Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 kwietnia 2003, 10:44

autor: Tomasz Pyzioł

Neocron - recenzja gry - Strona 2

Gra massive multiplayer online utrzymana w konwencji cRPG. Twórcy gry podęli się nie lada wyzwania, mając na celu stworzenie wiernej symulacji wirtualnego miasta.

Tworzenie postaci jest dość ograniczone. Możemy wybrać jedną z czterech klas: Private Eye (prywatny detektyw), Spy (szpieg), Psi-Monk (coś w rodzaju maga) i Gen-Tank (genetycznie zmodyfikowany wojownik). Co prawda klasy mają nieco inne charakterystyki i otrzymują specyficzne umiejętności, lecz na tym właściwie kończą się różnice w dalszym sposobie prowadzenia rozgrywki. Po wyborze odpowiadającej nam klasy musimy przyłączyć się do jednej z trzynastu politycznych frakcji zamieszkujących miasto. Do wyboru mamy zarówno sfery rządowe (City Administration), jak i organizacje przestępcze (Tsunami Sindicate). Niestety, podobnie jak to ma miejsce z klasami, wybór frakcji również nie będzie miał wpływu na nasze dalsze poczynania. Jedyny widoczny efekt to dzielnica, w której dostajemy swój własny apartament mieszkalny. Znajdziemy tam podręczne szafki do magazynowania przedmiotów, możliwość odpoczynku i zregenerowania zdrowia, a także terminal sieci miejskiej CityCom, skąd czerpiemy najnowsze informacje i możemy skorzystać z bogatej oferty banku misji. Po ewentualnej śmierci pojawiamy się z powrotem w mieszkaniu dzięki zaawansowanej technologii replikacji genetycznej.

Wszystkie klasy i frakcje dostają podobne misje do wykonania, w dodatku niezbyt wciągające. Szczególnie nudny jest początek gry, gdzie musimy spędzić mnóstwo czasu w kanałach polując na szczury i „galaretki” lub robiąc za listonosza biegającego po całym mieście z przesyłkami. Późniejsze zadania, polegające na zleceniu zabójstwa konkretnego NPC czy wykradnięciu tajnych planów dla danej frakcji, też nie zwalają z nóg, szczególnie, że odnalezienie czegokolwiek wśród tysiąca krętych uliczek i ciemnych zaułków szybko może zniechęcić. Na szczęście programiści wprowadzili ułatwienie w postaci systemu nawigacyjnego, który za pomocą holograficznych strzałek wskazuje nam drogę do celu misji. Z wcześniejszych obietnic dotyczących rozbudowanej i wciągającej fabuły o charakterze politycznym oraz związanymi z nią misjami w rzeczywistości pozostały jedynie drobne rozgrywki między frakcjami, polegające na zdobywaniu punktów sympatii na naszej strony i jej sprzymierzeńców. To co naprawdę udało się programistom Reakktora to stworzenie bardzo zawiłego systemu tych sympatii i antypatii, zbliżonego do rzeczywistych zależności społecznych i politycznych. Trzeba przeczytać sporo najnowszych informacji, aby na bieżąco orientować się kto w danym momencie jest kogo sprzymierzeńcem, a kto wrogiem.

To co miało wyróżniać Neocron od innych gier MMO to system walki w czasie rzeczywistym w stylu FPS. W większość istniejących MMO walka polega na zaznaczeniu celu i wejściu w tryb walki (często klawiszem „A”), po czym nasza postać sama zaczyna strzelać/machać mieczem/rzucać czary, z efektywnością wyznaczoną przez jej aktualne umiejętności. W nowszych produkcjach, jak Anarchy Online czy Dark Age of Camelot, dodatkowo wspomagamy jej działania w trakcie walki uruchamiając od czasu do czasu specjalne ciosy lub podejmując inne działania mające na celu poprawienie naszej skuteczności ataku. Niestety w Neocron nic takiego nie ma. Cała walka polega na zaznaczeniu celu, wyciągnięciu broni i nakierowaniu jej na przeciwnika. Jedyne co należy robić dalej to systematycznie naciskać przycisk myszy, aż padnie on martwy. Specjalnej rewolucji więc nie ma, a można wręcz postawić tezę o pewnym uwstecznieniu w stosunku do gier FPS (brak uników typu strafe czy za pomocą podskoków, chowania się za rogiem itp.).