Recenzja gry Titanfall 2 - Mój przyjaciel tytan - Strona 2
Titanfall 2 został na nas zrzucony tydzień po Battlefieldzie 1 i tydzień przed Call of Duty: Infinite Warfare. Z przyjemnością mogę stwierdzić, że nowa produkcja od Respawn Entertainment śmiało może podjąć rękawicę.
Szczypta Faith
Kończąc jednak temat samej historii, zdecydowanie należy pochwalić system poruszania się przygotowany dla naszego awatara. Jeśli graliście w pierwszego Titanfalla, to nie będzie to dla Was żadna nowość, ale wszystkim „świeżakom” pokrótce nakreślę, o co chodzi. Otóż, kiedy bohater wędruje pieszo, ma do dyspozycji plecak skokowy pozwalający m.in. na robienie tzw. „double-jumpów” oraz bieganie po ścianach. Im płynniej wykonujemy wszystkie akrobacje, tym szybciej nasza postać się przemieszcza, co może przypominać trochę rozwiązania z innej gry Electronic Arts – Mirror’s Edge. System ten nie jest tu jednak równie złożony, niemniej sprawia sporo satysfakcji.
Jeśli natomiast znudzi się Wam bieganie po ścianach, wślizgi i strzelanie do wrogów z broni mniej lub bardziej konwencjonalnej, możecie zasiąść w kokpicie tytana, który nie oferuje może równie dużej mobilności, ale za to zdecydowanie większą siłę ognia. Takie przełączenie się nie jest dostępne w każdej chwili, ponieważ zostało w pewien sposób uzależnione od rozwoju fabuły, ale znajdziecie tu sporą dozę swobody.
Na nic by się jednak nie zdał takowy system poruszania się, gdyby nie dało się go w pełni wykorzystać. Tutaj na szczęście mogę Was uspokoić – lokacje zostały tak stworzone, by dać nam wolną rękę w eliminowaniu przeciwników. O ile do celu zazwyczaj prowadzi jedna droga, tak w trakcie starć możemy zdecydować się na zajęcie pozycji snajperskiej, walkę na średni dystans albo eliminowanie wrogów za osłonami podczas biegu po ścianie. Całość przedstawia się bardzo dynamicznie, dzięki czemu potyczki nie są nużące, a opowiadaną historię zalicza się dość szybko. Nieraz trafiamy również na pewne zagadki środowiskowe, które wymagają wykazania się umiejętnością radzenia sobie na każdej powierzchni, by tylko dotrzeć do celu.
Jeśli nie czujecie się na siłach, by samodzielnie planować trasę swoich akrobacji powietrznych, lub po prostu zatniecie się w jakimś momencie, istnieje możliwość skorzystania z systemu ducha. W miejscach, które wymagają konkretnego sposobu ich pokonania, pojawia się sylwetka pilota, którą możemy aktywować. Potem pozostaje już tylko podążać jego śladem.
Wymiana ognia
Całkiem spora różnorodność występuje również w uzbrojeniu pilota oraz tytana. Co jakiś czas natrafiamy na porozrzucane po poziomach skrzynki z wszelkiej maści sprzętem ofensywnym, a w konkretnych miejscach ustawione zostały nowe zestawy broni dla BT. W trakcie kampanii mamy szansę się z nimi na spokojnie zapoznać, ale na dłuższą metę skorzystamy z nich dopiero podczas rozgrywki multiplayerowej. Jest to jednak całkiem dobry sposób na pokazanie graczowi dostępnych możliwości.