Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 marca 2017, 08:55

Recenzja gry Mass Effect: Andromeda – znajoma podróż w nieznane - Strona 5

5 lat przyszło nam czekać na kolejną odsłonę sagi Mass Effect. Tym razem bez Sheparda, bez znajomych towarzyszy i w zupełnie nowej galaktyce. Czy najnowsza gra BioWare spełnia oczekiwania fanów i zachęca nowe pokolenie do podróży kosmicznych?

„Z dezaprobatą: można to było zrobić lepiej”

Oprócz zupełnie nowego ekwipunku, w Andromedzie znajdzie się też sporo starych, dobrych znajomych - jak chociażby Skorpion z wybuchającymi pociskami.

Mass Effect: Andromeda korzysta z silnika Frostbite, który w grach EA pojawia się coraz częściej – swego czasu w Dragon Age’u: Inkwizycji, a ostatnio w Battlefieldzie 1. Choć technologia ta ma swoje wady, gry korzystające z Frostbite’a to jedne z najładniej wykonanych produkcji AAA. I o ile wspomniany wcześniej kosmos wygląda świetnie, a większość lokacji prezentuje się naprawdę urokliwie, animacje wymagają jeszcze wiele pracy.

Niedawno Internet zagrzmiał po publikacji zwiastuna, w którym zwrócono uwagę na dziwną mimikę bohaterki w trakcie rozmowy ze Sloane Kelly. I choć ostatecznie poprawiono model Sary, nie wszystko działa jak trzeba, nawet w wersji gry z premierowym patchem, którą otrzymałem do recenzji. Wielokrotnie zauważyłem ruchy warg nie do końca dopasowane do wypowiedzi postaci – nie tylko w przypadku protagonisty, ale również postaci NPC. Słabo prezentują się też niektóre animacje twarzy postaci. Część z tych rzeczy da się poprawić w przyszłych łatkach, ale nie spodziewam się zbyt wiele w tej kwestii. Szkoda, bo grze by to nie zaszkodziło.

Nie ma to jak porządna współpraca w multiplayerze.

W nie najlepszej sytuacji są również posiadacze standardowego modelu PlayStation 4. To właśnie na tej konsoli testowałem Andromedę i o ile przez 90% zabawy wszystko chodziło płynnie, z prawie niezauważalnymi spadkami liczby klatek, były miejsca, w których gra straszliwie przycinała, co utrudniało rozgrywkę, szczególnie podczas potyczek.

Z relacji osób, które miały okazję grać na PS4 Pro, wynika, że na tej platformie ostatni Mass Effect sprawuje się dużo lepiej… czego zresztą można się było spodziewać. Choć nowe produkcje muszą działać poprawnie na zwykłym PS4, to konsola Pro będzie teraz domyślnym modelem, który zapewni przyjemniejsze obcowanie z grami – niezależnie od tego, co próbują wmówić nam deweloperzy.

Spędziłem również kilka godzin z wersją PC – optymalizacja tejże jest świetna, ale do takiego stanu rzeczy tytuły korzystające z Frostbite’a zdążyły nas już ostatnio przyzwyczaić. Gra na pececie wygląda lepiej i jest bardziej stabilna. Liczę na to, że problem z klatkowaniem na PS4 zostanie naprawiony w nadchodzących łatkach.

Atak z powietrza? Czemu nie!

Nie może się również obyć bez słowa na temat ścieżki dźwiękowej. Historii Sheparda w pierwszych trzech Mass Effectach towarzyszyła charakterystyczna muzyka elektroniczna, w powstawaniu której palce maczali kolejno: Jack Wall, Sam Hullick, Richard Jacques, David Kates, Clint Mansell (autor mojego ulubionego motywu Leaving Earth), Christopher Lennertz oraz Sascha Dikiciyan… Uff, sporo ich. Tym, co łączy całą tę ekipę, są świetne kompozycje, które na długo zapadają w pamięć.

W Andromedzie muzyka Johna Paesano wydaje się jakby odsunięta na dalszy plan i po ukończeniu tytułu nie został mi w głowie żaden utwór. Mass Effect bez swoich charakterystycznych melodii wydaje się po prostu niepełny. Nie przekreślam jednak dorobku pana Paesano zupełnie – pisząc ten tekst, miałem w słuchawkach soundtrack z Andromedy, który całkiem nieźle sprawdza się jako nienachalna muzyka do pracy.

Czy ta jednostka ma duszę?

Gotowi do dalszych wojaży?

Na Mass Effecta: Andromedę czekałem z zapartym tchem od pierwszej zapowiedzi w 2013 roku, kiedy jeszcze nawet nie było wiadomo, czym ta gra właściwie będzie. 5 lat minęło od wydania Mass Effecta 3, w międzyczasie BioWare wypuściło Inkwizycję, która nie do końca przypadła mi do gustu, i wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Dziś jednak mogę ze spokojem powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, co dostałem. Z jednej strony omawiana produkcja oferuje mnóstwo tego, za co pokochałem tę sagę, jednocześnie przenosząc rozgrywkę na zupełnie inną płaszczyznę.

Ocena 8,5, którą widzicie przy tym tekście, dotyczy wersji na konsolę PlayStation 4, która traci pół punktu za kłopoty techniczne utrudniające rozgrywkę. Druga ocena dotyczy wersji PC: 9/10 za całokształt – problemów z optymalizacją tam po prostu nie ma. Tak wysoka nota należy się za wielowątkową historię, która nabiera tempa razem z postępami w grze, nowy (a jednocześnie znajomy) system walki, a także świetnie wykonaną pracę scenarzystów i pisarzy odpowiadających za dialogi i kreację postaci. Andromeda ma swoje niedociągnięcia, ale to świetna gra, godna wielkiej serii.

O AUTORZE

Z grą Mass Effect: Andromeda spędziłem prawie 60 godzin, w tym ok. 50 na konsoli PS4. Stan zapisu, który wykonałem po epilogu, wskazywał 85% ukończenia produkcji. Przez ten czas udało mi się zapoznać z całym wątkiem głównym oraz zdecydowaną większością zadań pobocznych, unikatowych dla każdej z dostępnych planet. W trybie multiplayer spędziłem około 5 godzin.

Seria Mass Effect jest moim oczkiem w głowie. Pokochałem dzieło BioWare już w momencie ukazania się „jedynki”, znajdując w tych produkcjach przede wszystkim niezwykłą historię, epicką i pełną patosu – nawet jeśli miejscami bywa ona trochę sztampowa. Gdyby podsumować czas spędzony przeze mnie z trylogią Sheparda, było to prawie 450 godzin. Słowem, jest to jedno z lepiej znanych mi uniwersów. Poprzednie gry z serii oceniłem następująco: Mass Effect – 8,5; Mass Effect 2 – 9; Mass Effect 3 – 8,5. Dragon Age: Inkwizycja dostał ode mnie 7.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Mass Effect: Andromeda na PlayStation 4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Electronic Arts Polska.

Michał Mańka | GRYOnline.pl

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej