Recenzja gry Outlast 2 – naprawdę straszna historia - Strona 3
Dobry horror musi straszyć. Outlast 2 stosuje wszystkie chwyty, by sprostać temu wymaganiu – jest obszerniejszy, ładniejszy i ciekawszy od pierwszej części. 2017 to dobry rok dla survivalowych horrorów.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Napisałem powyżej „krwawych”, „klimat opowieści”, „okropieństwa”, więc wypada zająć się rzeczą najważniejszą w horrorze – strachem. Outlast 2 korzysta z dobrze znanego worka sztuczek. Szybszy oddech bohatera, gdy usłyszy coś niepokojącego, oznacza, że zaraz będzie się działo. I może to być tylko podpucha, bo nic strasznego się nie stanie, ale może się też okazać, że zaraz trzeba uciekać, słysząc za sobą okrzyki religijnych fanatyków lub nieludzkie wrzaski. Ciarki i adrenalina pojawiają się wówczas w podobnym stężeniu, a pielucha, której nie udało się sfinansować na Kickstarterze, mogłaby się jednak przydać. W grze trafia się kilka dobrych jump-scare’ów, na szczęście twórcy z nimi nie przesadzają. Absolutnie najlepszy jest moment niepewności i oczekiwania „tuż przed” – tutaj mistrzowsko zrealizowano sceny w szkole, które mogą stanowić wzór dla wszystkich twórców podobnych gier.
Niestety, równie istotną, a zdecydowanie mniej pożądaną cechą gry okazuje się powtarzalność. Szczególnie boli ona wtedy, gdy giniemy kilkanaście razy pod rząd i towarzysząca nam na początku panika zmienia się w irytację. W końcu trzeba w tych ciemnościach znaleźć właściwą drogę (np. by odszukać hak, dzięki któremu zostanie uniesiona ciężka krata), a sterowany przez złośliwą SI wróg akurat patroluje obszar trzech metrów kwadratowych obok Blake’a. Biegniemy więc i giniemy. I znowu. I raz jeszcze. Może po prostu jestem za słabym graczem i Was to tak nie zirytuje? Bo atmosferze świata Outlasta 2 naprawdę nie można niczego zarzucić. Mariaż ekstremalnego fanatyzmu religijnego, odludnych terenów, krwawych ofiar i silnej sugestii czegoś nadprzyrodzonego daje piorunujący efekt.
Piekielna uczta dla zmysłów
Podobnie piorunujący efekt daje oprawa. Outlast 2 działa na silnie zmodyfikowanym silniku Unreal Engine 3. Ale gdybym tego nie sprawdził, dałbym sobie chuchnąć w twarz Sullivanowi Knothowi, jeśli okazałoby się, że to nie UE4. Skok jakościowy w grafice między „jedynką” a „dwójką” jest ogromny. Ostre tekstury bez efektu doczytywania, rewelacyjne oświetlenie, ładne, zróżnicowane otoczenie i bardzo mocno poprawione modele postaci sprawiają, że możemy cieszyć się prawdziwą ucztą dla oczu. Ucztą, która przez 90% czasu przebiega idealnie – mówimy tu o wysokich detalach i rozdzielczości Full HD, a wszystko to z prędkością 40–60 klatek na sekundę na komputerze z procesorem Core i5-3470, 8 gigabajtami RAM-u i kartą Radeon RX 460 2 GB. Tylko w dwóch bogato „zdobionych” lokacjach przez kilka minut było poniżej 30 FPS.
Jeszcze wyżej niż obrazki stawiam dźwięki. Cudownie niepokojąca muzyka autorstwa Samuela Laflamme’a idzie w parze z bardzo dobrymi głosami aktorów i świetnymi, pełnymi smaczków, dźwiękami otoczenia. Naprawdę warto doświadczyć tego w porządnych słuchawkach.
Strasznie dobrze
Outlast 2 to przykład kontynuacji, która realizuje w zasadzie wszystkie obietnice złożone przed premierą. Jest ładniejsza, lepiej brzmi, jest dłuższa (na drugim z czterech poziomów trudności całą przygodę pokonałem w 8,5 godziny), mapy są większe, wrogowie ciekawsi, a fabuła – w moim odczuciu – bardziej interesująca. Być może zawiodą się ci fani poprzedniej części, którzy oczekiwali lepszego zarysowania uniwersum i tajemniczego Walridera, a także osoby żądne rewolucyjnych zmian. Te, które nastąpiły w Outlaście 2, są jedynie ewolucyjne, ale wprowadzone po mistrzowsku. Wszystko jest odpowiednio ohydne, niepokojące, bardzo krwawe i bez wątpienia przekona do siebie amatorów chowania się w szafach i czekania na wbicie kilofa w klatkę piersiową.
O AUTORZE
Lubię się bać. Oglądam horrory, czytam książki o duchach i stworach, a w straszne produkcje gram w ciemnym pokoju i ze słuchawkami na uszach. Jestem wielkim fanem Silent Hill 2, ale Amnesia: Mroczny obłęd pokazała mi nowy świat horroru, który potem chętnie odkrywałem zarówno w grze Slender: The Arrival, jak i Among the Sleep czy świetnym, pikselkowym Lone Survivorze. Uważam, że pierwszy Outlast (oceniłem go na 8/10) wraz z dodatkiem to jeden z lepszych survival horrorów ostatnich lat. W Outlast 2 spędziłem ok. 9 godzin.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Outlast 2 na PC otrzymaliśmy nieodpłatnie za pośrednictwem platformy Evolve PR.
Filip Grabski | GRYOnline.pl