Recenzja gry Playerunknown’s Battlegrounds – PUBG to fenomen roku, ale nie gra roku - Strona 3
Zgodnie z obietnicą, Playerunknown’s Battlegrounds wyszło z fazy wczesnego dostępu jako niewątpliwie bardziej dopracowany i lepszy produkt niż parę miesięcy temu. Nie oznacza to jednak, że to już ukończona i bogata w zawartość gra.
Wiele hałasu o nic
„Pełna” wersja Playerunknown’s Battlegrounds najbardziej rozczarowała mnie tym, że... niczym tak naprawdę nie zaskoczyła. Regularnie sprawdzałem nowości na ogólnie dostępnym dla wszystkich serwerze testowym, więc od jakiegoś czasu znałem już pustynną mapę, kill camy i powtórki meczów. Wielkie odliczanie na głównej stronie Steama i ogólny szum w branżowych mediach podgrzewały oczekiwanie na coś szczególnego, a tymczasem premiera polegała na podmianie starej wersji na tę z testów – dla wielu graczy oznaczało to jedynie zmianę ikony do uruchomienia gry. W pełnej odsłonie nie tylko nie pojawił się tryb zombie, w którym od lata bawią się wybrani partnerzy z Twitcha i YouTube’a, ale nie przybyło nawet żadnych nowych strojów do kolekcjonowania (z wyjątkiem jednej koszulki).
Mimo że gra skrupulatnie zlicza nasze statystyki dotyczące zwycięstw, zabójstw czy przebytego dystansu, w PUBG nie znajdziemy żadnych dziennych bądź tygodniowych wyzwań, które są już przecież standardem w grach sieciowych. O ile ciekawsza, zmuszająca do jeszcze większej aktywności byłaby rozgrywka, gdyby gracze rywalizowali w krótkim czasie o liczbę zabójstw czy choćby kilometrów przebytych w pojazdach! Oskarżany o kopiowanie PUBG Fortnite Battle Royale wprowadził takie rzeczy bardzo szybko – szkoda, że w ekipie Brendana Greene’a jakoś zabrakło mocy, by uświetnić premierę i małymi rzeczami. Diabeł tkwi w szczegółach, a takie drobiazgi naprawdę sporo by wniosły do gry, dały jeszcze większą motywację, by grać dużo i regularnie.
Fenomen roku, ale nie gra roku
Playerunknown’s Battlegrounds opuściło fazę wczesnego dostępu, ale tak naprawdę chodziło tu raczej o pewien symbol, bo w przypadku samych graczy dużo to nie zmienia. To trochę jak wzięcie ślubu po 10 latach wspólnego, zgodnego życia – na papierze wygląda inaczej, ale na co dzień wszystko pozostaje bez zmian. PUBG zaliczyło kolejny szczebel w swojej ewolucji i kontynuuje dalszy rozwój gry jako usługi, w której z czasem pojawiać się będzie coraz więcej zawartości. Można na to wszystko spojrzeć pozytywnie i stwierdzić, że przecież rozgrywka w PUBG broni się sama – przy takiej dawce emocji i szerokich możliwościach działania w każdym meczu oferuje często więcej niż wiele dużych gier AAA.
I w pewnym sensie rzeczywiście tak jest! Geniuszu rozgrywki battle royale i sposobu, w jaki pomyślano to wszystko w Playerunknown’s Battlegrounds, nie można nie docenić. To wystarczająco dużo, by nazwać PUBG fenomenem tego roku lub zjawiskiem, ale czy to dość, by mówić o tym tytule w kontekście gry roku? Na to chyba jeszcze trochę za wcześnie. PUBG jest aktualnie w takim późnym wczesnym dostępie – wygładzono parę niedociągnięć, dodano trochę nowości, ale na każdym kroku czuć, że to dopiero początek pewnej wizji. Wizji o wiele wyraźniejszej teraz niż w marcu, ale nadal dalekiej od choćby częściowo finalnej. Ekipa Brendana Greene’a postawiła dość solidny fundament i ściany nośne – teraz warto to jakoś dobrze i pomysłowo wykończyć. Mam nadzieję, że w 2018 roku o Playerunknown’s Battlegrounds będzie nadal głośno.
O AUTORZE
Z Playerunknown’s Battlegrounds spędziłem od początku około 45 godzin, w tym 15 z wersją aktualną po premierze. Moje zainteresowanie grą przypomina trochę sinusoidę – okresy codziennego, intensywnego grania przeplatają się z fazami całkowitego odstawienia gry. Dużą winę za to ponosi wspomniany w recenzji brak jakiegokolwiek systemu motywacji i progresji, niemniej za każdym razem z radością wracam – albo żeby znowu poczuć te wszystkie emocje podczas rozgrywki, albo żeby sprawdzić, co ciekawego tym razem pozwalają przetestować twórcy.
Komiksowy Fortnite i inne produkcje typu battle royale nie przypadły mi do gustu – PUBG pomimo swoich braków jednak nie pozwala o sobie zapomnieć. Z pewnością zostanę z tą wersją gry jeszcze trochę, by poznać wszystkie zakamarki nowej mapy.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Playerunknown’s Battlegrounds na PC zdobyliśmy we własnym zakresie.
Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl