Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 listopada 2016, 13:27

Recenzja gry Hitman – kapitalna rozgrywka, bardzo słaby serial - Strona 2

Ostatni epizod Hitmana to ponownie świetnie skonstruowana misja oraz lokacja – i nic poza tym. Przygodom Agenta 47 nie tylko daleko do finału, ale i do jakiegoś konkretnego rozwinięcia opowiadanej historii.

Najciekawszy okazuje się jednak fakt, że pierwsza z naszych ofiar jest od początku misji niemal martwa – to pacjent czekający na stole operacyjnym na przeszczep serca, co pozwala na stworzenie kolejnych pomysłowych okazji, niewymagających nawet zbliżenia się do celu. Autorzy, jak widać, nie wahają się przekraczać różnych granic – było już przebieranie się za księdza i strzelanie w kościele, a teraz praktycznie dobijamy chorego człowieka.

"Tylko w Japonii"

Drugi z celów wydaje się już bardziej standardowy. Kobieta – prawnik o silnym charakterze i pewnym nałogu – ciągle spaceruje po lokacji, stwarzając niekiedy dogodne sytuacje. Zamknięta klinika nie jest może tak wielowarstwowa jak Sapienza, nie znajdziemy tu tylu zakamarków co w uliczkach miasta, niemniej jej eksploracja to wciąż bardzo ciekawe doświadczenie. Da się tu dostrzec silne kontrasty pomiędzy luksusowymi pomieszczeniami dla gości bądź miejscami do wypoczynku a surowym i sterylnym wnętrzem sal lekarskich czy kostnicy. Ta ostatnia robi szczególne wrażenie, gdy zestawimy ją z kilkoma przemyconymi elementami humorystycznymi w stylu „tylko w Japonii...”. Widać, że autorzy potrafią dostarczyć niezwykle klimatyczną, poważną skradankę, jednocześnie bawiąc się tą konwencją bez burzenia starannie budowanego klimatu.

Grunt to się zrelaksować przed misją!

Recepta na dłuższą rozgrywkę

Wadą tego odcinka, psującą niestety czasem świetną atmosferę, jest zachowanie sztucznej inteligencji. Można przymknąć oko na jakieś ogólne uproszczenia przy zwiedzaniu mapy, jednak podczas specjalnie przygotowanych scen warto byłoby pokusić się o pewne dodatkowe algorytmy. Najlepiej ilustruje to przykład jednej z okazji do unieszkodliwienia celu. Wszyscy pracownicy klinki opowiadają o ich znajomym trenerze jogi, kulejącym ostatnio po wypadku. Gdy jednak chodzimy wśród nich w jego stroju – nikt nie rozpoznaje innej twarzy i nie komentuje tego, iż Agent 47 śmiga jak kozica, zamiast kuśtykać. Czary goryczy dopełnia fakt, że cichy klik kości skręcanego karku od razu alarmuje stojącego nieopodal ochroniarza, natomiast przeraźliwy krzyk spadającej w przepaść postaci – dokładnie w tym samym miejscu – nie robi na nikim wrażenia! Stojący tyłem strażnik akurat to uznał za bardziej normalny dźwięk. Ewidentnie zabrakło jakiegoś specjalnie na tę okazję przygotowanego skryptu, który powinien znaleźć się tu nawet kosztem utrudnienia rozgrywki.

Jak zawsze spore rozczarowanie pozostawia warstwa dźwiękowa. Japońscy pracownicy rozmawiają po angielsku z perfekcyjnym akcentem, a głosy na wolnym powietrzu słychać czasem z ogromnym pogłosem, niczym w wielkiej hali.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej