autor: Sebastian Purtak
Recenzja gry Imperator: Rome – świetna strategia, choć nie dla każdego - Strona 6
Trudna, ogromna, wymagająca dziesiątek godzin nauki, ale jednocześnie dokładnie taka, na jaką mogliśmy mieć nadzieję. Imperator: Rome to gra stworzona z myślą o fanach, na której nie powinniście się zawieść.
Kwestie techniczne i odrobina narzekania
Igrzyska – zorganizowane w roku 140 p.n.e. przez konsula Cossusa Ogulniusa wielkie igrzyska gladiatorów. To kosztowne wydarzenie miało zapewnić urzędującemu konsulowi popularność wśród ludu, przerażonego niekorzystną przepowiednią delfickiej wyroczni.
Podobnie jak inne wielkie strategie Paradoxu Imperator: Rome dysponuje najpotężniejszym silnikiem graficznym w historii – wyobraźnią gracza. Większość tej bogatej produkcji rozgrywa się w naszych głowach, przez co jej warstwa graficzna jest stonowana, jak na dzisiejsze standardy. Całość rozgrywki prowadzona jest na wielkiej mapie świata, którą możemy przeglądać w kilkunastu trybach, wspierając się przy tym całym gąszczem tabelek i zestawień. Nie oznacza to oczywiście, że gra jest brzydka, wręcz przeciwnie, to chyba najładniejsza produkcja tego typu, jaką widziałem. Na mapie kampanii dostrzec można różnorodne detale, a interfejs pełen jest pięknie stylizowanych dodatków. Portrety postaci, zmieniające się pory roku czy grafiki towarzyszące wyskakującym oknom decyzji nadają całości fantastyczny klimat antycznego świata. Wrażenie to potęguje muzyka, która – choć powtarzalna – nagrana została z rozmachem właściwym dla epoki i tematyki gry.
Nie oznacza to jednak, że Imperator okazuje się pozycją bez wad. Chociaż warstwa graficzna nie jest wymagająca i tytuł chodzi płynnie nawet na starszym sprzęcie, to jednak przytrafiła mi się sytuacja, w której niespodziewanie ujrzałem pulpit Windowsa. Mam też pewne zarzuty do interfejsu użytkownika. Choć został on wykonany naprawdę estetycznie, ilość informacji, jakie prezentuje, jest przytłaczająca i nieraz zlewają się one w nieczytelną papkę. Przykładem niech będą dane, jakie można otrzymać na temat prowincji, wybierając odpowiedni tryb mapy. Prezentowane są one w postaci małych tabelek, które pojawiają się nad prowincjami i często nachodzą na siebie, wzajemnie się zasłaniając. Niestety, gra nie jest też wolna od drobnych gliczy i niedoróbek. Najbardziej frustrujący był chyba fakt, że po wczytaniu save’a gra samoczynnie dymisjonowała moich generałów. Przy ponad 15 legionach pod moją komendą i setkach postaci w państwie konieczność ręcznego mianowania dowódców za każdym razem, gdy rozpoczynałem zabawę, była naprawdę uciążliwa. Odczuwalny jest również brak polskiej wersji językowej. Choć mnie osobiście nie przeszkadza to jakoś szczególnie mocno, jak najbardziej rozumiem, że dla niektórych przy takiej ilości tekstu może być to irytujące. Na szczęście tych kilka wpadek nie jest w stanie zepsuć ogólnego pozytywnego wrażenia z gry.
Veni, vidi, vici
Ostatni raz tak dobrze bawiłem się, budując imperium Skandynawii w Crusader Kings, a było to dobrych kilka lat temu. Nie chcę porównywać Imperatora z Europą Universalis IV czy Hearts of Iron 4 i uważam, że takie porównania zwyczajnie nie mają sensu. Każda z tych gier jest wyjątkowa i stara się w unikatowy sposób oddać realia epoki, której dotyczy. Aspekt militarny w nowym Romie nie jest na przykład tak rozbudowany jak w HoI4, nie dlatego, że deweloperzy pokpili sprawę, ale również w związku z tym, iż nie odgrywa on tu aż tak istotnej roli. Patrząc więc z perspektywy fana gatunku, mogę powiedzieć, że w nowym dziele Paradoxu znajdziecie miks Waszych ulubionych tytułów. Nie mogę zagwarantować, że ta mieszanka się Wam spodoba, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że podobnie jak inne dzieła tego studia jest ona wykonana na najwyższym poziomie.
Natomiast dla wszystkich tych, którzy gatunku grand strategy games nie znają, Imperator może być naprawdę ciekawym doświadczeniem. Jest to tytuł, który sprawdzi Wasz intelekt i charakter, będąc przy tym naprawdę trudnym. Aby w pełni zrozumieć mechanikę, trzeba poświęcić pewnie wiele miesięcy na czytanie wiki, oglądanie rozgrywek innych graczy i samodzielne eksperymentowanie. Wszystkie aspekty zabawy, które opisałem w tej recenzji, nie oddają nawet jednej dziesiątej zawartości, jaką otrzymamy, kupując grę. Należy jednak pamiętać, że od takiego bogactwa dużo łatwiej się odbić, niż w nie wgryźć. Rome to zdecydowanie produkt dla zaawansowanych graczy i można sobie chyba pozwolić na stwierdzenie, że podobnie jak inne dzieła tego studia jest to takie Dark Souls świata gier strategicznych. Jeśli więc szukacie naprawdę ekstremalnych wrażeń – zapraszam do Rzymu.
Z mojej perspektywy najistotniejsze jest jednak to, że Imperator wciąż jest tym, za co kocham gry Paradoxu – fantastyczną zabawą z historią. Dostałem wreszcie produkt, który pozwala mi manipulować losami starożytnych imperiów i zagłębiać się w wizje wielkich wojen, intryg czy przewrotów. Jest to jedna z tych gier, przy których pisanie recenzji utrudnia permanentna potrzeba wznowienia rozgrywki. Wybaczcie więc, jeśli nie omówiłem wszystkich aspektów zabawy, ale musiałem skupić się na planowaniu kolejnych posunięć na froncie i w senacie. Wojna w Illyrii sama się nie skończy, a Hiszpania i Kartagina już czekają na moje legiony.
O AUTORZE
Z Imperatorem spędziłem w sumie ponad 50 godzin, z czego pierwszych kilkanaście poświęciłem na naukę kolejnych mechanizmów gry. W tym czasie udało mi się dotrzeć do ok. 140 r. p.n.e. i stoczyć I wojnę punicką oraz ruszyć na podbój Grecji i Hiszpanii. W trakcie pisania recenzji eksperymentowałem z różnymi formami rządów i ekspansji międzynarodowej, ale wiem, że jeszcze wiele ciekawych odkryć przede mną. Zamierzam ukończyć kampanię główną, a później wracać do gry, w miarę jak będą pojawiać się kolejne DLC, gdyż jestem fanem zarówno tego typu strategii, jak i tego okresu historycznego.
ZASTRZEŻENIE
Kopię recenzencką gry Imperator: Rome otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Paradox Interactive.
Sebastian Purtak | GRYOnline.pl