Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 listopada 2017, 00:01

Recenzja gry Star Wars: Battlefront II – blasterem w stopę - Strona 4

Star Wars: Battlefront II miał naprawić słabości „jedynki” z dzielącą społeczność przepustką sezonową na czele. Niestety, frajdę ze strzelania psuje miałka kampania dla jednego gracza i żerujący na portfelach graczy system mikropłatności.

Wysoka cena bohatera?

No dobrze, wiem, że nie lubicie prequeli, ale walka na Kamino jest naprawdę spoko!

Wcześniej napomknąłem o odblokowywaniu bohaterów za kredyty i jeszcze na moment chciałbym do tego wrócić. Na starcie zablokowanych jest sześciu herosów i jeden pojazd, a tuż przed premierą ich koszt był bardzo wysoki: Luke Skywalker (60 tys. kredytów), Darth Vader (60 tys.), Chewbacca (40 tys.), Leia Organa (40 tys.), Imperator Palpatine (40 tys.), Iden Versio (20 tys.) oraz jedna z wersji Sokoła Milenium (20 tys.). W sumie dawało to 280 tys. jednostek waluty, które należało jednorazowo wydać wyłącznie po to, by móc wprowadzić tych bohaterów na pole bitwy. Jeszcze przed premierą obcięto na szczęście koszty odblokowania o 75%, dzięki czemu czas, jaki należy przeznaczyć na grind bohaterów, jest dużo krótszy. Nie zapominajmy jednak, że o tyle samo zmniejszono również nagrodę za kampanię dla jednego gracza. Co ciekawe, obniżono też ilość kredytów oraz materiałów do craftingu, które wypadają ze skrzynek otrzymywanych za codzienne logowanie.

Choć na początku wszystko wskazywało na to, że zdobywanie skrzynek będzie najmniejszym z problemów tej produkcji, w tej chwili wracamy do tej sprawy i dość poważnego zarzutu o „pay-to-winowość” gry. Gdzieś w tym wszystkim należy przecież znaleźć balans między kupowaniem nowych jednostek heroicznych a nabywaniem skrzynek umożliwiających ulepszanie naszych awatarów. Choć z drugiej strony możecie powiedzieć, że po co Wam dodatkowi bohaterowie, skoro już teraz macie różnych dostępnych? Ich liczba nie jest mała: po czterech herosów dla jasnej i ciemnej strony, a także po cztery myśliwce dla obu stronnictw. Pamiętajmy jednak, że w poprzedniej odsłonie serii Battlefront wszyscy byli dostępni od ręki. A już w grudniu czeka nas dołączenie do grona bohaterów dwóch nowych postaci, które zapewne nie okażą się darmowe...

Bohaterowie niby są, ale częściowo nieobecni.

Cierpliwości, młody padawanie (do grindu)

To w zasadzie wszystko, co mogę powiedzieć o Battlefroncie II. Choć nie spodziewałem się oszałamiającej kampanii na poziomie historii Kyle’a Katarna czy Dartha Revana, to jednak liczyłem na więcej. Najnowszej grze DICE doskwiera przeciętna fabuła, której nie ratuje nawet fakt, że co jakiś czas wcielamy się w ikonicznych bohaterów. Na dodatek takie rozwiązanie jest bardzo rozpraszające.

Z drugiej natomiast strony, jeśli popatrzymy na moduł dla wielu graczy z perspektywy samej rozgrywki, okaże się, że jest to bardzo przyjemna produkcja z akcją osadzoną w uniwersum uwielbianym przez miliony. Większość zmian w stosunku do „jedynki” wyszła tej pozycji na plus, a powiększenie startowej zawartości wpływa pozytywnie na poczucie różnorodności. Dużo bardziej satysfakcjonująca jest również walka w powietrzu. Wszystko to jednak niknie w obliczu naprawdę złych rozwiązań, które na starcie próbowano do gry wprowadzić. I nie ma się co łudzić – gdyby nie gremialne poruszenie graczy i powiedzenie stanowczego „nie”, nadal mielibyśmy straszliwie wysokie koszty odblokowywania bohaterów oraz konieczność kupowania skrzynek za prawdziwe pieniądze. A z tym ostatnim – co podkreślę po raz kolejny – pożegnaliśmy się tylko tymczasowo.

Gwiezdne niszczyciele nigdy nie przestaną robić wrazenia.

Wciąż uważam, że pozbycie się season passa było dobrym posunięciem, bo dzięki temu nie dzieli się sztucznie społeczności na segmenty. W zamian możemy się jednak spodziewać podziału na ludzi, którzy mają czas na grę i będzie to zauważalne na polu walki, oraz na okazjonalnych graczy, którzy mogą czuć się trochę zagubieni i zwyczajnie słabsi. Mam nadzieję, że EA szybko wyciągnie wnioski i poprawi ekonomię tytułu, bo liczyć na to, iż gracze wrócą do sklepów po Battlefronta III, przy obecnym systemie mogą jedynie niepoprawni optymiści.

Skąd więc ocena 6/10 dla Battlefronta II, skoro usprawniono tak wiele złych rozwiązań? Powodów jest kilka. Po pierwsze, tegoroczna produkcja zawiera bardzo nijaką kampanię dla jednego gracza zapowiadaną wcześniej jako powód, dla którego spora grupa osób kupi tę grę... a tak wcale nie jest. Gdybym miał ocenić samego singla, to jego nota nie byłaby wyższa niż 3/10. Po drugie, system rozwoju naszych jednostek nadal jest nijaki z powodu zależności od skrzynek. Doprowadza to do straszliwych rozbieżności na polu walki, szczególnie jeśli przeciwko sobie stają gracze z podstawowymi kartami (lub nawet bez nich) oraz osoby z odblokowanym najwyższym poziomem karty, dającym przykładowo wzrost zadawanych obrażeń, przedłużenie czasu trwania karty specjalnej lub skrócenie opóźnienia regeneracji zdrowia o 40 (!) procent. I darujmy sobie stwierdzenie, że wystarczy mieć skilla – przy tak znaczących wzmocnieniach różnica jest zauważalna.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze głupio pomyślany system nagradzania gracza za pojedynczy mecz. W tej chwili ilość kredytów, które dostajemy za rozgrywkę, uzależniona jest od czasu spędzonego w meczu – co jako podstawa nie jest złą koncepcją. Gorzej, że nie istnieje żadne rozróżnienie w nagradzaniu najlepszych i najgorszych żołnierzy – wszyscy dostają mniej więcej tyle samo wirtualnej waluty, co wcale nie zachęca do starania się o lepszy wynik.

A gdyby tak rozwiązano powyższe problemy i Star Wars: Battlefront II stał się produkcją, w której faktycznie naprawiono rzeczy, jakie graczom nie pasują? Wtedy najnowsza strzelanka DICE dostałaby prawdopodobnie ocenę o dwa punkty wyższą. W całej tej sytuacji szkoda przede wszystkim deweloperów, którzy odwalili kawał dobrej roboty, projektując mechanikę swojej gry, po czym całość przerobiono na małego potworka, czekającego na napełnienie garnca złotem – bo przecież kolumny w Excelu pokazują, że dziś nie wystarczy już zapłacić 60 euro za grę...

O AUTORZE

W uniwersum Gwiezdnych wojen jestem zakochany od najmłodszych lat, kiedy w domu oglądało się starą trylogię jeszcze na kasetach VHS. Ubóstwiam serię Knights of the Old Republic, spędziłem wiele czasu z grami Jedi Knight, a The Old Republic zabrało mi więcej godzin z życia, niż powinno. Pierwszego Battlefronta oceniłem na 6,5.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Star Wars: Battlefront II na PC otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy EA Polska.

Michał Mańka | GRYOnline.pl

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej