Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 września 2018, 13:00

Recenzja gry World of Warcraft: Battle for Azeroth – cudów nie ma, ale i tak może być - Strona 5

Król MMORPG po raz kolejny w swojej długiej historii sprawdza, czy jego panowanie jest zagrożone. Wychodzi z tej potyczki z podniesioną głową, chociaż nie bez szkód. Najnowszy dodatek jest bowiem dobry. Ale tylko dobry.

Warfronts, czyli brzmi dobrze, ale…

Pora na największą bodaj atrakcję dodatku, czyli Warfronts. Szumnie zapowiadane kampanie PvE, które wzorowane miały być na kultowym Warcrafcie III, nie spełniły oczekiwań graczy. Znaczy, na ten moment dostępna jest jedynie jedna misja – możliwe, że w przyszłości będzie lepiej. Atak na Arathi Highlands oprócz tego, że zapewnia przedmioty na całkiem przyzwoitym poziomie, nie oferuje jednak niczego specjalnego.

Dwadzieścia osób bawi się w zbieranie drewna i żelaza, by ulepszyć budynki w głównej bazie oraz wykupić nowe technologie. Dalej przejmujemy obozowiska wroga i gdy wszystko mamy zabezpieczone, wysyłamy katapulty, aby sforsować jego umocnienia. Z czasem bramy padają, a przed nami zostaje tylko dowódca przeciwnej frakcji, którego musimy zabić. I tak w koło Macieju.

Miało być RTS-owo, a jest nudno. - 2018-09-17
Miało być RTS-owo, a jest nudno.

Wierzcie mi na słowo, brzmi to lepiej, niż wygląda w praktyce. Cała kampania trwa nieco ponad 20 minut i w zasadzie nie da się jej przegrać. Nie musicie się nawet starać i wystarczy swój udział ograniczyć do zbierania żelaza. Widziałem osoby, które jawnie zostawiały myszki i klawiatury samym sobie, a w efekcie i tak otrzymywały dobry sprzęt za wygraną. Po trzech Warfrontach, które wyglądają identycznie, ma się już dość. No chyba że w łatwy sposób chcecie wymienić bądź ulepszyć ekwipunek. Wtedy zdecydowanie polecam wzięcie udziału w imprezie, zwłaszcza że jest na to cały tydzień.

Pierwszy raid daje radę

Na otarcie łez pozostał pierwszy raid w Battle for Azeroth. W Uldir przyszło mi mierzyć się z G’huunem i przyznaję, że wycieczka do niego była przyjemnym doświadczeniem. Mechanicznie nie ma żadnej rewolucji, bowiem dungeony na poziomie Mythic przygotowały graczy na to, co może ich czekać w raidzie. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z ośmiu bossów, których spotykamy, wymaga od nas ciągłego ruchu i oczu dookoła głowy.

W WoW-ie jak w tanim serialu – przeciwnicy lubią wracać z zaświatów. - 2018-09-17
W WoW-ie jak w tanim serialu – przeciwnicy lubią wracać z zaświatów.

Mimo że niektórzy będą kręcić nosem na brak rewolucji, ja bawiłem się świetnie. Zwłaszcza podczas potyczki z Mother, która okazała się nie lada wyzwaniem dla niezgranych drużyn. Przeciwnik nie jest trudny, ale wymaga koordynacji całej ekipy – nie miałem okazji grać z osobami spoza swojej gildii, niemniej słyszałem, że boss ten okazuje się pogromcą randomów i pugów (pickup group).

W tej chwili mam zaliczony cały raid na poziomie Normal i użeram się z wersją Heroic, która zdecydowanie daje w kość. Czy potrzeba lepszej rekomendacji?

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

TWOIM ZDANIEM

Wrócisz do WoW-a przy okazji Battle for Azeroth?

Tak
38,1%
Nie, ta gra mnie już dawno nie interesuje
24,2%
Nie, nigdy nie grałem w WoW-a
37,7%
Zobacz inne ankiety