Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 lipca 2017, 16:14

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Crash Bandicoot N. Sane Trilogy – klasyk odświeżony - Strona 2

Po ponad dwudziestu latach od premiery pierwszej części Crash Bandicoot powraca w zremasterowanej trylogii przygotowanej przez zespół Vicarious Visions. Jak ta nowatorska niegdyś seria odnajduje się we współczesnych realiach?

Można było lepiej...

Jeżeli już mam się do czegoś przyczepić, to do faktu, że gra działa z płynnością jedynie trzydziestu klatek na sekundę. Czyli tak samo jak oryginalne Crashe, ale... No właśnie. Ten element spokojnie można było poprawić z pożytkiem dla odbioru całości. W rezultacie w trakcie zabawy miałem wrażenie, że sterowanie gałką analogową joypada nie zawsze jest tak dokładne, jak bym tego chciał, i dość szybko przerzuciłem się na chyba jednak wygodniejsze sterowanie krzyżakiem. A może to po prostu mój wrodzony brak małpiej zręczności w palcach? Niemniej jeżeli rzucacie inwektywami przy kolejnych źle wymierzonych skokach, spróbujcie pobawić się przez chwilę d-padem.

Czasem szwankuje także detekcja kolizji. Brak idealnej precyzji kończy się nieraz wylądowaniem gdzieś na samej krawędzi lub rozminięciem się z platformą dosłownie o milimetr, co oczywiście cofa bohatera do poprzedniego punktu kontrolnego. Żałuję także, że twórcy nie stanęli na wysokości zadania i nie zmodyfikowali sterowania pojazdami, które mogłoby zdziałać cuda w kwestii wygody i płynności pokonywania etapów. Z drugiej strony – skoro trzymamy się tak mocno oryginału, to dlaczego mamy zmieniać akurat ten frustrujący element? Bujajcie się z nim tak jak Wasi ojcowie w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.

Pojedynki z bossami nie należą do trudnych, a widoczny na obrazku Papu Papu zaraz zostanie zdzielony w łeb.

Za każdym rogiem może czyhać pułapka.

DRUGA OPINIA

Recenzja gry Crash Bandicoot N. Sane Trilogy – klasyk odświeżony - ilustracja #3

Tak powinno się przywracać do życia legendy! Ekipa Vicarious Visions odwaliła kawał naprawdę świetnej roboty i nie tylko przeniosła kultową serię gier w XXI wiek, nie odbierając jej przy tym nic z uroku, ale też wprowadziła drobne ulepszenia, dzięki którym pozycje te autentycznie stały się jeszcze lepsze.

Szczególnie dużo zyskał pierwszy Crash Bandicoot, który dzięki uproszczeniu sposobu zapisywania stanu rozgrywki stał się znacznie przystępniejszy – aczkolwiek wciąż pozostając przy tym piekielnie trudną platformówką. Dodanie wyścigów czasowych do pierwszych dwóch odsłon serii sprawia, że nawet weterani mający cały cykl w małym paluszku zyskają zajęcie na wiele godzin, a możliwość zabawy jako Coco stanowi przyjemne urozmaicenie.

Odświeżone mapy i postacie zachwycają detalami oraz pełną zgodnością z tym, w jaki sposób je zapamiętałem, a eksploracja poziomów w poszukiwaniu sekretnych przejść i kolorowych kryształów bawi nie mniej niż lata temu. W zasadzie jedynie pomniejsze problemy techniczne powstrzymują mnie od określenia N. Sane Trilogy mianem perfekcyjnego powrotu.

Jak dotąd spędziłem z nowym Crashem za mało czasu, aby wystawić notę, ale jeśli do końca zabawy nie natknę się na żaden poważny mankament drastycznie psujący wrażenia, to z mojej perspektywy – nie ukrywam, że być może lekko zniekształconej dużym sentymentem – będzie to pozycja godna oceny 9,5/10.

Czarny Wilk

Ślizgawka to jeszcze jedno poważne wyzwanie, bo Crash do najzwrotniejszych postaci nie należy.

...ale i tak wyszło nieźle!

Platformówki powoli wychodzą z dołka, w którym przeleżały ostatnią dekadę. Oprócz rzecz jasna propozycji Nintendo, ale to zupełnie inna historia. Mówiąc o dołku, mam oczywiście na myśli te mocniej nagłaśniane produkcje, jak chociażby świetne Yooka-Laylee. Chciałoby się, aby odrestaurowane przygody Crasha Bandicoota przyniosły jakąś jeszcze bardziej konkretną i namacalną zmianę. Bo to po prostu znakomity remaster, przywołujący nie tylko wspomnienia tego, co kiedyś cieszyło konsolową brać, ale przede wszystkim pokazujący gatunek w zupełnie nowych szatach, mających szansę zainteresować współczesnych graczy, którzy nie pamiętają, niestety, bardziej szczęśliwych czasów dla gier platformowych.

O AUTORZE

Z wszystkimi trzema grami spędziłem wiele czasu jeszcze w okresie świetności „szaraka”, a odrestaurowanym wersjom poświęciłem około czternastu godzin, w trakcie których udało mi się ukończyć pierwsze dwie przygody w całości i wypróbować całkiem spory kawałek Warped. Oczywiście co najmniej drugie tyle należy dodać, jeżeli zamierza się „wymasterować” trzy gry, zgarniając wszystkie klejnoty, kryształy oraz relikty.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Crash Bandicoot N. Sane Trilogy na PS4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy CDP.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej