Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 10 marca 2003, 10:50

autor: Andrzej Jerzyk

Robin Hood: Legenda Sherwood - recenzja gry - Strona 3

Robin Hood to kolejna produkcja zespołu Spellbound, twórców bardzo dobrej gry strategicznej osadzonej w realiach dzikiego zachodu - Desperados: Wanted Dead or Alive.

Na uwagę zasługuje przede wszystkim oprawa graficzna tego programu (jak widać na screenach mamy tu rzut izometryczny). Mapki, na których mają miejsce nasze przygody, zaskakują dokładnością i pieczołowitością wykonania. Szczególnie imponująco prezentują się wielkie miasta Nottingham czy Leicester. Dla większego komfortu gry mamy możliwość zoom’u, który jednak znacząco obniża walory wizualne przez koszmarną pikselizację obrazu. Postacie w grze są 2D, ale mają dzięki temu swój urok – są bardziej żywe od zimnych modeli 3D. Oprawa dźwiękowa gry jest na zadawalającym poziomie – standardowe muzyczki i głosy postaci nie odbiegają od przyjętych norm. Niskie wydają się być wymagania sprzętowe tej gry – PII 233 MHz w tych czasach to śmiesznie mało. Jednak każdy, kto chce sobie komfortowo pograć w wysokiej rozdzielczości powinien mieć komputer z procesorem w okolicach 1 GHz.

Jedyną poważną wadą tej gry zdaje się być dość niewielki obszar, jaki mamy okazję zwiedzać w grze. Mapek mogłoby być znacznie więcej, nawet niekoniecznie tych z zamkami – więcej „leśnych” przygód pomogłoby utrzymać grze klimat nawiązujący do legendy Robin Hooda. Jest jeszcze jeden przykry fakt, który jednak trudno nazwać wadą – gra nie posiada multiplayera. Dlaczego trudno to uznać za wadę ? Bo po prostu tego typu gra nadaje się zdecydowanie bardziej dla zabawy jednoosobowej. Oczywiście, przy dość jednak liniowym scenariuszu, brak multiplayera sprawia, że gra jest praktycznie „na jeden raz”. Trudno będzie szybko do niej wrócić, kiedy już raz ją ukończymy – to na pewno nie przemawia na jej korzyść, ale ratuje ją fakt, że ten „jeden raz” będzie na pewno bardzo interesujący.

Czas płynie nam więc na rabowaniu, walce, heroicznych wyprawach ratunkowych i zbieraniu pieniędzy na szlachetne cele. Trzeba przyznać, że Robin Hood: The Legend of Sherwood mile zaskakuje. Spodziewałem się raczej naszpikowanej błędami, lekko niedopracowanej gry o przeciętnej grafice, a otrzymałem grę bardzo interesującą (szczególnie, że nigdy nie grałem w Commandos i ten typ sterowania był dla mnie nowością). Po pierwszym odpaleniu na kilka godzin zapomniałem o wszystkim – gra wciąga, a do tego zabiera sporo czasu. Każda misja, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, wymaga żmudnego planowania i perfekcyjnego tych planów wykonania. Na szczęście na najniższym poziomie trudności gra się bezstresowo i przyjemnie, a większość przeciwników pada od jednego uderzenia kijem. Grze oprócz multiplayera przydałby się może jakiś edytor, dzięki któremu po przejściu całej gry moglibyśmy dodawać nowe misje. Niestety pozostaje się zadowolić tym co jest, a że jest naprawdę dużo (i tanio !) to Robin Hood jak najbardziej zasługuje na przynajmniej kilka tygodni zalegania w czytniku CD.

Andrzej „Jeż” Jeżyk