Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 24 kwietnia 2017, 21:00

autor: Filip Grabski

Recenzja gry Outlast 2 – naprawdę straszna historia - Strona 3

Dobry horror musi straszyć. Outlast 2 stosuje wszystkie chwyty, by sprostać temu wymaganiu – jest obszerniejszy, ładniejszy i ciekawszy od pierwszej części. 2017 to dobry rok dla survivalowych horrorów.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Szkoła nie jest miłym miejscem.

Napisałem powyżej „krwawych”, „klimat opowieści”, „okropieństwa”, więc wypada zająć się rzeczą najważniejszą w horrorze – strachem. Outlast 2 korzysta z dobrze znanego worka sztuczek. Szybszy oddech bohatera, gdy usłyszy coś niepokojącego, oznacza, że zaraz będzie się działo. I może to być tylko podpucha, bo nic strasznego się nie stanie, ale może się też okazać, że zaraz trzeba uciekać, słysząc za sobą okrzyki religijnych fanatyków lub nieludzkie wrzaski. Ciarki i adrenalina pojawiają się wówczas w podobnym stężeniu, a pielucha, której nie udało się sfinansować na Kickstarterze, mogłaby się jednak przydać. W grze trafia się kilka dobrych jump-scare’ów, na szczęście twórcy z nimi nie przesadzają. Absolutnie najlepszy jest moment niepewności i oczekiwania „tuż przed” – tutaj mistrzowsko zrealizowano sceny w szkole, które mogą stanowić wzór dla wszystkich twórców podobnych gier.

Niestety, równie istotną, a zdecydowanie mniej pożądaną cechą gry okazuje się powtarzalność. Szczególnie boli ona wtedy, gdy giniemy kilkanaście razy pod rząd i towarzysząca nam na początku panika zmienia się w irytację. W końcu trzeba w tych ciemnościach znaleźć właściwą drogę (np. by odszukać hak, dzięki któremu zostanie uniesiona ciężka krata), a sterowany przez złośliwą SI wróg akurat patroluje obszar trzech metrów kwadratowych obok Blake’a. Biegniemy więc i giniemy. I znowu. I raz jeszcze. Może po prostu jestem za słabym graczem i Was to tak nie zirytuje? Bo atmosferze świata Outlasta 2 naprawdę nie można niczego zarzucić. Mariaż ekstremalnego fanatyzmu religijnego, odludnych terenów, krwawych ofiar i silnej sugestii czegoś nadprzyrodzonego daje piorunujący efekt.

Krew na oknie, zwisające łańcuchy... normalka.

Piekielna uczta dla zmysłów

Podobnie piorunujący efekt daje oprawa. Outlast 2 działa na silnie zmodyfikowanym silniku Unreal Engine 3. Ale gdybym tego nie sprawdził, dałbym sobie chuchnąć w twarz Sullivanowi Knothowi, jeśli okazałoby się, że to nie UE4. Skok jakościowy w grafice między „jedynką” a „dwójką” jest ogromny. Ostre tekstury bez efektu doczytywania, rewelacyjne oświetlenie, ładne, zróżnicowane otoczenie i bardzo mocno poprawione modele postaci sprawiają, że możemy cieszyć się prawdziwą ucztą dla oczu. Ucztą, która przez 90% czasu przebiega idealnie – mówimy tu o wysokich detalach i rozdzielczości Full HD, a wszystko to z prędkością 40–60 klatek na sekundę na komputerze z procesorem Core i5-3470, 8 gigabajtami RAM-u i kartą Radeon RX 460 2 GB. Tylko w dwóch bogato „zdobionych” lokacjach przez kilka minut było poniżej 30 FPS.

Jeszcze wyżej niż obrazki stawiam dźwięki. Cudownie niepokojąca muzyka autorstwa Samuela Laflamme’a idzie w parze z bardzo dobrymi głosami aktorów i świetnymi, pełnymi smaczków, dźwiękami otoczenia. Naprawdę warto doświadczyć tego w porządnych słuchawkach.

Kto miał ustawiony taki wygaszacz ekranu?

Strasznie dobrze

Outlast 2 to przykład kontynuacji, która realizuje w zasadzie wszystkie obietnice złożone przed premierą. Jest ładniejsza, lepiej brzmi, jest dłuższa (na drugim z czterech poziomów trudności całą przygodę pokonałem w 8,5 godziny), mapy są większe, wrogowie ciekawsi, a fabuła – w moim odczuciu – bardziej interesująca. Być może zawiodą się ci fani poprzedniej części, którzy oczekiwali lepszego zarysowania uniwersum i tajemniczego Walridera, a także osoby żądne rewolucyjnych zmian. Te, które nastąpiły w Outlaście 2, są jedynie ewolucyjne, ale wprowadzone po mistrzowsku. Wszystko jest odpowiednio ohydne, niepokojące, bardzo krwawe i bez wątpienia przekona do siebie amatorów chowania się w szafach i czekania na wbicie kilofa w klatkę piersiową.

O AUTORZE

Lubię się bać. Oglądam horrory, czytam książki o duchach i stworach, a w straszne produkcje gram w ciemnym pokoju i ze słuchawkami na uszach. Jestem wielkim fanem Silent Hill 2, ale Amnesia: Mroczny obłęd pokazała mi nowy świat horroru, który potem chętnie odkrywałem zarówno w grze Slender: The Arrival, jak i Among the Sleep czy świetnym, pikselkowym Lone Survivorze. Uważam, że pierwszy Outlast (oceniłem go na 8/10) wraz z dodatkiem to jeden z lepszych survival horrorów ostatnich lat. W Outlast 2 spędziłem ok. 9 godzin.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Outlast 2 na PC otrzymaliśmy nieodpłatnie za pośrednictwem platformy Evolve PR.

Filip Grabski | GRYOnline.pl

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej