nie pozwala na posiadanie wszystkich zdolności. Trzeba zatem w przemyślany sposób inwestować punkty, a do tego dochodzą też te pasywne oraz zdobyte z Boskiego Drzewka.
Ponadto występuje tu mechanika o nazwie Żądza Krwi. Raz na jakiś czas horda potworów zostawia sferę, która regeneruje nasze życie oraz zapełnia ową Żądzę Krwi. Początkowo mamy tylko jej podstawową wersję, ale wraz z postępami w kampanii otrzymujemy dostęp do wersji wzmocnionej. Gdy zbierzemy odpowiednią liczbę kulek i zapełnimy pasek, możemy aktywować zdolność specjalną. Przydaje się ona do likwidowania przeciwników specjalnych lub na wyższym poziomie trudności, gdy wrogów jest zwyczajnie zbyt wielu.
Dodać należy do tego aktywną spację, do której przypisana została zdolność taktyczna, unikatowa dla każdej klasy. Mojej elfce zapewniała przewrót, dzięki któremu mogłem sprawnie uciekać z zasadzek oraz odpowiednio się pozycjonować.
Takie casualowe Diablo 3
DLC, CZYLI CO CZEKA NAS W PRZYSZŁOŚCI
Jeszcze Warhammer: Chaosbane dobrze nie wyszedł, a EKO Software już zapowiada DLC oraz przepustkę sezonową. Wiemy, że gra wzbogacona zostanie w kosmetyczne emotki oraz towarzyszące nam zwierzaki. Do tego pojawi się piąty akt, który nie będzie związany z główną linią fabularną. Ponadto udostępnione zostaną nowe Boskie Drzewka dla postaci, by móc rozwijać je w różny sposób. Oczywiście, wszystkie powyższe rzeczy będą płatne.
Jeśli nie posiadacie przepustki sezonowej lub nie planujecie zakupić DLC, nie irytujcie się niepotrzebnie – pojawi się bowiem darmowa aktualizacja do Chaosbane. Znajdzie się w niej tryb hardcore oraz nowe poziomy trudności. Wprowadzony zostanie również system rozwijania postaci po osiągnięciu maksymalnego levelu. Znów skorzystam z terminologii Diablo 3 – ma być to taka warhammerowa wersja systemu Paragon. W przyszłości otrzymamy też heroiczne zestawy ekwipunku, związane z nowymi, cięższymi wyzwaniami.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że wbrew pozorom bawiłem się nieźle. Głównie za sprawą płynnej rozgrywki oraz dynamiki walki. Niemniej nie jest to gra warta pieniędzy, jakich życzy sobie za nią deweloper. Zwłaszcza gdy na rynku mamy darmowe Path of Exile czy nie takie drogie Grim Dawn. Powiem więcej, lepiej nawet zainwestować w Diablo 3 – wyjdzie taniej, a otrzymamy bogatszą zawartość.
W moim odczucie Warhammer: Chaosbane to taki casualowy hack’n’slash, idealny dla osób, które nie znają gatunku, ale chcą bezboleśnie w niego wejść. W przyszłości może okazać się, że tytuł ten zostanie rozbudowany, ale biorąc pod uwagę zawartość zapowiadanych DLC, będzie to raczej droga inwestycja. Szkoda, że dostaliśmy kolejnego przeciętnego Warhammera, zwłaszcza że mogło być tak dobrze. Na ten moment chętniej dołączyłbym do sił Chaosu, zamiast z nimi walczyć, ponieważ samą grę można podsumować jako takie uproszczone Diablo 3 i w zasadzie nic więcej.
O AUTORZE
Nie jestem fanatykiem hack’n’slashy, ale zarówno z Diablo 3, jak i Path of Exile spędziłem w sumie grubo ponad 100 godzin. Jasne, to żadne osiągnięcie, bowiem prawdziwi wymiatacze wykręcają czterocyfrowe wyniki. W przypadku Warhammera: Chaosbane wiem jednak, że jeśli nie będę musiał, to nie będę wracał. Kampanię przeszedłem w 8 godzin, a ubranie postaci w czerwony ekwipunek zajęło mi dodatkowe 7, czyli łącznie Stary Świat zatrzymał mnie przy sobie na 15 godzin. Co jest smutne, bowiem „ukończyłem” grę przed jej premierą, a to o hack’n’slashu nie świadczy zbyt dobrze.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Warhammer: Chaosbane otrzymaliśmy bezpłatnie od jej polskiego wydawcy, firmy CDP.
Patryk Manelski | GRYOnline.pl