Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 21 listopada 2018, 13:50

Recenzja gry Battlefield 5 – świetne multi i słaba kampania - Strona 2

Battlefield w końcu zdecydował się wrócić do realiów II wojny światowej, ale sposób, w jaki DICE zaprezentowało temat na trailerach, nie wszystkim odpowiadał. Przekonajmy się, czy wizja proponowana przez Electronic Arts przypadnie graczom do gustu.

Wojna, od której nie chcesz się oderwać

Od zawsze wolałem walki sieciowe w serii Battlefield od tych z Call of Duty. Lubię duże mapy, dowolność w doborze narzędzi zniszczenia i współpracę będącą kluczem do sukcesu. I choć tryb Blackout z tegorocznego Black Ops IIII okazał się zaskakująco przyjemny, dopiero grając w BF-a V, poczułem się na swoim miejscu. Deweloperzy postanowili dokonać w zabawie kilku kluczowych zmian, z których do gustu przypadły mi prawie wszystkie. Przyjrzyjmy się więc po kolei nowościom.

Po pierwsze, pojawiła się konieczność znacznie bliższej kooperacji z drużyną, a przede wszystkim z własnym zespołem. Nie oznacza to, że samotne granie jest tu niewykonalne – po prostu dopiero biegając w 3 czy 4 osoby, jesteśmy w stanie zdziałać więcej i mieć realny wpływ na przebieg potyczki. Gra daje po odrodzeniu mniej amunicji niż zwykle, więc warto mieć w grupie żołnierza wsparcia, który pozwala uzupełnić zapasy. Medyk nie jest już niezbędny do „podnoszenia” poległych towarzyszy, bo wprowadzono mechanikę umożliwiającą zrobienie tego przez każdego z kompanów (podkreślam – w ramach zespołu, nie drużyny!), ale apteczka otrzymana od medyka w trakcie wymiany ognia potrafi uratować życie.

Recenzja gry Battlefield 5  – świetne multi i słaba kampania - ilustracja #1Recenzja gry Battlefield 5  – świetne multi i słaba kampania - ilustracja #2

Baraki na pustyni przed... i po.

Do tego wszystkie działania wykonywane razem przynoszą więcej punktów, które można wydać na różne wspomagacze. Uwierzcie, przywalenie rakietą V1 w sam środek strefy, w której okopali się wrogowie, jest niesamowicie satysfakcjonujące. Takie zagranie potrafi też znacznie zmienić wygląd pola walki. Destrukcja środowiska od dawna stanowi jeden z jaśniejszych punktów tej serii, a pobojowisko, jakie zostawia po sobie taka broń (lub kilka czołgów i żołnierzy z dynamitem), niezmiennie zachwyca. Szkoda tylko, że uzbrojenie piechurów nie ma aż takiego wpływu na otoczenie...

Wspomniałem już, że gra oszczędnie wydziela nam amunicję. Faktycznie Battlefield V wymusza większą rozwagę i konieczność dobrego zarządzania „pestkami”. Teraz znacznie częściej zdarza się zostać z pustymi ładownicami. Na szczęście na mapie znajdują się odpowiednie stacje z amunicją, pociski zdobywamy również z ciał poległych, a do tego z pomocą może przyjść żołnierz wsparcia. Wielu grających w betę BF-a V narzekało, że amunicji jest jednak za mało i deweloperzy wysłuchali graczy – teraz mamy jej trochę więcej, choć wciąż nie na tyle dużo, by móc ją marnować. Takie samo ograniczenie dostępnej amunicji dotyczy również pojazdów, które co jakiś czas muszą wrócić do sojuszniczego punktu, by uzupełnić zapasy. Koniec z automatycznym odnawianiem się pocisków w czołgach czy bomb w samolotach.

Jak zawsze potrzeba trochę współpracy przy radzeniu sobie z czołgami.

Norweskie góry są piękne, nawet kiedy spływają krwią.

Poprawki, które wprowadzono po becie, obejmują również wspomniany już system podnoszenia towarzyszy z zespołu przez każdego, nie tylko medyków. Czas potrzebny na wykonanie takiej akcji był bardzo długi i łatwo było zarobić kulkę. Skrócono go więc i teraz reanimacja kompanów w ogniu walki ma większy sens. Nikt jednak nie chciał powiedzieć, gdzie podziała się opcja przeciągania trafionych kolegów w bezpieczniejsze miejsce, by dopiero tam stawiać ich na nogi, którą zapowiadano w trakcie ogłaszania drugowojennego Battlefielda...

W strzelankach chodzi o strzelanie

Do gustu przypadł mi również nowy system strzelania czy może raczej – nowy system rozrzutu pocisków. Koniec z kompletną losowością, tym razem pociski padają właśnie tam, gdzie celujemy. W praktyce oznacza to tyle, że jeśli nauczymy się dobrze kontrolować odrzut karabinu, staniemy się znacznie bardziej precyzyjni i przez to bardziej zabójczy. Dostępne wyposażenie różni się od siebie na tyle, że opanowanie każdego karabinu czy snajperki trochę nam zajmie, a do tego dojdą jeszcze kolejne rodzaje broni w popremierowych aktualizacjach.

Recenzja gry Battlefield 5  – świetne multi i słaba kampania - ilustracja #5

MAPY DLA WSZYSTKICH ZA DARMO I NIECH NIKT NIE ODEJDZIE POKRZYWDZONY

Battlefield V zdecydował się na porzucenie przepustki sezonowej, czyli tzw. „premium”. Tym razem gracze będą stopniowo dostawać całą zawartość za darmo. Jednym z elementów grudniowej aktualizacji ma być strzelnica, która pozwoli na testowanie broni oraz pojazdów w spokojniejszych warunkach niż środek multiplayerowego meczu, gdzie wszyscy zaczynają wyzywać Cię od noobów, jeśli Twoje K/D ratio jest mniejsze niż 15. Ach, ta społeczność graczy...

Istotną modyfikacją dla weteranów serii jest bardziej „fizyczna” obecność naszej postaci w świecie gry. Pamiętacie zapewne, że w poprzednich BF-ach poruszanie myszką w trakcie czołgania powodowało zmianę położenia całego modelu w jednej płaszczyźnie, przez co przypominaliśmy ludzki fidget spinner. Tym razem przesunięcie gryzonia w bok skutkuje obrotem sterowanego bohatera na ramię, na plecy itd. Bieg sprintem i nagłe naciśnięcie klawisza odpowiedzialnego za rzucenie się na ziemię kończy się krótkim ślizgiem, nim całkiem się zatrzymamy. Stwarza to sporo nowych możliwości i czasem potrafi nawet uratować życie. A poza tym przyjemnie się na to patrzy, gdy widzimy żołnierza dobiegającego do ściany i odbijającego się od niej przez impet, z jakim wpadł na mur.

A skoro już o murach mowa, to wiadomo – mury runą... i pogrzebią całe pole bitwy, a to wszystko za sprawą jak zawsze rewelacyjnie zrealizowanego systemu destrukcji otoczenia. Budynki rozpadają się na fragmenty w różny sposób, w zależności od rodzaju ostrzału czy ilości zużytego dynamitu. Zawalenie kościoła na francuskiej wsi czy zmiecenie z powierzchni ziemi baraków na afrykańskiej pustyni jest niesamowicie satysfakcjonujące i – oprócz dostarczania wrażeń estetycznych – realnie wpływa na taktyki, jakie trzeba zastosować w trakcie szarży na wrogie pozycje.

Oni jeszcze nie wiedzą...

Bardzo pozytywne odczucia mam również w związku z testowanymi mapami. Na premierę dostępnych jest osiem pól bitewnych w czterech krajach: Twisted Steel i Arras we Francji, Rotterdam i Devastation w Holandii, Hamada i Aerodrome w Afryce Północnej oraz Narvik i Fjell 652 w Norwegii. Nawiązują one do wydarzeń z historii II wojny światowej lub zostały zainspirowane nimi, prezentując wyobrażenia twórców. Znajdzie się tu coś dla piechoty, coś dla fanów latania i korzystania z pojazdów. Na ten moment do moich ulubionych należą Twisted Steel – z ogromnym mostem zajmującym spory wycinek mapy, Arras – dzięki świetnej kombinacji otwartych terenów z ciasnymi zaułkami idealnymi dla piechoty, a także Devastation, czyli Rotterdam już po intensywnych działaniach wojennych.

Ułamki sekund przed lotniczą katastrofą.

W ramach zapowiadanego na początek grudnia „dodatku” Overture do gry trafi zlokalizowana w Belgii mapa o nazwie Panzerstorm, która wydaje się być największą z dotychczasowych w historii serii i przywodzi na myśl Armored Kill z Battlefielda 3. To ogromny teren, na którym pierwsze skrzypce grają czołgi. Mieliśmy okazję zaliczyć jedną rundę Podboju na tej mapie i muszę przyznać, że jeśli ktoś jest fanem totalnej wojny pojazdów – będzie się tu czuć jak dziecko w sklepie z zabawkami.

Kolejne godziny spędzone wraz z innymi na serwerach publicznych pozwalają wskazać pewne mniejsze lub większe bolączki, które w dość kontrolowanym środowisku na specjalnym evencie nie były zauważalne. I tak oto stajemy w obliczu sytuacji, kiedy pod koniec rozgrywek doświadczamy istnego nalotu rakiet V1/JB-2. Szybkość zdobywania punktów potrzebnych do odpalenia tej niszczycielskiej broni jest podobna w przypadku wielu składów, przez co zdarza się, że musimy czekać na swoją kolej – w danej chwili wezwana może być tylko jedna rakieta. O ile jest to bardzo widowiskowe i na razie nie uważam tego jeszcze za zbyt przesadzone, jestem przekonany, że istnieją gracze, którzy woleliby czystą rozgrywkę bez wspomagaczy tego typu – i dla nich spam niszczycielskimi pociskami może być bardzo irytujący.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej

TWOIM ZDANIEM

W jakich klimatach powinien być utrzymany kolejny Battlefield?

I wojna światowa
1,8%
II wojna światowa
5,7%
Korea/Wietnam
45,2%
Fikcyjny konflikt NATO i ZSRR
23,7%
Konflikt w czasach współczesnych
15,3%
Wojna w przyszłości
4,9%
Tego czego bym chciał(a) nie ma na liście
3,3%
Zobacz inne ankiety