Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 maja 2019, 13:46

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry A Plague Tale: Innocence – średniowieczne The Last of Us - Strona 2

A Plague Tale: Innocence to łakomy kąsek dla osób lubiących dobrą fabułę i interesujące realia, które jednocześnie nie będą przejmować się dość uproszczoną mechaniką odpowiedzialną za skradanie się i zagadki środowiskowe.

Szczury i wartownicy

Szczury okazują się clou zabawy i jeśli ktoś ma choćby niewielką fobię związaną z tymi gryzoniami, zdecydowanie powinien odpuścić sobie ten tytuł. Ich paskudne małe oczka łypią na nas z każdego kąta, popiskiwania stanowią nieprzyjemny dla ucha dźwięk, a masy małych ciałek przewalają się u stóp bohaterów, gotowe w każdej chwili ich pochłonąć. Obleźć i zagryźć człowieka w mgnieniu oka. I nie są to jakieś tam stadka czy pojedyncze osobniki. To dosłownie morza i rzeki szczurów. Im dalej w opowieść, tym pojawia się ich więcej i więcej. I „szczurze” mówiąc, gdyby nie pomysł z plagą gryzoni, mielibyśmy do czynienia z bardzo przeciętną skradanką. Ich obecność to świetne zagranie deweloperów, robiące duże wrażenie w trakcie rozgrywki.

Recenzja gry A Plague Tale: Innocence – średniowieczne The Last of Us - ilustracja #1

DRUGA OPINIA

A Plague Tale robi fenomenalne pierwsze wrażenie. Piękna grafika, nienagannie wykreowana atmosfera, bardzo filmowe zawiązanie akcji – wszystko to sprawiło, że pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie, brzmiała: „Dlaczego wcześniej nie zwróciłem większej uwagi na tę grę?”.

Po spędzeniu prawie 10 godzin z dziełem Asobo Studio wiem, że gdybym sobie ten tytuł odpuścił, ominęłaby mnie całkiem fajna przygoda. Jako zagorzały fan gier singleplayerowych, które skupiają się głównie na przedstawieniu solidnie wyreżyserowanej opowieści, z przyjemnością uczestniczyłem w przygodach nastoletniej Amicii i jej brata Hugo. Twórcom bardzo dobrze udało się przedstawić XIV-wieczną Francję, ledwo radzącą sobie z atakami tytułowej plagi, której ohydną personifikacją są liczące setki sztuk stada szczurów. Wykorzystanie gryzoni jako ważnego elementu gameplayowego sprawia, że A Plague Tale to całkiem pomysłowa gra, która jednak niedomaga w kilku ważnych aspektach.

Jeśli oczekujecie wyzwania, to trafiliście pod zły adres. Rozgrywka jest bardzo łatwa, zagadki nie sprawiają żadnego problemu, a sztuczna inteligencja musiała kiblować w podstawówce. W kontraście do naprawdę ładnej grafiki, doskonałej muzyki i solidnego voice-actingu stoi słaby lip-sync, który trochę psuje wylewającą się z ekranu magię. Poza tym jednak wszystko jest jak najbardziej OK.

Filip „fsm” Grabski

W miarę postępów w fabule szczurów przybywa.

Skradanie się pomiędzy strażnikami nie wydaje się zbyt trudne. Tym bardziej że wykazują się oni brakiem podstawowych umiejętności wymaganych w tej pracy. W przypadku gdy wykryje nas tylko jeden z nich, rozpoczyna dość przewidywalne poszukiwania, a reszta beztrosko dalej robi swoje, nie przejmując się poczynaniami kolegi. Zdarzyło się nawet, że w odległości może pół metra od wartownika drugiego delikwenta zagryzało stado szczurów, a ten zwrócony do nich plecami nie ruszył się nawet o milimetr, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co się dzieje. Jedynym zagrożeniem okazują się wielkie typy wyposażone w tarcze, ale i ci przeciwnicy nie są odporni na napuszczoną na nich hordę szczurów.

Indolencja strażników bynajmniej nie oznacza tego, że w grze się nie ginie. Zdarzyło mi się to co najmniej kilkanaście razy, nie licząc starć z bossami. Na szczęście twórcy w tej kwestii spisali się na medal i w przypadku zgonu ekran ładowania pojawia się dosłownie na chwilkę, a checkpointy rozstawione są na tyle gęsto, że może tylko raz czy dwa musiałem powtarzać jakiś dłuższy, kłopotliwy fragment poziomu.

Zarażonych się zabija. Po prostu. Inkwizycja dokonuje czystek.

Taki stolik stanowi wystarczającą osłonę przed wzrokiem niepożądanych osób.

Kończąc…

…grę, byłem zadowolony z czasu z nią spędzonego. Twórcom udało się przede wszystkim przygotować emocjonalną opowieść, na którą nie pozostałem obojętny. Postacie w trakcie zabawy dużo ze sobą rozmawiają, jeszcze bardziej wciągając nas w realia swego świata, mają też wyraźnie zaznaczone cele i konkretnie nakreśloną osobowość. Co nie oznacza, że zżywamy się z nimi i zaczynamy być obserwatorami ich pogłębionych relacji. Na to dostały zbyt mało czasu ekranowego. Z wyjątkiem oczywiście Amicii i Hugo, czyli głównych bohaterów.

Samo skradanie się było dla mnie raczej dodatkiem do zaprezentowanej intrygi. Niezbyt absorbującym, bo zbyt łatwym. Przynajmniej przez większość czasu. Pewne utrudnienie pojawia się dopiero pod koniec rozgrywki, ale wtedy byłem już na tyle zdeterminowany, by poznać finał historii, że nawet ono nie było w stanie mnie powstrzymać. Stąd też grę kończyłem, zarywając całą noc, co stanowi dla niej chyba najlepszą rekomendację.

Tytuł składa się w sumie z siedemnastu rozdziałów, z czego ostatni rozgrywa się po części napisów końcowych. Miejcie to na uwadze i nie odchodźcie od klawiatury.

O AUTORZE

Ukończenie A Plague Tale: Innocence zajęło mi około dziesięciu czy jedenastu godzin. Gra składa się z siedemnastu rozdziałów o zróżnicowanej długości. Gdybym miałbym przyrównać ten tytuł do już wydanych, wspomniałbym o The Last of Us, które pod względem samej koncepcji niewątpliwie stanowiło dla francuskiej ekipy inspirację. Należy jednak pamiętać, że gra została wyprodukowana przy pomocy o wiele skromniejszych środków i choć jest bardzo ambitna, jak na możliwości dewelopera ze średniej półki, nie okazuje się aż tak dopracowana jak hit Naughty Dog.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

TWOIM ZDANIEM

Plaga dżumy w Europie to ciekawe tło dla gry komputerowej?

Tak
97,3%
Nie
2,7%
Zobacz inne ankiety