Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 maja 2003, 12:12

autor: Jacek Hałas

Delta Force: Helikopter w Ogniu - recenzja gry - Strona 3

Kolejna, czwarta gra z serii Delta Force. Akcja oparta została na autentycznych wydarzeniach związanych z operacjami wojskowymi „Restore Hope” oraz „Task Force Ranger”, które miały miejsce w 1993 roku w Somalii.

Sposób przedstawienia akcji od czasu wydania ostatniego produktu z tej serii nie uległ praktycznie żadnym zmianom. W dalszym ciągu akcję obserwujemy w widoku FPP i to zarówno podczas pieszych wędrówek, jak i ostrzału z pojazdu czy też śmigłowca (o tym, jak to rozwiązano, trochę później). Wzorem takich tytułów jak „Ghost Recon” czy „Operation Flashpoint” przyjdzie nam jednak pokierować nie pojedynczym żołnierzem, a całym oddziałem. Autorzy nie przewidzieli niestety możliwości przeskakiwania między członkami teamu, tak jak ma to miejsce chociażby we wspomnianym przed chwilą „GR”. Wcielamy się w rolę dowódcy. Możemy więc wydawać pojedyncze komendy w celu wstrzymania ognia czy też wrzucenia granatu oślepiającego do nowo zdobywanego pomieszczenia. Interfejs pozostał bez zmian. Informacje, które widzimy na ekranie są bardzo czytelne. Dokładnie widać, w jakiej pozycji żołnierz aktualnie się znajduje (może stać, kucać, bądź też leżeć na ziemi), ile ma zdrówka (symbolizowane kolorami), jakie rzeczy aktualnie taszczy (na misje zabiera się przeważnie dwie giwerki plus coś ekstra, na przykład noktowizor albo ładunki wybuchowe). Jest również podręczna mapka, która pokazuje drogę do kolejnych celów. Oczywiście gra nie podpowiada, którymi uliczkami dokładnie należy się udać, tylko rysuje prostą linię do celu misji. W tym miejscu ujawnia się niewielki błąd. Jeśli przez przypadek nie przeszło się przez jeden z takich checkpointów (miejsce, w którym linia się kończy), to gra nie wpadnie na to, aby przełączyć na inną, nawet gdy do miejsca, które aktualnie wskazuje, już nigdy się nie wróci. Trzeba więc albo posuwać się zgodnie z tym co podaje komputer, albo w ogóle zignorować jego wskazówki i próbować swych sił samemu.

Nasz oddział, jak zresztą przystało na tak elitarną jednostkę, jaką z pewnością jest Delta Force, został wyposażony w najnowsze zdobycze techniki. Do dyspozycji gracza oddano przeróżne karabiny, wśród których wyróżnić należy świetnego CAR15 oraz klasycznego M-16. Oba doskonale spisują się w trakcie walk wewnątrz niewielkich miasteczek, a to właśnie takie starcia będą przeważały w trakcie właściwej zabawy. Dodatkowym atutem tych broni jest znakomicie rozwiązany problem przymierzania się do strzału. Efekt przykładania oka do celownika jest zobrazowany niezwykle realistycznie, a przy tym i bardzo wygodny. Z pewnością o wiele łatwiej usuwa się w ten sposób niewygodnych wrogów. Szkoda natomiast, że z pozostałych giwer korzysta się okazyjnie i to raczej z przymusu, gdy amunicja do tych najlepszych już się pokończy. Wśród innych broni zdecydowanie wyróżniłbym tylko jedną - wyciszonego MP5. Co prawda misji, w których należy się skradać, jest w całej grze niewiele, ale jeśli już rozgrywa się taki etap, to byłoby żal nie skorzystać z dołączonego do niego tłumika. O wiele gorzej jest ze zwykłymi pistoletami oraz shotgunami. Powiedziałbym nawet, iż jest to tylko zbędny balast. Istotną rolę odgrywają natomiast granaty. Przeciwnicy mają tendencje do występowania w grupach, nie potrafią również odrzucać ładunków, tak więc jest to wymarzone narzędzie do pozbywania się ich. Tyle, jeśli chodzi o środki do bezpośrednich walk z Somalijczykami. Oprócz tego możemy zdecydować się na zabranie ze sobą ładunków wybuchowych (niekiedy jest to konieczne) czy też noktowizora (kolejny plus gry – realistycznie ukazano jego wykorzystanie). Dodatkową atrakcją recenzowanej gry jest również możliwość skorzystania z pojazdów oraz śmigłowców. Nie jest to niestety aż tak swobodne jak chociażby w „Operation Flashpoint”, rola gracza ogranicza się bowiem do operowania stanowiskiem maszynowym. W przypadku Hummera jest to działko bardzo dobrze znane chociażby z filmu, tytułowe Black Hawki dysponują natomiast minigunem o ponadprzeciętnej sile rażenia.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej