Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 2 lutego 2017, 09:30

Recenzja gry NiOh – świetna mieszanka Dark Souls, Ninja Gaiden i... Diablo - Strona 4

Japończycy stworzyli świetną grę, która umiejętnie łącząc elementy doskonale znane z innych produkcji, w efekcie końcowym jest czymś mocno odrębnym od tytułów, na których się wzorowała.

Całość porządnie wymieszać…

Duże natężenie grobów innych graczy to skuteczny system wczesnego ostrzegania przed niebezpieczeństwem.

NiOh pozwala graczowi wybrać między trzema opcjami wyświetlania grafiki – niezmienną wysoką rozdzielczością przy stałej liczbie trzydziestu klatek na sekundę, analogiczną opcję, ale ze zniesionym limitem klatek, oraz tryb z sześćdziesięcioma klatkami i niższą rozdzielczością. Grać zacząłem w tej ostatniej opcji i w trakcie zabawy nie nastąpiło nic, co sprawiłoby, że żałowałbym tej decyzji. Gra nie jest brzydka, ale zdecydowanie zbyt często trafiamy na psujące ogólny efekt tekstury w bardzo niskiej rozdzielczości, a wszechobecna na niemal każdej planszy mgła z czasem zaczyna drażnić. Natomiast próba grania w trybach ze zwiększoną rozdzielczością skończyła się bardzo szybko – spadek płynności za mocno dawał się we znaki.

O ile technicznie oprawa wizualna NiOha nie prezentuje się szczególnie, to solidnie nadrabia to klimatem. Niezależnie, czy zwiedzamy kompleks jaskiń górskich, rybacką wioskę, potężną twierdzę, las czy świątynię, budynki zaprojektowano w japońskim stylu architektonicznym, a plenery jako żywo przypominają widoki typowe dla Kraju Kwitnącej Wiśni. Z analogiczną dbałością o charakterystyczny styl i zgodność historyczną odtworzono też elementy ekwipunku, a i demony, z którymi się mierzymy, będą nieobce każdemu, kto kiedykolwiek interesował się azjatyckim folklorem.

Odwiedzimy też zimowe scenerie.

W NiOhu ściany mają nie tylko uszy, ale też oczy.

…i gotowe!

Chociaż najnowsza produkcja studia Team Ninja początkowo rozminęła się z moimi oczekiwaniami co do poziomu trudności, do których zresztą sama się przyczyniła za sprawą dema, to w miarę upływania kolejnych godzin spędzanych na szlachtowaniu oponentów coraz mocniej utwierdzałem się w przekonaniu, że takie zbalansowanie stopnia wyzwania było strzałem w dziesiątkę.

Nie licząc lekko nierozgarniętych oponentów, wszystkie elementy wypadają tak, jak można by sobie tego życzyć. System walki jest rozbudowany i daje frajdę, diablopodobne zbieranie przedmiotów i zaawansowane możliwości rozwoju bohatera motywują do spędzania kolejnych chwil przy produkcji, a darksoulsowe mechanizmy rozgrywki doskonale odnajdują się w japońskich klimatach. Nawet niemrawa fabuła koniec końców rozkręca się wystarczająco, by zaciekawić i dodatkowo zmotywować do gry.

Japończycy stworzyli świetną grę, która, umiejętnie łącząc elementy doskonale znane z innych produkcji, w efekcie końcowym jest czymś mocno odrębnym od tytułów, na których się wzorowała. Pracownicy Team Ninja mogą odetchnąć z ulgą – plama na honorze, jaką były losy serii Ninja Gaiden, została zmazana. Obyśmy tylko na ewentualną kontynuację nie musieli czekać kolejnych kilkanaście lat.

O AUTORZE

Zakończenie głównego wątku fabularnego oraz wykonanie prawie wszystkich misji pobocznych NiOha zajęło mi około sześćdziesięciu godzin. Wcześniej kilkanaście godzin poświęciłem dwóm demom gry, z czego pierwsze ukończyłem całe, w drugim zaś pobieżnie przetestowałem zmiany. Oprócz tego grałem w tytuły, którymi inspirował się NiOh – szczególnie dobrze zapoznając się z Bloodborne’em i serią Ninja Gaiden.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry NiOh na PlayStation 4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego oddziału firmy Sony.

Michał Grygorcewicz | GRYOnline.pl

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej