Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 czerwca 2003, 11:14

autor: Daniel Sodkiewicz

Grand Theft Auto: Vice City - recenzja gry - Strona 4

Grand Theft Auto: Vice City to kolejna część niezwykle popularnej serii gier opowiadających o światku przestępczym, a mówiąc dosłownie, swoistego rodzaju rozwinięcie części poprzedniej - Grand Theft Auto 3.

Podkład muzyczny jest zresztą na tyle dobry, że zdecydowano się na wydanie osobnych płyt zawierających utwory puszczane w radiostacjach Vice City. A usłyszeć w nich możemy takie sławy jak Blondie, Jan Brown, Michael Jackson, Ozzy Osbourne, Kate Bush czy Slayer. Posłuchamy więc początków rapu (m.in. Grandmaster Flash & The Furious Five), rocka, techno, muzyki romantycznej, popu, disco, soulu, muzyki latynoskiej, nie zabraknie także ciekawych, śmiesznych czy zwariowanych wywiadów, rozmów i chatów (szczególnie polecam K-chat, prowadzony przez Amy Sheckenhausen). Mimo że muzyka zagłusza pozostałe odgłosy wydobywające się podczas gry z głośników, nie sposób o nich nie wspomnieć. Praca silników, odgłosy strzałów, walki czy kolizji to tylko namiastka akustycznych doznań. Podczas spacerów ulicami miasta usłyszymy komentarze i rozmowy przechodniów, często także przekleństwa skierowane w naszą stronę (szczególnie gdy ukradniemy komuś wóz).

Najważniejszym elementem GTA są z pewnością zlecane nam misje. Historia Tommy’ego to typowo amerykański model rozwoju postaci: „od zera do bohatera”. W pierwszych misjach pracujemy jako chłopiec na posyłki, dopiero po pewnym czasie zdobywając szacunek w gangsterskim świecie Vice City. Zadania, jakie przyjdzie nam wykonywać są bardzo zróżnicowane i ciekawe. Kolejne zlecenia są na tyle różnorodne, aby gra nie znudziła nas monotonią. Przyjdzie nam więc pracować jako kurier, szofer, płatny morderca i ochroniarz. Nie zabraknie także samobójczych misji polegających na beztroskiej demolce czy ratowaniu kumpli ze śmiertelnie niebezpiecznych opałów. W niektórych próbach będziemy musieli wykazać się zręcznością, a często także pomysłowością. Jedną z takich misji jest zadnie, w którym sterując małych rozmiarów helikopterem, musimy podłożyć bomby w budowanym wieżowcu. Prócz uporania się ze sterowaniem (8 przycisków), musimy uważać na atakujących nas funkcjonariuszy policji i pilnujących budynku pracowników. Jest to jedna z pierwszych misji, która może sprawiać nam manualne problemy. Ogólnie zadania są w miarę proste i przeciętny gracz jest w stanie wykonać większość za pierwszym podejściem. Wizytówką GTA jest nadal pozorna swoboda w dokonywanych przez nas wyborach. Mimo że mamy wpływ na kolejność zlecanych nam zadań, gra jest dość liniowa. Najważniejsze jest jednak, że odczuć to można dopiero podczas ponownego przechodzenia gry. Zresztą wykonywanie zadań pobocznych, a nawet pozornie bezcelowa jazda po mieście wciąż pchają akcję do przodu. Jak zwykle chodzi o pieniądze, a Vice City to prawdziwy raj dla bogaczy. Poza standardowymi misjami możemy zarabiać (podobnie jak w poprzednich częściach) na łapaniu przestępców (misje z radiowozami), jeżdżeniu taryfą (taxi), ratowaniu ludzi w misjach z ambulansem i gaszeniu pożarów jako strażak. Najefektowniejsze (mimo że marnie płatne) są jednak kaskaderskie wyczyny, a w Vice City jest naprawdę sporo miejsc (m.in. wyskocznie) do uprawiania tego typu sportów. Można oczywiście zdobywać także pieniądze przez okradanie mieszkańców, w tym jednak przypadku niezbędne jest dokonywanie morderstw. Mając już jakiś dorobek, aż kusi wydać gdzieś parę dolców. W Vice City nie jesteśmy już ograniczeni do kilku sklepów z bronią. Wprowadzono bowiem możliwość zakupu nowego ubrania (od garnituru po dobrze nam znany dresik) i kupowania nieruchomości. Na sprzedaż wystawiane są liczne domy, zakłady i kluby. Pieniądz robi pieniądz – dobrze zainwestowane oszczędności szybko zaczną się zwracać. Zakupione przedsiębiorstwa zarabiają na siebie, a zyski jakie przynoszą, trafiają wprost do naszej kieszeni. To jednak nie koniec korzyści. W każdym z naszych majątków możemy zapisać stan gry, większość posiada także garaże, w których trzymamy bezpiecznie ulubione wozy.