Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 listopada 2016, 15:19

Recenzja gry Dragon Ball: Xenoverse 2 - za mało nowości - Strona 2

Druga odsłona serii Dragon Ball: Xenoverse stawia na sprawdzone wcześniej rozwiązania, ale trudno uznać to za pozytyw. Od sequela takiej gry oczekujemy zdecydowanie więcej.

Ogromna poczekalnia pełna jest odzianych w pstrokate stroje postaci, stworzonych przez innych graczy.

Recenzja gry Dragon Ball: Xenoverse 2 - za mało nowości - ilustracja #2

Podobnie jak w „jedynce” przygodę rozpoczynamy od wyboru rasy. Będziemy mogli między innymi pokierować człowiekiem, saiyaninem czy różowoskórym demonem zwanym majina. Bogate możliwości kreacji i często absurdalne akcesoria sprawiają, że trudno trafić na dwie podobne postacie, zaś oglądanie kolejnych dziwacznych tworów występujących w sieci potrafi być całkiem zabawne.

Kiedy już stworzymy własnego podróżnika w czasie, przeniesiemy się do Conton City – naszej nowej bazy wypadowej. W miasteczku spotkamy innych graczy, będziemy mogli spróbować swoich sił tak w głównym wątku, jak i w pobocznych Parallel Missions, a w wolnym czasie zrobimy potrzebne zakupy. Poza graczami i mało wygadanymi NPC w miasteczku znajdziemy też różne wyzwania, jak i nauczycieli, u których – po ukończeniu serii misji – odblokujemy dalsze ataki.

Nowe miasteczko wydaje się o wiele większe i bardziej różnorodne niż hub z „jedynki” i nie jest pocięte przez ekrany ładowania. Nim jednak uzyskamy zdolność latania, lokacja szybko nam zbrzydnie, a to za sprawą ślamazarnego truchtu naszej postaci i mało intuicyjnego systemu szybkiej podróży. Niemniej muszę pochwalić twórców za jeden smaczek – w pewnym momencie pojawiła się możliwość zaimportowania postaci z „jedynki”. Kiedy tak się stało, rynek w bazie wypadowej ozdobił pomnik mojego poprzedniego bohatera, a ja dostałem na start gry solidny zastrzyk gotówki.

Nim się obejrzycie, też będziecie miotać takimi atakami na prawo i lewo.

To nie jest moja ostateczna forma

Podczas misji przenoszeni jesteśmy na osobną arenę, gdzie – nim upłynie limit czasu – musimy zazwyczaj unicestwić wszystkich przeciwników. System walki nie zmienił się zbytnio od czasu Dragon Balla: Xenoverse – do dyspozycji mamy standardowo dwa różne ataki fizyczne, dystansowy atak energetyczny oraz specjalne techniki, które dobieramy wedle uznania (oczywiście po uprzednim odblokowaniu tychże). Mimo praktycznie nieskończonych możliwości w łączeniu wspomnianych ataków system walki okazuje się, niestety, banalnie prosty i zbyt często nagradza ślepe spamowanie kilku kombinacji na przemian z unikami i atakami energetycznymi. To oczywiste, że nowym grom z cyklu daleko do takiego Tekkena czy Soul Calibura, bo to zupełnie inny rodzaj bijatyki, ale bardziej zręcznościowy charakter tłuczenia wrogów wcale nie musi robić z gracza idioty, co pokazała seria Naruto Shippuuden: Ultimate Ninja Storm.

Jordan Dębowski

Jordan Dębowski

W 2012 r. pisał felietony i recenzje dla gameonly.pl. Z wykształcenia japonista. W 2013 r. rozpoczął pracę jako redaktor tvgry.pl. W latach 2014-2018 współprowadził i tworzył treści na kanał GamePressure na YouTube. Od 2020 r. prowadzi profil tvgry na instagramie, a od 2022, profil tvgry na TikToku. Od 2022 r. zastępca redaktora prowadzącego tvgry. W strukturach GRY-OnLine i tvgry zajmuje się planowaniem, tworzeniem oraz publikacją materiałów wideo. Planuje strategię oraz publikuje treści na profilach kanału w mediach społecznościowych. Bierze udział w streamach i komunikuje się ze społecznością. Pomaga wdrażać nowych pracowników w struktury firmy. Choć stara się śledzić ogół branży growej, szczególnie interesuje się grami niezależnymi, grami RPG, horrorami oraz szeroko-pojętym retro. Poza pracą dużo jeździ na rowerze, czyta reportaże, gotuje i zajmuje się swoim kotem – Jagą.

więcej