Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 20 lutego 2018, 15:00

Recenzja gry Rust - czy survival ze Steama ciągle bawi? - Strona 4

Sandboksowy survival, który niedawno opuścił Early Access, a o którym chyba wszyscy słyszeli. To w końcu tutaj długość przyrodzenia naszej postaci zależna była od Steam_ID. Czy oprócz takiej rewelacji gra oferuje coś więcej?

Przydałby się jakiś cel

Ciemno już, zgasły wszystkie światła.

Największą bolączką gry jest jej cel ostateczny. Oczywiście mamy do czynienia z czystym sandboksem, więc próżno tu szukać zadań czy misji. Gracz robi, co chce, zatem sam musi stworzyć sobie plan oraz pomysł na zabawę. Niemniej brakuje motywatorów. Przykładowo w ARK: Survival Evolved możemy uznać za cel rozwój technologiczny lub łapanie coraz potężniejszych dinozaurów. Poza tym nasza postać w grze studia Wildcard rozwija się – awansuje na wyższe poziomy i posiada statystyki.

W Rust natomiast wygląda to zupełnie inaczej. Żywotność świata to maksymalnie miesiąc, a możemy trafić na serwer, który resetuje się co tydzień (warto szukać w sieci takich informacji lub pytać o to ludzi w grze). W tym czasie właściwie nie do końca się rozwijamy. Zawsze może nas ktoś „zrajdować”. Nie da się zabezpieczyć bazy tak, aby była nienaruszalna. Wystarczy bowiem, że pojawi się ktoś z ładunkami C4. Momentami strach się wylogować, bo tak naprawdę to właśnie wtedy jesteśmy najbardziej bezbronni. Z drugiej strony, posiadając lepszy sprzęt, nadal musimy strzec się dzikusów z łukiem czy włócznią. Wystarczy bowiem chwilka nieuwagi i już widzimy ekran zgonu.

Grafika i optymalizacja

Pod względem graficznym Rust przeszedł długą drogę. Początkowo gra wyglądała bardziej kreskówkowo, z czasem zyskała mroczniejszy klimat. Aktualnie skłania się bardziej w stronę fotorealistycznej oprawy. Krótko po premierze wypuszczono sporą aktualizację wizualną, która odświeżyła świat tej produkcji. Uważam, że teraz jest zdecydowanie lepiej, niż było.

Co zaś się tyczy optymalizacji, to również nastąpiła tu pewna poprawa, choć nie oznacza to, że jest dobrze. O ile Wiedźmin 3 na moim rocznym sprzęcie chodzi bez zająknięcia przy wysokich detalach, tak Rust potrafi zamarudzić. Wczytywanie świata gry trwa długo, a podczas samej zabawy doświadczyłem regularnych spadków FPS-ów. Dodam, że grałem ze średnimi ustawieniami graficznymi. Pokuszę się o stwierdzenie, że aktualnie to ARK: Survival Evolved radzi sobie lepiej pod tym względem.

RPG to to nie jest, ale jakieś tam statystyki są, jak np. ochrona przed zimnem.

Mimo wszystko polecam wypróbować Rusta. Drugiego takiego tytułu nie spotkałem, a także takiej społeczności, która gotowa jest skoczyć każdemu do gardła. Jest to nietypowe doświadczenie, które pobudza pierwotne instynkty. Ciężko mi sobie wyobrazić, abym zagrywał się w tę produkcję, chociaż jestem przekonany, że odpalę ją od czasu do czasu. Ten dreszczyk emocji jest bowiem całkiem uzależniający.

O AUTORZE

Z Rustem spędziłem ponad 50 godzin – z czego większość w Early Access – grając na różnych serwerach. Z „Rdzą” mam do czynienia od 2014 roku, kiedy to produkcja ta prezentowała się inaczej niż wersja aktualna, czyli finalna. Popremierowy Rust wydaje mi się ciekawszy, chociaż nie jestem w stanie przeboleć usunięcia poziomów.

Odpowiadając na niezadane pytania – moje Steam_ID okazało się niebywale długie, ale kolor włosów nie odpowiada rzeczywistemu. ;-)

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Rust zdobyliśmy we własnym zakresie.

Patryk Manelski | GRYOnline.pl

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej