Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 7 września 2017, 14:22

Recenzja gry Destiny 2 – diablo dobra strzelanka - Strona 3

Destiny 2 to w pewnym sensie restart gry, by przyciągnąć nowych graczy i zarazem eksperymentalna ewolucja rozwijanej od trzech lat produkcji. W tej chwili nacisk położono na to pierwsze. Co jest halo, a co jest nie halo w nowej grze twórców Halo?

Przepych Lewiatana

Nowy najazd o nazwie Lewiatan zabiera nas na pokład ogromnego statku kosmicznego samego cesarza rasy Cabal (Kombinat) – Calusa. Miejsce akcji wyróżnia się bardzo stylistyką, przypominając ogromny, pełen przepychu pałac ze złota. Największą nowością jest jednak to, że do najazdów zawitała w końcu narracja fabularna i raz po raz słyszymy wypowiedzi naszego wroga. Sama struktura rajdu także różni się w pewien sposób od poprzedniej, choć oczywiście wszystko nadal polega na odpowiednim podziale ról w zespole, rozwiązywaniu zagadek środowiskowych i zgraniu w czasie wśród przeszkadzających fal przeciwników.

Większość zadań pobocznych kończy się starciem z wyjątkowo silnym przeciwnikiem.

Złota kolorystyka i sam wystrój lokacji jakoś specjalnie nie przypadły mi do gustu, ale wiem już na pewno, że doskonalenie metod wspólnego przechodzenia poszczególnych etapów oraz zbieranie wszystkich nagród z rajdowych skrzyń z pewnością zajmie mi większość czasu spędzonego z Destiny 2. Nawet kiczowato wyglądające komnaty nie są w stanie popsuć tej magii i wyjątkowości, jaką mają rajdy, a godziny wspólnego przekrzykiwania się i satysfakcję, gdy finałowy boss w końcu osuwa się na ziemię, pamięta się naprawdę długo!

Recenzja gry Destiny 2 – diablo dobra strzelanka - ilustracja #2

Dla powracających graczy Bungie przygotowało niespodziankę. Import postaci z pierwszej części oznacza nie tylko przywrócenie im dotychczasowego wyglądu. W krótkim pokazie slajdów można przypomnieć sobie, kiedy ukończyliśmy poszczególne kampanie fabularne z dodatków oraz najazdy. Nie byłoby w tym niczego szczególnego, gdyby nie dokładne daty każdego wydarzenia i lista nicków graczy, z którymi dokonaliśmy danego wyczynu, co budzi masę wspomnień.

Jedna z nowości endgame’u - zaginione sektory - rozczarowuje prostotą i oklepanym schematem.

Kącik weterana, czyli co się zmieniło

Trudno mi sobie wyobrazić, że istnieje grupa osób, które przez trzy lata grały w Destiny, a teraz zastanawiają się, czy zainwestować w drugą część. One albo grają już od momentu premiery, albo wręcz przeciwnie – bojkotują grę, narzekając na wprowadzone nowości lub ich brak. Dla porządku warto jednak odnotować podstawowe zmiany, jakie nastąpiły „pod maską”, obok tych wszystkich questów, przerywników filmowych i zaginionych sektorów.

Dla niektórych sporą wadą może być to, że na pierwszy rzut oka wiele się właśnie nie zmieniło. Destiny 2 ochoczo korzysta z tych samych modeli przeciwników, mechanizmów rozgrywki, interfejsu ekranu czy wyboru ekwipunku. Część z tego rzeczywiście ma sens – trudno oczekiwać zupełnie nowych wrogów, gdy akcja dzieje się krótko po wydarzeniach z poprzedniej odsłony cyklu, a menu zarządzania sprzętem było wzorem czytelności i elegancji w jednym. W innych aspektach brakuje jednak trochę świeżości, chociażby w kreatorze postaci, który pozostał tak samo ubogi, nieznacznie zmieniły się jedynie twarze do wyboru – na brzydsze!

Statyczne obrazki nie wyrażają tego, co potrafi się dziać na misjach typu szturm.

Destiny 2 jest grą zdecydowanie łatwiejszą i przystępniejszą. Mocniejsi przeciwnicy nie stanowią żadnego problemu, nawet przy użyciu tylko podstawowej broni, a system nagradzania dba, by cały czas dokonywał się progres postaci. Brak odczuwalnego grindowania jest w pewnym stopniu pozytywną rzeczą, ale całość dzieje się chyba trochę zbyt szybko, a egzotyczne przedmioty wpadają zbyt łatwo, zamiast dawać poczucie naprawdę wyjątkowej nagrody – oczywiście głównie dla zaprawionych w boju Strażników. Wszystko to bowiem sprawia, że w tym momencie Destiny 2 to świetny tytuł szczególnie dla osób, które nie mają wiele czasu na granie w tygodniu, gdyż bez większych poświęceń można stworzyć tu odpowiednio silną postać, radzącą sobie z najtrudniejszymi aktywnościami.

Kontrowersyjne zmiany zaszły w systemie ekwipunku i rozwoju postaci. Zmniejszyła się liczba zdolności każdej podklasy, a te odpowiedzialne za szybkość poruszania się czy wytrzymałość powędrowały do poszczególnych części pancerza, które pełnią teraz funkcję opcjonalnych modów. Wiele losowych perków w karabinach zastąpił stały zestaw zaledwie paru ulepszeń do konkretnego modelu oraz jeden slot na modyfikację. Do historii odeszło więc polowanie na tzw. „god roll”, czyli perfekcyjny zestaw perków do danej broni. Ponadto nastąpiło przesunięcie karabinów snajperskich i strzelb do trzeciego slotu broni ciężkich, co w moim odczuciu znacznie zmniejszyło częstotliwość ich wykorzystywania – praktycznie cały czas można grać bronią podstawową, a nowe klasy, czyli pistolet maszynowy i granatnik, są w większości bezużyteczne.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej