Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 maja 2018, 09:01

Recenzja gry State of Decay 2 – apokalipsa zombie w jakości Gothica - Strona 2

State of Decay 2 poprawia wiele znanych z pierwszej części elementów i dość przekonująco pokazuje trudy zarządzania ludzką osadą w czasie apokalipsy zombie. Szkoda tylko, że od strony technicznej gra także rodzi skojarzenia z nadgniłym trupem.

Survival żywych trupów

Dobrym pomysłem okazała się rezygnacja z oklepanego schematu dziesiątków zadań pobocznych na rzecz listy potrzeb osady. Ciągle musimy zbierać surowce, likwidować zombie, dbać o morale w grupie i relacje z innymi enklawami. To na tym mamy się głównie skupić. Gdzieś tam przewijają się również bliźniacze questy, jak np. pomaganie przypadkowym wędrowcom, ale wszystko jest opcjonalne i mocno powiązane właśnie z gromadzeniem zasobów. To my decydujemy, czy odpowiedzieć na czyjeś wołanie o pomoc, czy wyruszyć na szaber do oddalonej apteki.

Wzmocniony samochód to broń ostateczna w świecie gry - w późniejszej fazie bez niego jesteśmy martwi.

Rozwijana dzięki zdobytym fantom baza może dać graczowi prawdziwe powody do dumy. W porównaniu z częścią pierwszą znacznie poprawiono każdy jej element – od wygodnego (w końcu!) interfejsu zarządzania, po bogatą listę modyfikacji do zaaplikowania w każdej sekcji. Usprawniać można również broń i samochody, zmieniając te drugie w postapokaliptyczne wehikuły rodem z Mad Maxa. Warto o nie dbać, gdyż sprawne pojazdy są tu na wagę złota, a każdy z nich to istna broń masowego rażenia w starciu z zombie, gwarantująca przetrwanie poza bazą. Ten niedobór pojazdów również skłania do wielokrotnej lub długiej rozgrywki. Na mapie znajdziemy zaledwie kilka losowych modeli z wielu obecnych w grze wozów i jednokrotne jej przejście nie wystarczy, by przetestować je wszystkie.

Recenzja gry State of Decay 2 – apokalipsa zombie w jakości Gothica - ilustracja #2

Eksploracja w State of Decay 2 na pierwszy rzut oka nie odsłania zbyt wiele smaczków, ale da się też znaleźć takie oto słynne motywy. Mam wrażenie, że może ich tam być więcej.

Serca plag miały być groźne, ale stanowią raczej ciekawostkę niż zagrożenie.

Fizyka prowadzenia auta jest niezła, ale trzeba bardzo uważać na co się najeżdża.

Sąsiedzi – rezydenci to zło

Nowością w State of Decay 2 są odrobinę bogatsze relacje z sąsiednimi osadami i tutaj niestety zmarnowano szansę na niezwykle ciekawy element wzbogacający rozgrywkę. Nieprzyjaźnie nastawione enklawy mogą nas teraz atakować, ale robią to tylko wtedy, gdy sami wkroczymy na ich teren. Liczyłem na wrogie rajdy i losowe ostrzeliwanie naszej bazy w nocy. Ludzie mogliby być równie groźni jak hordy zombie, ale są na to zbyt pasywni. Być może powodem jest dość drętwa mechanika walki z żywymi przedstawicielami naszego gatunku. Brakuje bardzo systemu osłon przy strzelaniu, a przez napompowane paski zdrowia starcia polegają głównie na długim i nieporadnym dreptaniu wokół siebie, machaniu na oślep jakimś ostrzem i chaotycznym strzelaniu przy każdym oddaleniu się od przeciwnika.

Skuteczne zabicie zombiaka powoduje satysfakcjonujący „plask”.

Niczego nie można za to zarzucić walce z zombie. Rozłupywanie zgniłych mózgów kijem czy maczetą sprawia ogromną satysfakcję. Nasze postacie z czasem uczą się nowych form ataku, a przy strzelaniu wystarczy jeden celny headshot. Widok nacierającej hordy ma swój klimacik, a odparcie jej stanowi pewne wyzwanie. Rozczarowują natomiast tzw. serca plagi – kolejna nowość w grze w postaci wielkich pulsujących glutów rozsiewających zarazę zombie. Niszczenie tych „gniazd” to jeden z naszych głównych celów i według instrukcji każde kolejne powinno być znacznie trudniejsze do likwidacji – szybko jednak znalazłem sposób, by w pojedynkę załatwiać je w dosłownie 5 sekund. Problemem nie jest też złapanie wirusa zarazy. U naszych bohaterów choroba rozwija się tak wolno, że w końcu leczymy ich z nudów, od niechcenia. Sam pomysł jest niezły, ale wymaga sporych poprawek w balansie.

Niektóre typy zombie są mocniejsze niż inne i wtedy przydaje się ekipa z coopa.

Recenzja gry State of Decay 2 – apokalipsa zombie w jakości Gothica - ilustracja #7

Założycielem studia Undead Lab i producentem serii State of Decay jest Jeff Strain. To prawdziwy branżowy weteran, który wcześniej pracował jako lead programmer przy World of Warcraft, współtworzył StarCrafta, Diablo, WarCrafta III i Guild Wars.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej