Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 czerwca 2017, 09:01

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry DiRT 4 – w pół drogi pomiędzy DiRT 3 i DiRT Rally - Strona 2

O ile DiRT Rally dogadzał przede wszystkim fanom wymagających symulacji rajdowych, o tyle DiRT 4 próbuje pogodzić ze sobą zwolenników hardkoru i fanów beztroskiego zamiatania kuprem auta szutrowych poboczy. I nie wychodzi mu to idealnie.

Land Rush może być jakąś odskocznią od zwyczajnych rajdów, ale tym razem festynowym sportom motorowym twórcy nie poświęcili tak wiele uwagi jak w poprzednich częściach.

Gdzie jeździć...

Bogatą kolekcję samochodów powinny urozmaicać porządne tryby zabawy. Tu niestety mamy tylko cztery rodzaje zawodów, co dla niektórych może okazać się sporym rozczarowaniem. A w zasadzie tylko trzy, bo Historic Rally to właściwie odmiana podstawowego trybu Rally, nastawiona na używanie klasycznych rajdówek. Sam tryb Rally zaś to jedynie pięć lokacji – Australia, Hiszpania, śnieżna Szwecja, USA i Walia – co rozczarowaniem jest jeszcze większym.

Do tego wszystkiego dochodzą króciutkie tory w trybach Land Rush i Rally Cross. Chciałoby się powiedzieć, że bieda aż piszczy. Co gorsza, są to etapy, w których zabrakło jakichś charakterystycznych punktów, miejsc, na które przyjemnie by się patrzyło – wszystko w danej lokacji wydaje się do bólu powtarzalne i zapamiętanie jakiegoś niezwykle przyjemnego zakątka ujrzanego na trasie będzie bardzo trudne.

Brak porządnego antyaliasingu wydłubuje oczy na PlayStation 4, a jakość otoczenia zupełnie nie przystaje do współczesnych standardów.

...proceduralnie

Codemasters odeszło od dotychczasowego schematu przygotowywania każdej trasy oddzielnie, zamiast tego serwując prosty edytor generujący w losowy sposób zakręty, a graczowi umożliwiający jedynie zasugerowanie, jak dana trasa ma być złożona, jak długa i jaka powinna być pora dnia oraz pogoda. To wszystko – bez żadnego wpływu na detale. Co prawda generować trasy samodzielnie możemy tylko podczas gry swobodnej („projektami” da się także dzielić z innymi), ale również zawody Rally z kariery zostały przez twórców przygotowane w taki sam sposób. Jeżeli ktoś pamięta, jak w DiR-cie 2 ostro skręcało się w lewo przy powalonym drzewie, to w „czwórce” o takich „atrakcjach” może zapomnieć. Tu wszystko jest jednakowe.

Pozostaje pytanie, czy proceduralne generowanie tras spodoba się graczom. Pewnie części z nich tak, ale ja jestem niezadowolony. DiRT 4 pozbawiony jest przez to charakteru. Po co mam generować trasę i dzielić się nią ze znajomymi, skoro będzie całkowicie pozbawiona pierwiastka mojej indywidualności? Przesunę dwa suwaki – i tyle. Nic z tego nie wynika. Mnie się to nie podoba i mam nadzieję, że taki pomysł na pozbawienie gry rajdowej tożsamości w innych produkcjach się nie przyjmie.

W Akademii DiRT możemy pojeździć po sporym placyku, na którym możemy podjąć się różnorakich wyzwań. To taki trochę biedny odpowiednik gymkhany obecnej w części trzeciej.

DiRT 4 nie jest piękny, ale może sprawić frajdę

Być może sprawiły to proceduralnie generowane trasy, a być może konieczność przygotowania gry pod hełm wirtualnej rzeczywistości PlayStation VR, tak czy siak – DiRT 4 na konsoli Sony nie wygląda najlepiej. Razi przede wszystkim paskudna jakość roślinności. Jakby korony drzew pochodziły z zupełnie innej epoki. To samo dotyczy krzewów, trawy... Co ciekawe, gra na zwiastunach, prawdopodobnie pokazywana wtedy w wersji PC, nie wygląda tak słabo. Jakby tego było mało, na PlayStation 4 Pro na powtórkach zdarza się, że animacja lekko chrupie.

DiRT 4 przekonał mnie do siebie głównie dzięki fajnemu symulacyjnemu modelowi jazdy i ciekawie zaprezentowanej karierze, w której bawimy się również w małego przedsiębiorcę prowadzącego zespół rajdowy. Gdyby do tego dodać indywidualnie zaprojektowane trasy, byłbym nowym dziełem Codemasters zachwycony. Niestety, bardzo rozczarowałem się sposobem, w jaki Brytyjczycy podeszli do ich budowy. Proceduralne generowanie odcinków może być przyszłością, pod warunkiem jednak, że będzie się na nie składać więcej poszczególnych elementów. Tymczasem odniosłem wrażenie, że poza samą kolejnością zakrętów każda trasa w danej lokacji wygląda dokładnie tak samo. Mimo tych wad czas spędzony z grą uważam za udany.

O AUTORZE

Z DiRT-em 4 spędziłem 12 godzin, które wystarczyły na ukończenie kariery, choć nie na najwyższych poziomach trudności. Te rezerwuję sobie na czas, kiedy będę mógł podpiąć do PlayStation 4 kierownicę inną niż posiadany przeze mnie Logitech G27, który z konsolą Sony nie działa. Dlatego też grę testowałem na padzie.

Z serią DiRT mam styczność od samego początku, choć z wyjątkiem DiRT-a Rally nie należy ona do moich ulubionych rajdowych tytułów. W przeszłość ceniłem głównie grę Richard Burns Rally, nie przekreślam zupełnie cyklu WRC, a ostatnio zostałem bardzo miło zaskoczony jakością pozycji Sebastien Loeb Rally Evo.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry DiRT 4 na PlayStation 4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Techland.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej