Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 lutego 2019, 16:00

Recenzja gry Metro Exodus – Red Dead Redemption 2 wśród FPS-ów - Strona 2

Umarł Half-Life, umarł STALKER – niech żyje Metro! 4A Games za nic ma sobie trendy i serwuje FPS-a w starym stylu; takiego, co to nie trzyma gracza za rączkę, pożera klimatem i nie oszczędza na fabule. Nawet Valve nie przeskoczy łatwo tej poprzeczki.

Sprawy życia i śmierci

W ten emocjonalny krajobraz zgrabnie wpisują się wybory moralne, w obliczu których staje gracz. Niczym system honoru w przywoływanej już parokrotnie grze Rockstara nasze uczynki decydują o tym, jakie nastawienie będą mieć poszczególne postacie do Artioma i jaka atmosfera zapanuje w pociągu. Ale to nie wszystko – 4A Games poszło o krok dalej i podejmowane decyzje przesądzają też o życiu lub śmierci wybranych bohaterów (nie wspominając o rzeczy tak oczywistej jak doprowadzenie do jednego z dwóch zakończeń całej opowieści). Trudno o skuteczniejszy sposób, by skłonić do rozważnego grania – tym bardziej że wzorem poprzednich części wybory nie są w żaden sposób oznaczone i o tym, że zrobiliśmy coś dobrego lub złego, dowiadujemy się już po fakcie.

Problem jest tylko taki, że chcąc zachować kręgosłup moralny, nierzadko musimy odmówić sobie zabijania ludzkich przeciwników – a Metro Exodus, w przeciwieństwie do stosującego z powodzeniem taki sam patent Dishonored, jest skradanką w najlepszym razie przeciętną. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ogłuszać wrogów, ale brakuje już tak oczywistej opcji jak przenoszenie ciał (nawet Far Cry ją ma!), chciałoby się też dysponować gadżetem w rodzaju strzałek usypiających i umiejętnością wychylania się zza rogów. Zwłaszcza że nieprzyjaciele, mało rozgarnięci w trakcie regularnej wymiany ognia, na patrolu okazują się nadspodziewanie czujni, reagują nerwowo na dźwięk tłuczonej żarówki i są gotowi podnieść larum, gdy tylko znajdą powalonego kolegę. Dobrze chociaż, że 4A Games wprowadziło opcję szybkiego zapisu gry, więc skradankowe błędy można łatwo korygować.

Taka przestrzeń, tyle miejsc do odwiedzenia – i ani jednego znacznika na ekranie?! Na całe szczęście 4A Games nie przewidziało do nawigacji żadnych pomocy poza kompasem i mapą. Niech żyje immersja!

Recenzja gry Metro Exodus – Red Dead Redemption 2 wśród FPS-ów - ilustracja #2

DRUGA OPINIA

Najnowsze Metro to świetna gra z bardzo wielu powodów. Po pierwsze, da się ją przejść w jakieś 10–12 godzin, ale można też rozciągnąć tę przyjemność na więcej niż drugie tyle. Po drugie, tu nie ma znaczników. Jeśli każą Ci iść do ruin coś znaleźć, to na mapie zaznaczone są tylko owe ruiny, a dalej już sobie radź. A mimo to nie traci się godzin na dreptanie w kółko i szukanie dźwigni czy skrzynek. Ktoś tu pomyślał nad level designem. Po trzecie, ostatni raz tak dobry klimat postapo widziałem... Nie jestem pewien, czy w ogóle kiedykolwiek. Choć Głuchowski atakuje nas sprawdzonymi kliszami, robi to na tyle sprawnie, że każda lokacja staje się osobną miniopowieścią o ludziach w nieludzkim świecie. Po czwarte, system wyborów moralnych jest świetny. Dałoby się przejść całą grę i nawet nie zauważyć, że on w ogóle istnieje, a mimo to niewątpliwie jest i okazuje się naprawdę ważny. Po piąte, Metro broni się też po prostu jako strzelanka-skradanka.

Muszę jeszcze podkreślić, że twórcom, co wcale nie dziwi, udało się świetnie oddać specyfikę byłego ZSRR. Te blaszane kubki z wojennymi orderami, słoiki ogórków, ikony i bojlery na końcu wagonu. Jeśli się zastanawiacie, czy Rosja faktycznie tak wygląda (pomijam zmutowane niedźwiedzie i świecące grzyby), to potwierdzam – właśnie tak.

Marcin Strzyżewski

Bardzo ciekawą atrakcją na pokładzie Aurory jest radio – to nasze okno na świat, dające nam w klimatyczny sposób pojęcie o sytuacji w zdewastowanej Rosji. Poznajemy też dzięki niemu dalszy los obszarów, które opuszczamy. No i leci z niego fajna muzyka.

A skoro już narzekam – choć Metro Exodus jest prawie tak samo dojrzałe i bezkompromisowe w niespiesznym i obszernym opowiadaniu historii jak Red Dead Redemption 2, to na paru płaszczyznach Ukraińców (i jednego Rosjanina, Dmitrij Głuchowski współtworzył scenariusz) dzielą jeszcze lata świetlne od narracyjnej finezji Rockstara.

Spartanie mogliby nie gadać, gdy nie mają nic sensownego do powiedzenia – tylko czasem po prostu się zamknąć i pozwolić graczowi samemu coś wywnioskować, zamiast bić go po twarzy ekspozycją. Biorąc poprawkę na potężną ilość kwestii dialogowych, należało też skrzyknąć lepszą obsadę. Dla gracza tak samo męczące jest słuchanie beznamiętnych głosów aktorów, jak dla nich musiało być chyba czytanie angielskich tekstów z rosyjskim akcentem – przy czym paradoksalnie najsłabiej wypadają odtwórcy głównych ról: Artioma, jego żony Ani i dowodzącego Aurorą pułkownika Młynarza... Zaraz, zaraz, a Artiom to przypadkiem nie miał być niemy?

No właśnie – 4A Games chyba nie mogło się zdecydować, czy uczynić głównego bohatera stuprocentowym Gordonem Freemanem, milczącym jak grób, czy też zrobić z niego człowieka z krwi i kości na wzór wspomnianego B. J. Blazkowicza. Tak więc słyszymy tyrady protagonisty wygłaszane podczas wczytywania gry i zapoznajemy się z jego bogatymi wewnętrznymi przeżyciami, czytając dziennik, ale już w toku rozgrywki jedyne, co wydobywa się z jego ust, to sapnięcia i stęknięcia. Nawet towarzysze nie wiedzą, co począć z tym gagatkiem, skoro raz rozmawiają z Artiomem tak, jakby miał normalnie odpowiadać na pytania (i dziwią się, że tego nie robi), a przy innej okazji w ogóle nie próbują nawiązać z nim komunikacji... Powiecie, że czepiam się szczegółów? W przypadku prawie każdej innej strzelanki mielibyście rację, ale podobne niedociągnięcia naprawdę rażą w tytule, który tak mocno jak Metro Exodus stawia na immersję i spójną narrację.

Małym rozczarowaniem jest fakt, że w toku przygody pokonujemy tysiące kilometrów, trafiając w skrajnie różnorodne miejsca, a i tak wszędzie spotykamy prawie te same potwory. Na dodatek w znacznej większości są to starzy znajomi z poprzednich gier z serii.

Maleńką nowością jest opcja tłumaczenia „na nasz” napisów sporządzonych cyrylicą – ale w niewielu przypadkach ta funkcja faktycznie działa… Może to i lepiej?

Więc jak to jest z tym paleniem kart graficznych?

Recenzja gry Metro Exodus – Red Dead Redemption 2 wśród FPS-ów - ilustracja #6

Wygląda na to, że deweloperzy z 4A Games trochę się zgrywali, zapowiadając, jaka to „pecetobójcza” nie będzie ich nowa gra. Z początku, znając jej ponadprzeciętnie wysokie oficjalne wymagania sprzętowe, byłem nieco przerażony, gdy na moim blaszaku, wyposażonym w Intel Core i5-4570 (3.2 GHz), 16 GB RAM-u i kartę GeForce GTX 1060 (6 GB), automatycznie zasądzone zostało wyświetlanie grafiki w jakości ultra. Potem nastąpił mały szok – intro już przeszło w rozgrywkę, oprawa dalej zachwyca, a licznik w prawym górnym rogu ekranu nie przestaje pokazywać ok. 60 FPS-ów. Dopiero paręnaście godzin później, kiedy dotarłem nad Morze Kaspijskie, okazało się, że z optymalizacją nie jest jednak aż tak różowo, jak mi się dotąd wydawało.

Koniec końców, grając na owych ustawieniach ultra – choć bez włączonych takich bajerów jak chociażby HairWorks – cieszyłem się (albo i nie) płynnością animacji na poziomie od 30 do 60 klatek na sekundę, zależnie od lokacji. Owszem, takie ciągłe wahanie się wskazówki „klatkomierza” to rzecz mało komfortowa, ale mogłem temu łatwo zaradzić, obniżając poziom detali – oprawie wizualnej szkodzi to w relatywnie niewielkim stopniu, a zastrzyk FPS-ów daje potężny. Szkoda tylko, że 4A Games nie zapewnia zbyt szerokiego pola do popisu w kwestii konfigurowania grafiki – zmienić można raptem kilka parametrów.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

To dobrze, że seria Metro opuściła Moskwę?

86,3%
Tak
13,7%
Nie
Zobacz inne ankiety