Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 października 2016, 15:00

Recenzja gry Shadow Warrior 2 - godnego rywala Dooma i Borderlands znad Wisły - Strona 4

Studio Flying Wild Hog przybywa z odsieczą graczom, którzy martwią się, że Polacy nie będą mieli czym walczyć w tym roku o branżowe nagrody. Shadow Warrior 2 może okazać się czarnym koniem wśród strzelanek... i zagrozić nawet Doomowi.

Mocną stroną Shadow Warriora 2 jest również klimat, budowany zwłaszcza przez warstwę wizualną przedstawionego świata. Akcja toczy się na dryfującym w czasoprzestrzeni skrawku Ziemi, który kiedyś był Japonią, pięć lat po kataklizmie nazwanym Kolizją, czyli po zderzeniu światów ludzi i demonów. Mamy tu tradycyjne japońskie krajobrazy (lasy, wioski czy pałace), które ubarwiono szczyptą magii i śladów apokalipsy – od strony graficznej efekt jest pioruńsko dobry. Swoje robi również sugestywna oprawa muzyczna. Co ciekawe, w grze znalazło się miejsce także na iście cyberpunkowe scenerie, bowiem „koniunkcja sfer” wyzwoliła energię, którą ludzkość wykorzystała do dokonania gwałtownego skoku w rozwoju technologicznym.

Natomiast ten, kto po przejściu poprzedniego Shadow Warriora był pod wrażeniem fabuły jako takiej (tak jak niżej podpisany), „dwójką” raczej będzie rozczarowany. Choć bohaterom zdarza się snuć nieco głębsze refleksje, a w funkcjonujących jako znajdźki notkach zawarto całkiem poważne (i ciekawe) historyjki, w ogólnym zarysie opowieść okazuje się lekka i zdominowana przez humor. Wprawdzie ten ostatni jest, jak wspomniałem, kapitalny, ale szkoda, że zabrakło miejsca na coś podobnego do mistycznego patosu z „jedynki”. Osobę wyczuloną choć trochę na fabułę może zaboleć także zakończenie, które przychodzi nagle i pozostawia gracza z uczuciem niedosytu.

Jeśli ktoś zainteresuje się fabułą, będzie miał niezłą zabawę, odkrywając stopniowo tło wydarzeń ze zbieranych po świecie fragmentów dzienników, legend, wiadomości itp.

Kto chce trochę zrugać Wanga?

Przejście całego wątku głównego i wszystkich zadań pobocznych zajęło mi nieco ponad 20 godzin, przy umiarkowanie uważnym eksplorowaniu lokacji i wczytywaniu się we wszystkie zapiski, jakie wpadły mi w ręce (a są ich dziesiątki). Jeśli ktoś postanowi skupić się tylko na właściwej linii fabuły i nie zechce zbaczać ze ścieżki wiodącej do celu, może uwinąć się w mniej niż połowa tego czasu – ale wtedy straci bardzo wiele z tego, co Shadow Warrior 2 ma do zaoferowania. Jeśli zaś zdecydujecie się zajrzeć we wszystkich misjach pod każdy krzak... prawdopodobnie prędzej czy później dopadnie Was nuda.

Niestety, na dłuższą metę rozgrywka staje się troszkę monotonna. Winę za to ponoszą przede wszystkim proceduralnie generowane lokacje, których fragmenty pod koniec kampanii zaczynają się powtarzać (dotyczy to w znacznej mierze misji pobocznych). Oprócz tego na późniejszym etapie brakuje już nieco atrakcji w rodzaju świeżych typów środowiska, przeciwników czy mechanik w rozgrywce. Z uwagi na te wszystkie fajne elementy RPG przydałby się też lepszy „endgame” – opcja swobodnego szwendania się po odwiedzonych wcześniej lokacjach lub rozpoczęcia przygody od nowa z zachowaniem rozwiniętej postaci byłaby fajniejsza, gdyby uwzględniała większe wyzwania i lepsze łupy do zdobycia. Niestety, nie stwierdziłem niczego takiego.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej