Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 grudnia 2017, 14:50

Recenzja gry Hello Neighbor – sąsiad z piekła rodem? Nie, gra z piekła rodem - Strona 3

Hello Neighbor to pozycja tak niesamowita, że zmieniła moje podejście do oglądania filmików z rozgrywki na YouTube. Odkryłem, że w przypadku niektórych tytułów lepiej oszczędzić sobie cierpień i zamiast samemu grać – patrzeć, jak męczą się inni.

Niczym niezwykłym nie jest także przypadkowe zablokowanie sobie dalszej rozgrywki, bo przy projektowaniu gry nikt nie martwił się takimi kwestiami jak ryzyko uniemożliwienia sobie niechcący kontynuowania zabawy. Akt III rozpoczynałem w sumie trzy razy, nim go ukończyłem – raz sam go sobie zablokowałem, za drugim razem zrobiła to za mnie gra, usuwając z mojego inwentarza niezbędny do przejścia dalej klucz. Dopiero trzeci raz się udało.

Pomiędzy głównymi sekcjami w domu sąsiada rozgrywamy służące za urozmaicenie sekwencje dodatkowe.

Innym przykładem słabego projektu całości jest kwestia rozwijania postaci. Kończąc specjalne sekcje, zdobywamy dodatkowe zdolności, jak na przykład podwójny skok. Problem w tym, że program w żaden sposób tego nie sygnalizuje, możliwe jest dotarcie prawie do samego finału, nie wykonując tych pobocznych aktywności... i przekonanie się, że wcale nie były one takie poboczne, bowiem zaliczenie epilogu gry jest bez nich niewykonalne.

W całym tym festiwalu niedopracowania wyraźnie na plus wyróżnia się tylko oprawa wizualna. Kreskówkowy styl świata gry wypada świetnie i doskonale manewruje między kolorową sielskością osiedla domków jednorodzinnych a mroczną piwnicą rodem z koszmarów sennych. I tu jednak nie da się nie wspomnieć o regularnym przenikaniu się obiektów czy fakcie, że od czasu pierwszej zapowiedzi doszło do drastycznego pogorszenia szczegółowości świata przedstawionego, który nijak nie przypomina tego, co obiecano na samym początku produkcji.

Budowanie schodów z kartonów to chleb powszedni, choć osiągnięcie takich konstrukcji jak ta powyżej wymaga wiele cierpliwości i biegania za wystrzeliwanymi we wszystkie strony obiektami.

Akt V: Koszmar

Hello Neighbor to produkcja naprawdę irytująca i ewidentnie niedokończona, która nie powinna była jeszcze opuszczać programu wczesnego dostępu. Podczas gry w tytuł studia Dynamic Pixels towarzyszyły mi przede wszystkim trzy uczucia – znudzenie, zażenowanie i frustracja. Momentami dochodziła do nich zwyczajna złość, gdy kolejne elementy tej pozycji umacniały mnie w przekonaniu, że część jej wad może być wykalkulowana.

Nie mam bowiem wątpliwości, że jest to gra nakierowana przede wszystkim na youtuberów. To oni będą mogli piszczeć przy opartych na tanich sztuczkach fragmentach imitujących horrory. To oni pochwalą się kolejnymi absurdalnymi błędami, na które natrafią. Wreszcie – to dla nich powstała wyjątkowo nieskładna, pretensjonalna fabuła, która celowo odmawia jakichkolwiek odpowiedzi, zamiast tego zachęcając do wymyślania własnych teorii na temat tego, co dokładnie wydarzyło się w grze.

Twórcy Hello Neighbor muszą bardzo lubić kolejki górskie.

I może nawet YouTube to najsensowniejsza forma stykania się z tym tytułem. Gdy w końcu miałem dość bezcelowego błąkania się po abstrakcyjnym domu, zacząłem szukać w sieci odpowiedzi, co robić dalej. Odkryłem wtedy, że oglądanie cudzych starć z sąsiadem jest mniej męczące od własnych z nim perypetii. Wyjątkowo więc, wbrew moim przekonaniom dotyczących niemal każdej innej gry komputerowej, podsumuję Hello Neighbor tak: jest to pozycja, którą jeśli już koniecznie poznawać, to lepiej podczas oglądania czyjejś gry niż samodzielnego z nią obcowania. Najlepiej zaś po prostu kompletnie zignorować ten tytuł – w obecnej formie jest on jedną wielką stratą czasu. I wcale nie jestem przekonany, by jakakolwiek liczba ewentualnych łatek była w stanie istotnie to zmienić.

O AUTORZE

Nie grałem we wcześniejsze wersje Hello Neighbor, nie licząc dosłownie kwadransa spędzonego z ostatnią dostępną przed premierą finalnej edycji betą. Sądząc po tym, co dostałem – nie żałuję. Ukończenie gry zajęło mi około dziesięciu godzin, ale jeśli wie się, co dokładnie robić, całość można zaliczyć w góra dwie godziny. Jestem dużym fanem skradanek. Nie byłem dotąd natomiast fanem oglądania na YouTube, jak inni grają, ale ten tytuł uświadomił mi, że w pewnym przypadkach jest to znacznie mniej bolesna forma obcowania z wirtualną rozrywką.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Hello Neighbor na PC otrzymaliśmy bezpłatnie od jej polskiego wydawcy, firmy Techland.

Michał Grygorcewicz | GRYOnline.pl

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej