Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 lutego 2003, 10:47

autor: Jakub Wroński

NASCAR Racing 2003 Season - recenzja gry - Strona 3

NR2003 to nowa odsłona popularnej serii przedstawiającej wyścigi NASCAR. Ulepszono już i tak znakomity produkt jakim był NR2002, dzięki czemu gra na sezon 2003 jest prawie idealna.

Postanowiłem sprawdzić, która z opcji graficznych najbardziej obciąża sprzęt, powodując największą redukcję ilości klatek. Okazało się, że wystarczyło wyłączyć opcję wyświetlania cieni rzucanych na wozy przez struktury wokół toru (trybuny, ogrodzenie itp.), a ilość klatek na sekundę wzrosła do zadowalającej – 34 na starcie z końca stawki i ponad 50 podczas jazdy na pierwszej pozycji. A to wszystko w rozdzielczości 1600x1200 przy 32-bitowym kolorze w trybie OpenGL.

Tak więc obawy, że wraz z zakupem NR2003 trzeba będzie zmienić połowę podzespołów komputera okazały się bezpodstawne – mnogość opcji graficznych jest tak duża, że można uzyskać zadowalającą ilość klatek nawet na dużo słabszych komputerach. Nie obędzie się to oczywiście bez zubożenia wizualnego gry, ale cos za coś.

DŹWIĘK

Podobnie jak w przypadku grafiki, również i dźwięk został bardzo poprawiony. Zwłaszcza na wysokich obrotach nie jest to już brzmienie jednej próbki o podwyższonej częstotliwości, przy przekraczaniu 8.000 obr./min brzmienie dostaje charakterystycznego smaczku wskazującego, że jednostka napędowa zbliża się do granicy swoich możliwości.

Również pozostałe efekty „towarzyszące” zostały poprawione. Pozycjonowanie dźwięku innych wozów na torze jest precyzyjniejsze, dodano także dźwięki otoczenia, jak np. odgłosy z trybun.

Podobnie jak w przypadku grafiki, również ustawienia opcji dźwięku mają wpływ na ogólną wydajność i ilość klatek. Na szczęście można je dostosować tak, aby nie przeciążać zbytnio słabszego komputera.

JAZDA TESTOWA

Jeśli chodzi o walory modelu fizycznego opracowanego przez Papyrus Studios na potrzeby Grand Prix Legends oraz regularnie rozwijanego przy okazji wypuszczania na rynek kolejnych wersji NASCAR (począwszy od NASCAR 4, poprzednie były oparte na zupełnie innym enginie) to w sumie wszystko, co najistotniejsze, napisałem już w zapowiedzi NR2002, którą serwis GRY-OnLine opublikował niemal rok temu (link). Znajdziecie tam również wytłumaczenie, w jaki sposób engine ten funkcjonuje i co sprawia, że wyróżnia się spośród wielu gier o tej tematyce. Jako, że nie ma sensu się powtarzać – skupmy się na tym, co zostało dodane lub zmienione.

Już przy okazji pierwszego wyjazdu na tor można wyraźnie poczuć różnicę w zachowaniu wozu. Na zimnych oponach wóz jest dość trudny do opanowania, co nie powinno dziwić – w końcu pod maską pracuje „zaprzęg” 750 koni, a opony mają temperaturę otoczenia (w NASCAR nie używa się koców grzewczych do wstępnego podgrzewania kół jak w Formule 1). Po kilku okrążeniach, gdy opony nabiorą optymalnej temperatury, wyraźnie można odczuć różnicę w przyczepności opon. Podczas jazdy po mniej technicznych owalach wóz na rozgrzanych oponach trzyma się nawierzchni dość pewnie – tak jak powinien jadąc na oponach typu slick rozgrzanych do temperatury ponad 100 stopni Celsjusza. Zniknęło wrażenie charakterystyczne dla NR2002, że wóz unosi się nad torem niczym poduszkowiec. Nie znaczy to jednak, że jedzie się nim jak tramwajem po szynach i jazda na limicie nawet na nowych oponach stanowi nie lada wyzwanie dla kierowcy. Mowa tutaj oczywiście o standardowych ustawieniach wozu, które są defaultowo zawarte w grze. Przy ostrzejszych setupach umożliwiających agresywną i szybszą jazdę wóz przestaje być takim „potulnym barankiem” i pokazuje swój sportowy charakter.