Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 stycznia 2017, 19:00

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Disgaea 2 PC – taktyczne RPG z nutką szaleństwa - Strona 3

Demony są jak politycy – przekupne i skore do bójki. Czego jeszcze uczy nas pecetowe wydanie wciągającej i zabawnej gry taktycznej Disgaea 2?

Disgaea uczy – gra pełna jest czerstwych, ale szczerych prawd o życiu.

Zabawnych pomysłów występuje w Disgaei mnóstwo, ale najlepsze jest to, że po przyswojeniu wszystkich dziwactw układa się to w sensowną całość: produkcję, z którą można spędzić wiele godzin. Disgaea 2 to kopalnia patentów na konfigurację drużyny i sporo frajdy z samego grania. Walki szybko stają się skomplikowane i trudne, więc nie sposób się nudzić. Oczywiście o ile lubi się czasem pewną dozę grindu – chociaż tutaj też zaproponowano parę ciekawych rozwiązań, bo trenować można, chociażby tłukąc własne postacie. W świecie demonów najważniejsza jest siła – nieistotne, jak nabyta! Patrząc na „dwójkę” z perspektywy serii, można powiedzieć, że w dobry sposób rozwija ona mechanikę cyklu, dokładając tylko pomniejsze, ale pasujące dodatki. Na większe rewolucje trzeba poczekać do późniejszych odsłon.

Pecety – nowy dom dla demonów?

Można by ponarzekać, że NIS nie pokusiło się o pełnoprawne remastery starych gier, a oferuje tylko porty, ale z drugiej strony seria Disgaea na przestrzeni lat nie zmieniła bardzo swego stylu – nowsze odsłony serwują po prostu ładniej narysowane postacie i animacje. Poza tym te starsze pozycje mają pewien urok. Spotkałem się z narzekaniami na stabilność gry przy konwersji pierwszej części serii na pecety, ale szczerze mówiąc, w ciągu kilkunastu godzin obcowania z obiema odsłonami nie uświadczyłem żadnych problemów, poza sporadycznymi spadkami płynności przy specjalnych atakach postaci (co wynika już zapewne z kodu podstawowej gry).

Bitwa typowo „łamigłówkowa” – jak przejść bezpiecznie przez most?

Czas na werdykt: warto zagrać! Dobrze, że pecety stały się nowym domem dla demonów.

Warto zaznaczyć, że chociaż NIS wprowadziło obsługę myszki w tej edycji, najlepiej bawić się przy pomocy pada lub klawiatury, co pewnie niektórym graczom pecetowym wyda się nieintuicyjne. Podążanie za kursorem okazuje się o tyle kłopotliwe, że gra po prostu nie jest przystosowana do tego „płynnego” stylu sterowania – łatwiej „przeskakiwać” między polami, używając klawiszy. Słowem, trzeba przywyknąć do klawiszologii, ale jeśli opanuje się ten element, grę da się obsługiwać szybciej niż na konsolach.

Cieszy mnie, że NIS postanowiło podzielić się z graczami pecetowymi serią Disgaea, bo zarówno pierwsza, jak i druga jej część są naprawdę dobre. Po Disgaeę 2 mogą śmiało sięgać osoby, które lubią gry taktyczne, a nie boją się japońskich naleciałości. Przygoda Adella i Rozalin ma sporo uroku, mnóstwo humoru i całą porcję świadomej żenady. Jeśli to kogoś nie interesuje, może zagłębić się w rozbudowany i świetnie pomyślany system rozwoju postaci oraz walki. Dodatkowy walor stanowią niewielkie wymagania i obsługa zapisów w chmurze – ja sam grywam na stacjonarnym komputerze i laptopie. Disgaea 2 PC to udana pozycja – w mojej opinii gra nie zestarzała się ani trochę i wciąż potrafi zaskakiwać swobodą, z jaką przeistacza idiotyczne na papierze pomysły w świetne mechanizmy rozgrywki.

O AUTORZE

Myślę, że mogę powiedzieć o sobie, iż jestem wielkim fanem cyklu Disgaea, więc jego drugą odsłonę znam już oczywiście z wydań konsolowych – nie wiem dokładnie, ile w nią grałem, ale całej serii poświęciłem już pewnie kilkaset godzin. Z tego względu nie ukończyłem pecetowej wersji tytułu przed napisaniem recenzji, bo skupiłem się przede wszystkim na sprawdzeniu, czy port pozwala cieszyć się grą bez problemów. W taktyczne RPG-i grywam regularnie, chociaż mam spore zaległości: teraz męczę Fire Emblem: Awakening, które jest bardzo fajne, ale brakuje mi w nim humoru i luzu recenzowanej tu pozycji.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Disgaea 2 PC otrzymaliśmy nieodpłatnie od światowego wydawcy, firmy NIS America.

Szymon Liebert | GRYOnline.pl