Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Battle Chasers: Nightwar Recenzja gry

Recenzja gry 5 października 2017, 18:00

Recenzja gry Battle Chasers: Nightwar – RPG jak z obrazka

Battle Chasers: Nightwar to piękne RPG od ojca serii Darksiders. Joe Madureira wraz ze studiem Airship Syndicate stworzył udanego erpega, który trafi zarówno do fanów gatunku, jak i osób przyciągniętych jego komiksową oprawą graficzną.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE

PLUSY:
  1. fajni, archetypiczni bohaterowie, zwłaszcza Red Monica;
  2. prześliczna komiksowa grafika;
  3. świetny i satysfakcjonujący oldskulowy system walki z paroma usprawnieniami;
  4. bardzo ładna muzyka;
  5. grind ograniczony do minimum;
  6. przyjemna zręcznościowa eksploracja podziemi;
  7. potencjał na kilkakrotne przejście.
MINUSY:
  1. polski dubbing;
  2. tylko jedno miasto-hub;
  3. ekspozycja i wprowadzenie w klimat mogłyby być lepsze.

Może i biali nie potrafią skakać – ale wzorce z japońskich RPG przeszczepiają skutecznie. Przynajmniej ci, którzy grają w drużynie Airship Syndicate z Joem Madureirą. Ojciec Darksiders wprowadza do rodziny nowe dziecko – Battle Chasers: Nightwar.

JRPG się zmieniły. Mistrzowie gatunku rzadko sięgają po klasyczne motywy magii i miecza, raczej eksperymentują i odpływają w mniej oklepane rejony. Persona poszła w stronę horroru, obyczaju i miejskich legend, sztandarowe Final Fantasy obrało kierunek nastawiony na przeróbkę współczesności – doprawioną slahserową walką półsandboksową wycieczkę kabrioletem (i podróż ta przyniosła serii odkupienie, co tu dużo mówić.). Oczywiście tradycjonaliści się zdarzają, jak chociażby twórcy kolejnych odsłon Fire Emblem, ale i tutaj autorzy dodają nowe elementy.

Tymczasem Airship Syndicate poleciało pod prąd, dostarczając prostą, zawadiacką przygodę w klimatach arcanepunku. Taką, którą jeszcze parę lat temu uznano by za passe. Ale nie dziś, nie w czasach nostalgii. Zresztą to tylko pozory – choć gra Joe’go Madureiry, podobnie jak komiks, na bazie którego powstała, stanowi list miłosny adresowany do sympatyków klasyki gatunku spod znaku Final Fantasy VI i Chrono Triggera, wnosi też sporo od siebie. A niezwykła uroda tej produkcji stanowi tylko jeden z jej atutów.

Zew przygody

Fabuła w Battle Chasers: Nightwar jest prosta jak budowa cepa, ale to wbrew pozorom jej plus. Od początku do końca towarzyszy nam duch bezpretensjonalnej opowieści awanturniczej, w której twardzi bohaterowie taranują drzwi do kolejnych szemranych podziemi, bandyckich kryjówek oraz lochów i pokonują złoczyńców z uśmiechem na ustach. To lekka historia, która niczego nie udaje, choć czasem potrafi zaskoczyć ciekawym zwrotem akcji czy mroczniejszym akcentem.

Recenzja gry Battle Chasers: Nightwar – RPG jak z obrazka - ilustracja #1

Arcanepunk to dość popularna odmiana fantasy, często mylona ze steampunkiem. Polega ona na tym, że w krainie magii i miecza zagościła również zaawansowana i powszechna technologia – golemy, broń palna czy latające statki. Dotychczas popularnymi reprezentantami tej konwencji i estetyki były League of Legends oraz World of Warcraft.

Bagaż ze Świata Dysku znalazł sobie nowy dom.

Opowieść rozpoczyna się z przytupem. Fabuła rzuca piątkę bohaterów (szósty dołącza w trakcie przygody) w sam środek zaciętej walki z piratami w powietrznych statkach. Wehikuł, którym podróżowali, rozbija się na mało znanej wyspie, a towarzysze lądują w odległych jej rejonach. Szybko się jednak okazuje, że zebranie drużyny to najmniejsze z naszych zmartwień – oto na tym zapomnianym przez bogów lądzie budzi się pradawne zło.

Pomysł wyjściowy brzmi jak sztampa sztamp, ale po drodze pojawia się przynajmniej kilka ciekawych idei, a i odkrywanie motywów kierujących antagonistami sprawia pewną przyjemność. Widać, że taką, a nie inną ścieżkę twórcy obrali świadomie i doskonale wiedzieli, że nie chodzi w niej o wymyślenie prochu. Dlatego postawili na dostarczanie innych atrakcji.

Sporo niezłych historii, legend i opowiastek wzbogacających tło i poszerzających kontekst poznajemy dzięki znalezionym w lochach listom, fragmentom pamiętników i innym dokumentom. Pokazują, ile pracy włożono w pozornie sztampowy świat fantasy i ile potencjału w nim drzemie, by snuć kolejne opowieści.

Kiedy gra na podstawie kolorowego komiksu ma mroczniejsze katedry, to chyba czas przemyśleć swoje życie, drogie Diablo.

Jedyne, do czego bym się przyczepił, to robiąca średnie wrażenie forma ekspozycji. Przed walką z piratami możemy przeczytać streszczenie wydarzeń, które doprowadziły do zebrania naszej grupy. To w zasadzie powtórzenie tego, co znamy z komiksu, skondensowane tak, by pojął to gracz niemający dotąd kontaktu z owym uniwersum. Przy ograniczonym budżecie taki wybór należy uznać za zrozumiały, choć mogłoby to zostać lepiej zrealizowane. Krótkie wprowadzenie uzupełnione kadrami z pierwowzoru albo samouczek przedstawiający bohaterów załatwiłby sprawę i pomógłby zżyć się z głównymi postaciami.

Jak Nightwar ma się do komiksu?

Recenzja gry Battle Chasers: Nightwar – RPG jak z obrazka - ilustracja #4

Historia z Nightwar dzieje się już po fabule przedstawionej w komiksach i stanowi raczej poboczną przygodę pomagającą scementować drużynę (choć kilka tropów wskazuje na to, że niektóre motywy przenikną do głównej intrygi). Co ciekawe, Joe Madureira nigdy nie ukończył pierwszego etapu opowieści – czytelnicy do dziś czekają na dziesiąty zeszyt. Ale może wreszcie się doczekają – rysownik zobowiązał się do tego podczas zbiórki na Kickstarterze. Znając dotychczasowe przeboje z publikacją Battle Chasers, sugerowałbym jednak uzbroić się w cierpliwość.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.