Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 marca 2003, 10:02

autor: Borys Zajączkowski

War Commander - recenzja gry

Warcommander to strategia czasu rzeczywistego przenosząca nas w czasy II Wojny Światowej, do 6 czerwca 1944 roku (D-Day), gdzie obejmujemy dowództwo nad odziałem piechoty wchodzącym w skład wielkiej alianckiej armii lądującej na plażach Normandii.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ponad rok temu recenzowałem grę pt. „Real War”. Jej wspomnienie nasunęło mi się samo, gdy zabrałem się za rozpracowywanie „War Commandera”. Ta sama atmosfera walki bliskiej rzeczywistości, podobnież odstraszająca grafika, do której trzeba się przyzwyczaić, zbliżone ideowo rozwiązania interfejsu ułatwiające zapanowanie nad swoimi podkomendnymi, ukazanie się gry poprzedzone szumnymi zapowiedziami o jej wyjątkowości... A w efekcie kolejna, nieznacznie różniąca się od konkurencji strategia czasu rzeczywistego, tym tylko od niej lepsza, że trącąca smrodem potu i żelazistym aromatem krwi, posiadająca prawdziwie wojenny klimat. Klimat biorący się w znacznej części z toporności jej wykonania.

Tymczasem u podstaw powstania WC legła potrzeba – nie mogłem się powstrzymać, :-) żeby tak tego nie ująć – sama w sobie o tyle słuszna, co chybiona zarazem: by stworzyć drużynową grę taktyczną w nieco większej skali, niż to się zwykle praktykuje. Nie owijając w bawełnę: żeby komandosów było nie kilku a kilkudziesięciu. Przy spełnieniu paru warunków pomysł ten miałby pewne szanse powodzenia, lecz są to warunki dość skomplikowane. Przede wszystkim w drużynie, która ze swej natury sprostać musi przeciwnikowi znacznie od niej liczniejszemu a równie groźnemu, bardzo istotne jest precyzyjne planowanie, wydawanie rozkazów każdemu z komandosów z osobna oraz rozstawienie ich wszystkich przed akcją. Jeśli podkomendnych jest czterech, sześciu, góra ośmiu, wówczas nie stanowi to wielkiego problemu, by każdego z nich podprowadzić do wybranego okna, położyć za stosownym krzaczkiem, czy kilku z nich kazać odbezpieczyć zawczasu granaty. Zabawa taka jednakże staje się co najmniej czasożerna i generalnie mało wciągająca, gdy komandosów rozstawić należy nie czterech a czterdziestu. Jak napisałem: musiałoby zostać spełnione kilka warunków, by graczowi chciało się o swoich podopiecznych dbać, jak należy. Po pierwsze: musieliby oni sami z siebie dysponować nie lada sztuczną inteligencją, by brać na siebie lwią część mechanicznie przydzielanych przez gracza rozkazów. Grupa podprowadzona pod przesłonę z worków z piaskiem powinna rozstawić się za nią w szereg wypełniwszy wszelkie dostępne załamania, a nie przybierać kwadratowej formacji, w której ci ostatni zauważą nadciągającego wroga o dwa kroki za późno – przeważnie wtedy, gdy ci z przodu znajdą się już w zasięgu jego granatów. Po drugie: jeśli wydamy któremuś z naszych rozkaz rzutu granatem przez przeszkodę, której nie jest w stanie przerzucić, to powinien zaprotestować, pokazać gest Kozakiewicza albo w ostateczności przesunąć się w miejsce, z którego jest w stanie oddać bezpieczny rzut. Tak się w „War Commanderze” nie dzieje i należy zwracać baczną uwagę na to, czy któryś z dwudziestu żołnierzy, którzy dostali rozkaz obrzucenia dajmy na to wrogiego bunkra granatami, nie spuści tego granatu na łeb swojej drużynie. Wracając zaś do samodzielnego przybierania właściwej formacji... możnaby ten problem ominąć dając graczowi możliwość własnego ustalania formacji. Niechby sam sobie ustawił swój oddział w szereg i kazał mu podejść do osłony, a innym razem – spodziewając się silniejszego ataku – nakazał rozproszenie, by zminimalizować straty w ludziach. Niestety twórcy „War Commandera” w ogóle nie przewidzieli ustawiania podkomendnych w jakiekolwiek formacje, w efekcie czego każde przyszykowanie zasadzki oznacza żmudne rozstawianie kilkudziesięciu komandosów po terenie oraz niemożność łatwej zmiany ich pozycji, gdy sytuacja do tego dojrzeje.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.