Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 października 2017, 13:01

Recenzja gry Wolfenstein II: The New Colossus – mocarny kolos - Strona 3

Wolfenstein II wreszcie nadciągnął, by zająć należne mu miejsce w panteonie strzelanek. B.J. Blazkowicz sieje popłoch wśród rywali i nie bierze jeńców… choć w jego duszy zaszła pewna subtelna zmiana.

Dobra passa id Techa w cieniu Vulkanu

Omówmy jeszcze kwestie techniczne. Na krótko przed premierą Bethesda zaniepokoiła nas wysokimi wymaganiami sprzętowymi Wolfensteina II na PC, ale diabeł nie okazał się aż taki straszny. Grałem na komputerze wyposażonym w Core i5-4570, 16 GB RAM-u oraz kartę graficzną GeForce GTX 1060 z 6 GB VRAM-u i cieszyłem się stabilnymi 60 klatkami na sekundę przy ustawieniach ultra w rozdzielczości 1080p, niezależnie od szczegółowości lokacji czy natężenia akcji. Również wersja na PS4, którą testowałem przez kilkadziesiąt minut, utrzymywała taki sam poziom płynności animacji (choć ze zdarzającymi się okazjonalnie delikatnymi spadkami), a przy tym pod względem jakości oprawy wizualnej nie ustępowała zauważalnie edycji pecetowej.

Tak dobre wyniki są tym bardziej godne pochwały, że The New Colossus wygląda znacznie ładniej niż poprzednia część... i chodzi od niej zauważalnie lepiej (przynajmniej na moim komputerze). Po oferującym równie wysoką wydajność Dishonored: Death of the Outsider zaczynam powoli wierzyć, że gry hulające na technologii id Tech będą w końcu zaliczać się do najlepiej zoptymalizowanych tytułów na rynku.

Momentami klimat zahacza niemal o Fallouta.

Niestety, w parze z niewysokimi wymaganiami sprzętowymi nie idą inne aspekty techniczne Wolfensteina II. Na Steamie spora liczba użytkowników zgłasza problemy z uruchomieniem gry, po części spowodowane faktem, że program wspiera wyłącznie API Vulkan. Mnie szczęśliwie nie dotknęły tego rodzaju przypadłości – najpoważniejsze, co mi się przytrafiło, to trzykrotne wysypanie się aplikacji (w tym dwa razy połączone ze zresetowaniem komputera).

Poza tym zauważyłem kilka drobniejszych mankamentów. Parokrotnie doszło do częściowego zaniku udźwiękowienia (np. odgłosów kroków), po każdym restarcie gry czułość myszy wracała do domyślnego poziomu, miewałem też lekkie problemy z wychylaniem się zza osłon i przeskakiwaniem przeszkód. Kilka razy w oczy zakłuła mnie też rozmyta tekstura. No i przydałoby się coś zrobić np. z faktem, że wrogi dowódca wszczyna alarm, usłyszawszy wystrzał z pistoletu z odległości 150 metrów, natomiast nie reaguje, gdy granat wysadzi kogoś w powietrze tuż obok niego. Ot, takie małe kuriozum. Krótko mówiąc, Wolfenstein II ma trochę problemów, ale nie przyćmiewają one jego niezliczonych walorów.

Sigrun Engel – główna winowajczyni marnego rozpoczęcia The New Colossus. A do tego jaka córka, taka mać – naczelna antagonistka Blazkowicza, Frau Engel, nie wydaje się nawet w połowie tak charyzmatyczna jak generał Trupia Główka z The New Order.

Kolos ma zadrapania, ale jest mocarny

Podsumowując, MachineGames nie zawiodło – a że poprzeczka była zawieszona naprawdę wysoko, nie jest to wcale mały wyczyn. Wszak pierwsza część, kiedy w 2014 roku znienacka wparowała na rynek, rozstawiła konkurencję po kątach i z miejsca została zaliczona do grona najlepszych FPS-ów w historii. Z „dwójką” będzie podobnie. Wprawdzie na tle The New Order troszkę brakuje tego efektu „łał”, ale i tak mamy do czynienia z absolutnie świetnym produktem, do tego zupełnie odmiennym od konkurencji. Dziś The New Colossus wznosi się ponad innych reprezentantów gatunku jako bodaj czy nie ostatni bastion strzelanek, w których króluje kampania fabularna dla jednego gracza, a multiplayer w jakiejkolwiek postaci nie ma prawa wstępu.

Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych paru lat firmie Bethesda Softworks nic się nie odmieni i nie wymusi ona na MachineGames zmiany obranego kursu podczas produkcji trzeciego Wolfensteina – bo o to, że kolejna część powstanie, możemy być całkowicie spokojni. Sukces artystyczny The New Colossus ma już odhaczony, a komercyjny jest tylko kwestią czasu; poza tym deweloper już dawno temu deklarował, iż planuje opracować trylogię przygód B.J. Blazkowicza. Tak więc z całego serca polecam Wam zakup tego tytułu... ale niekoniecznie od razu. Jeśli macie wątpliwości, czy gra będzie u Was działać bez problemów, lepiej poczekajcie, aż twórcy wypuszczą ze dwie czy trzy łatki.

O AUTORZE

Z Wolfensteinem II spędziłem ok. 25 godzin – najpierw półtorej godziny z wersją na PS4, potem przesiadłem się na wydanie pecetowe i z nim już zostałem do końca kampanii. Dużo gram w strzelanki (tylko nie te sieciowe), a Wolfensteina: The New Order uważam za jednego z najlepszych FPS-ów, z jakimi kiedykolwiek miałem do czynienia.

ZASTRZEŻENIE

Kopie gry Wolfenstein II: The New Colossus na PC i PS4 otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Cenega.

Krzysztof Mysiak | GRYOnline.pl

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej