Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 stycznia 2017, 17:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Resident Evil VII: Biohazard – horror potwornie doskonały - Strona 3

Raduje się serce, raduje się dusza, gdy Resident Evil znów nas porusza. I to do głębi. Capcomowi udało zerwać z serii łatkę „akcyjniaka” i wrócić do korzeni – kameralnej opowieści o broni biologicznej.

VR – tak się to robi!

Przyczepa kamingowowa na dziedzińcu to jedna z bezpiecznych przystani na oceanie przemocy.

PlayStation 4 w chwili premiery znajduje się na o tyle uprzywilejowanej pozycji, że wersja REVII na tę platformę pozwala na przejście całej gry, przy wykorzystaniu gogli do oglądania wirtualnej rzeczywistości. I znowu przyznam się, że nie chciało mi się wierzyć, iż twórcom uda się przygotować godną takiego gadżetu oprawę graficzną. Mając w pamięci poszarpane krawędzie dema Kitchen, raczej nie spodziewałem się cudów. Tymczasem przeżyłem mały szok. Biohazard w PlayStation VR wygląda obłędnie! Oczywiście – jak na standardy VR. Świat jest ostry jak żyleta, ma się dosłownie wrażenie przebywania w tym obrzydliwym miejscu. Całą grę, od początku do końca, można podziwiać tak, jakby się tam faktycznie było, i to ciesząc się fantastyczną jakością.

Bawić da się w ultrapłynnym trybie poruszania we wszystkich kierunkach, co jednak może u wielu osób wywołać dyskomfort i nudności. Dlatego też zdecydowano się na zastosowanie triku z obracaniem się postaci co pewien kąt, skokowo, co zapobiega tego typu problemom. W opcjach można ustawić ten kąt na 30, 45 lub 90 stopni, więc każdy zainteresowany powinien znaleźć dla siebie odpowiedni wariant. Celuje się za pomocą głowy. Szalenie spodobało mi się to, co zobaczyłem, i będę musiał poważnie się zastanowić, czy drugi raz nie dać grze szansy właśnie w trybie VR.

Brawo, Capcom!

Mamuśka ma zły dzień. Na obiad będą bitki z Ethana.

Pomieszczenia testowe. Miotacz płomieni nie na wiele się tu przyda.

Wyznam z całkowitą szczerością, że nie spodziewałem się tak mocnego uderzenia ze strony Capcomu. Co prawda nadzieję dawały naprawdę dobre dwie części Revelations, ale Biohazard to w zasadzie kolejne nowe otwarcie dla serii. Przynajmniej w kwestii rozwiązań zastosowanej mechaniki zabawy, która notabene nie zmienia aż tak oblicza cyklu, jak miało to miejsce przy okazji Resident Evil 4. Wydaje się też, że farma Bakerów została wyeksploatowana do cna i po zakończeniu przygody Ethana i Mii nie skrywa już żadnych tajemnic, ale wiadomo, jak to bywa w przypadku tego rodzaju historii. Niczego nie można być pewnym.

Gra Resident Evil VII udała się twórcom nad wyraz. Fabuła angażuje od samego początku i może to zabrzmi sztampowo, ale nie pozwala ani przez chwilę się nudzić. Co ważne, ogrywana przeze mnie wersja na PlayStation 4 przed wydaniem pierwszego patcha, który pojawił się dopiero w dniu premiery, ani razu nie sprawiła mi problemu. Nie licząc rzeczy typu doczytujące się przez chwilę na niektórych obiektach tekstury czy raz bądź dwa trafiające się przenikanie przez obiekty, kiedy padający wróg, zamiast wyrżnąć głową w mur, wtapiał się w niego – ale który tytuł jest dzisiaj pozbawiony tego typu mankamentów? Oczywiście trudno traktować jakiekolwiek błędy jako normę, jednak w tym przypadku to rzecz prawie całkowicie pomijalna. Animacja jest płynna, nic się nie wywala, przez prawie jedenaście godzin nie pojawiły się żadne babole, a do tego rozgrywka wciąga jak to bagno, w pobliżu którego stoi dom Bakerów. Brawo, Capcom!

O AUTORZE

Ukończenie Resident Evil VII na normalnym poziomie trudności zajęło mi niecałe jedenaście godzin. W tym czasie odnalazłem trzynaście z osiemnastu starożytnych monet, otworzyłem pięćdziesiąt dwie skrzynie i trzydzieści siedem razy użyłem przedmiotów leczących. Dwadzieścia dwa razy wznawiałem grę. Dodam, że jedno z trofeów na PlayStation 4 można otrzymać za przejście kampanii w czasie poniżej czterech godzin.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Resident Evil VII na konsolę PlayStation 4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Cenega.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej