Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 maja 2018, 15:00

autor: Sebastian Purtak

Recenzja gry Ancestors Legacy – Polanie, wikingowie i błędy - Strona 4

Polski RTS przenosi nas do średniowiecza na spotkanie z Polanami, wikingami i... gliczami. Ekipa z Gliwic przygotowała bardzo solidną rozgrywkę, serwując klimatyczną wycieczkę w przeszłość. Szkoda tylko, że nie zawsze wszystko działa tak, jak powinno.

Wojownicy klasy B

Pomniejsze wpadki zdarzają się w każdej grze i nawet w Wiedźminie 3 widziałem tańczącą na tylnych nogach Płotkę. Niestety w Ancestors: Legacy jest ich tak dużo, że w pewnym momencie skutecznie zniechęcają do dalszej zabawy. Glicze i błędy składają się na jeszcze jeden rodzaj klimatu, który poczułem w produkcji gliwickiego studia. Był to wyraźny klimat gry klasy B.

Tak jak widziałem ogrom pracy włożony w solową kampanię, tak też widziałem, że na pewne rzeczy po prostu zabrakło środków i czasu. Niektóre elementy wykonane zostały naprawdę fantastycznie, czego przykładem może być muzyka, która doskonale buduje atmosferę średniowiecza. Z drugiej strony reszta udźwiękowienia leży i kwiczy, zresztą w kilku językach. Zdarzyły mi się również sytuacje, w których pewna część warstwy audio po prostu zanikała, tak jakby gra postanowiła wyłączyć mi te nieszczęsne odzywki żołnierzy, zostawiając jedynie muzykę.

Podobnie wygląda to zresztą w przypadku strony wizualnej. Starcia jednostek są dynamiczne i spektakularne, a animacje ciosów kończących prezentują się fajnie. Z drugiej strony już przy średnich ustawieniach zaczynają się dziać ciekawe rzeczy. Cienie drzew migają niczym stroboskopy na wiejskiej dyskotece, a mapa kończy się po prostu czarnym tłem. Ten ostatni efekt jest szczególnie brzydki i naprawdę zastanawiam się, czy nie dało się go jakoś uniknąć.

Niemałe zastrzeżenia mam też do optymalizacji gry. Tytuł działa sprawnie nawet na słabszym sprzęcie, ale zdarzają się dość mocno problematyczne momenty. Jeżeli na przykład uda nam się zakończyć misję fabularną, odpala się animowana wstawka w postaci serii obrazków z komentarzem. To właśnie ona potrafi rozwalić słabszego peceta. Okazuje się to tak uciążliwe, że po każdej zakończonej misji lepiej jest wyjść do menu i z tego poziomu wybrać nową misję, by uniknąć konieczności restartowania komputera. Twórcy przed premierą wypuścili patcha, który – jak rozumiem – miał naprawić między innymi ten problem, ale wyznam szczerze, że nie zauważyłem różnicy.

KLĄTWA MONOTONII?

Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, jak gra sprawdzi się w multi, gdyż ta forma zabawy była w wersji recenzenckiej zablokowana. Miałem jednak możliwość rozegrania potyczek z botami, co pozostawiło mnie z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony w tym trybie błyszczą wszystkie zalety gry, która jest szybka, wciągająca i pozwala na fajne zagrania taktyczne.

Z drugiej natomiast nie da się ukryć, że dostępne frakcje dysponują w zasadzie tymi samymi jednostkami, które różnią się przede wszystkim wyglądem. Wprawdzie różnicuje je jeszcze technologia, ale to i tak za mało. Do tego dochodzą jedynie dwa możliwe tryby rozgrywki wieloosobowej, a więc dominacja i anihilacja. Dlatego też, choć grało mi się w trybie potyczki bardzo przyjemnie, dość szybko wkradła się tam monotonia, a to nie jest dobra wróżba.

Całkiem solidna marka

Ancestors: Legacy pełne jest technicznych wpadek, które potrafią zniszczyć klimat gry. Mimo wszystko uważam jednak, że Destructive Creations pokazało tym tytułem, iż umie bronić się niezłym gameplayem, a nie tylko kontrowersyjną tematyką. Widać wyraźnie, że twórcom zabrakło czasu i środków na realizację wszystkich swoich ambicji, ale widać też, że włożyli w swe dzieło wiele godzin ciężkiej pracy i serca.

Najważniejsze jest jednak to, że w ogólnym rozrachunku wyszła im produkcja, która potrafi wciągnąć. Grając do recenzji, nieraz rzucałem w stronę monitora niewybredne komentarze, a mimo to nie odchodziłem od komputera, powtarzając sobie „jeszcze tylko jedna wioska i kończę”.

Twórcom udało się stworzyć solidną grę ze średniej półki, która oferuje porządną dawkę rozrywki – i to jest najważniejsze. Nie jest to tytuł, po którym Destructive Creations dorówna największym, ale wreszcie zaistnieje w świadomości graczy bez uciekania się do kontrowersji.

Jeśli tylko autorzy nie pozostawią swojego dzieła na pastwę losu, a będą je stale udoskonalać, to może uda im się z czasem zbudować na tej podstawie międzynarodową markę o własnej tożsamości. Kto wie, w końcu Novigrad też nie w jeden dzień zbudowano.

O autorze

Z Ancestors Legacy spędziłem 30 godzin, w trakcie których min. udało mi się przeprowadzić pierwszy rajd wikingów na Wyspy Brytyjskie, założyć Ruś Nowogrodzką czy ochrzcić pewien kraj nad Wisłą. Ogromną przyjemność sprawiała mi przy tym możliwość przenoszenia kamery za plecy wojów. Korzystałem z tej opcji, kiedy tylko mogłem sobie pozwolić na oglądanie brutalnych animacji walk. Trochę czasu spędziłem też, rozgrywając mecze z botami i testując różne ustawienia poziomu trudności.

Po owych 30 godzinach nie wykluczam, że do Ancestors: Legacy jeszcze wrócę, zwłaszcza gdy ukaże się druga część kampanii Polan.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Ancestors: Legacy otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy Cenega.

Sebastian Purtak | GRYOnline.pl