Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia
Planet Coaster to powrót rollercoasterowych tycoonów w wielkim stylu. Gra oferuje to, czego fani oczekiwali i choć system ekonomiczny mógł być bardziej wymagający, to całość jest świetnym sandboksem.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- tak powinno się odświeżać klasyki – z szacunkiem dla tradycji, ale z masą nowych pomysłów;
- bajkowa i dopracowana oprawa graficzna;
- prawdziwy sandboks – ogranicza nas tylko wyobraźnia;
- intuicyjny interfejs;
- ogrom możliwości i łatwość tworzenia tytułowych kolejek górskich;
- wsparcie dla modów;
- dla miłośników gatunku – pozycja obowiązkowa.
- oprawa dźwiękowa jest w porządku, ale szybko się nudzi;
- system ekonomiczny ma potencjał, ale jest zbyt prosty;
- czasem na dopracowane rollercoastery brakuje chętnych.
Planet Coaster versus RollerCoaster Tycoon World. Przeciwieństwa lubią się przyciągać: od dawna w tak krótkim czasie nie zadebiutowały tak różne, choć tak podobne gry. Obie o parkach rozrywki, ale podczas gdy jednej z nich bliżej do koszmaru, w którym wesołe miasteczko zamienia się w horror nie z tej ziemi, tak druga to świetna produkcja, oferująca naprzemiennie uczucie ekscytacji i spełnienia – zupełnie niczym dobra kolejka górska.
We francuskiej miejscowości Sevres znajduje się muzeum ceramiki, słynne na całym świecie, gdyż umieszczono w nim wzorce metra oraz kilograma. Jeśli po apokaliptycznej katastrofie ktoś chciałby się dowiedzieć, co to właściwie znaczy metr czy kilogram – bo to tylko umowne miary – to fizyczny ich wzór znajdzie właśnie w Sevres. Kopia Planet Coaster również powinna znaleźć się w tej samej galerii – jako wzorzec odświeżania klasycznych gier. Z jednej strony szacunek dla tradycji, a z drugiej świeże pomysły i wykorzystanie technologicznych nowinek. Studio Frontier Developments stworzyło doskonałą strategię o kolejkach górskich i choć system ekonomiczny mógłby być bardziej rozbudowany, to rollercoasterowa piaskownica imponuje dopieszczeniem, grafiką i sceną moderską.
Rozkładamy zabawki
RollerCoaster Tycoon World to stworzona przez firmę Atari lunaparkowa konkurencja dla Planet Coaster. A przynajmniej w teorii taką miała być, bo gra okazała się pełna błędów i zwyczajnie słaba – na Steamie tylko 31% graczy wystawiło jej pozytywną ocenę. To wynik na poziomie jednego z większych zawodów wszech czasów – No Man’s Sky!
Trzasnęły drzwiczki kolejki. Pasy zapięte – a więc ruszamy. Planet Coaster na dzień dobry serwuje nam trzy tryby. Pierwszy z nich to kariera, która w zasadzie pełni rolę rozbudowanego samouczka. Dzieli się na cztery części, a każda w innym stylu – zaczynamy od pirackich klimatów, a kończymy z czarnym monolitem rodem z filmu 2001: Odyseja kosmiczna. W kolejnych sceneriach dostajemy we władanie z góry zaprojektowane lunaparki, a naszym zadaniem jest zrealizować narzucone zadania i otrzymać w ten sposób trzy gwiazdki. Cele poszczególnych misji zostały tak ułożone, że powoli uczymy się wszystkich tajników prowadzenia wesołych miasteczek. Choć z samouczkami można spędzić nawet kilkanaście godzin, to właściwa zabawa od nich dopiero się zaczyna.
Kolejka wyspina się już na górę, a my czujemy, jak wiatr coraz głośniej świszczy w uszach – to znak, że pędzimy w dół. Drugi tryb to wyzwanie, czyli rozgrywka, w której rozpoczynamy na pustym obszarze (możemy wybrać jeden z pięciu biomów, np. pustynny czy alpejski), z określoną sumą gotówki w kieszeni, a naszym celem jest stworzenie najlepszego parku rozrywki na świecie. W drodze na rollercoasterowy szczyt musimy odkrywać kolejne elementy wystroju czy nowe karuzele, a także realizować pojawiające się co pewien czas wyzwania. Zabawa w tym trybie przypomina klasyczną strategię ekonomiczną, a liczba wykresów dochodów, sposobów na reklamowania parku czy opcji spłacania kredytów uraduje każdego miłośnika kombinowania i tabelek. Dość powiedzieć, że odwiedzających gości charakteryzuje sześć różnych statystyk, takich jak głód, zadowolenie czy… potrzeba skorzystania z toalety. Szkoda tylko, że mimo znacznego rozbudowania, tryb ten nie stawia przed graczem większego wyzwania – łatwo się zarabia, goście i tak walą drzwiami i oknami, a park pozostawiony bez opieki na kilkanaście minut spokojnie sobie poradzi.